[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbował cię zabić.- Aatwiej jest go zakuć w kajdanki.Cienie zajmą się nim rano.Spojrzała na Prospera.- Za pózno.Ale ręka Crowa nadal ją powstrzymywała, a on sam wyszeptał:- Nie jest za pózno.Nie rób tego.- Nie masz pojęcia, do czego jestem zdolna - szepnęła nieludzkim głosem.Jej palce zaczęły przyjmowaćinny kształt, kurcząc się, łącząc.Jej myśli stały się czyste, niezmącone niczym, poza troską o przetrwanie.-Zasługuję na to.Tego nie da się zatrzymać, jestem tym, czym jestem.Tętno było doskonale widoczne na szyi Prospera.Przecież właśnie po to tam było, żeby podniecić drapież-nika, żeby dać punkt zaczepienia oczom zabójcy, w którym narastała żądza krwi.Z jej zmieniającego się gardła wydarł się krzyk.- Nie powstrzymam tego, stworzyli mnie, zmienili moje geny, moje hormony, budowę moich komórek.Jednak Crow się nie poddawał.- Ale nie zmienili ciebie.Mówiłaś mi, że wszyscy mamy duszę.Tę część nas, która powraca, jak umieramyi zaczynamy od nowa.A oni nie zmienili twojej duszy, prawda? Ona nadal należy do ciebie.Feral rozumiała to, co Crow mówił, ale jego słowa były na darmo; nic nie mogło jej powstrzymać przedprzemianą i rozszarpaniem przeciwnika na strzępy.- Litości! - wychrypiał Prosper.Słyszała go, ale wilki nie znają tego słowa.Dla nich istnieje tylko zabij lub zostań zabity". Nie okazuj litości", tego uczono ją od najmłodszych lat.Walcz tak, jakby zależało od tego twoje życie.Atakuj ciało, głowę, wrażliwe miejsca.Uderzaj mocno, skutecznie i odskakuj. Używajcie swoich naturalnychodruchów!", wrzeszczeli na nich mistrzowie. Zadawajcie tyle obrażeń, ile tylko możecie, zmieniajcie obronęw atak, nie przedłużajcie walki".Nie zdawali sobie tylko sprawy z tego, że naturalne odruchy wilka są znacznie szybsze, silniejsze i bardziejpierwotne niż ludzkie.Kiedy nakazali jej nie okazywać litości, sprawili, że stała się jeszcze grozniejsza.Zrobiliz niej koszmar na jawie.- Litości - ponownie wychrypiał Prosper, a z ust pociekła mu smużka krwi.Bił dłonią o ziemię, błagając, bygo puściła.- Dasz radę, Feral.Możesz okazać mu litość.- Generał Belisarius i mistrzowie nigdy mi jej nie okazali.Czasem byliśmy ranni, a oni kazali nam biegać.Byliśmy chorzy, a oni zmuszali nas do stania na chłodzie, żeby nas zahartować.Byliśmy dziećmi, aletraktowano nas jak dorosłych żołnierzy.Próbowali wytłuc z nas całe człowieczeństwo.I myślę, że ze mną imsię udało.Jestem dziką bestią.73- I co z tego? Jesteś lepsza od nich.- Nie potrafię się powstrzymać.- Jej głos był teraz już tylko warkotem.Przypomniała sobie wszystkie doznane krzywdy i zaczęła się przeobrażać.Klęcząc nad Prosperem,pozwoliła, by kontrolę przejął umysł wilka.Zdruzgotał ludzkie myśli, zastąpił je jasnymi, dokładnymimyślami drapieżnika doskonałego.Poczuła, jak na jej skórze pojawia się sierść.Czuła, jak kości czaszkizmieniają kształt i układ, jak zęby robią się ostrzejsze.Wiatr targał pokrywającym jej ciało futrem.Przemiana z jednej postaci w drugą przebiegło gładko.Nagle stała się wilczycą o czarnym futrze,przechodzącym w brąz przy nosie i łapach.Marszczyła pysk, pokazując kły, a futro na grzbiecie uniosło sięniczym lwia grzywa.Dzwięk sięgający początków czasu wydobywał się z jej gardzieli.Crow stał bez ruchu, trzymając dłonie z dala od ciała, sygnalizując, że nie jest zagrożeniem, jakby byłanerwowym psem, a nie wilkiem.Potem przesunął się ostrożnie, stając między nią a Prosperem,zaciskając z lęku usta.Rzuciła się na niego z obnażonymi zębami i nagle zatrzymała się o centymetry odjego twarzy.Zdawało się, że cały świat się zatrzymał; gwiazdy zamarły, księżyc przestał krążyć po niebie, wiatrucichł.Ta chwila trwała całą wieczność.Jego ciemnoszare oczy wpatrywały się w jej oczy i nawet jakowilk widziała w nich miłość pomieszaną ze strachem.Wilki zawsze wiedzą, kiedy ustąpić.Zawsze wiedzą, jak należy postąpić.Tym razem on miał rację,ona się myliła.Ustąpiła.- Widzisz? Wiedziałem, że potrafisz - powiedział.Wyglądał, jakby zamierzał zemdleć.Z boku nadbiegła Bonnie, obok niej Kimmy i kilka Cieni, niosących linę do związania Prospera.Patrzyli na nią, ale widzieli tylko czarnego wilka, biegnącego w ciemność.Amber siedziała na skale poniżej Błyszczącego Urwiska, obserwując fale, rozbijające się u jego podstawy.Impreza z okazji pełni dobiegła końca.Ogniska się wypaliły.To był ten najciemniejszy, najcichszy moment tużprzed świtem.Wilk podszedł do niej bezszelestnie.- O rany, zmieńże się - powiedziała, nie odwracając się, Amber.- Nie mam zamiaru tu siedzieć i gadać zwilkiem.Wilczyca wyglądała, jakby w każdej chwili była gotowa uciec.- Nie martw się.Ciało Zane'a nie leży na skałach.Jest w morzu.Feral zmieniła postać.Amber obserwowała ją, zafascynowana.Przemiana nie trwała długo, ale wyglądałana bolesny proces.W końcu przyjaciółka wyciągnęła dłoń.- Daj mi przynajmniej płaszcz.Amber ściągnęła go i podała dziewczynie.Feral otuliła się nim i usiadła, patrząc ku morzu.- Stałam się tym, czego się obawiałam.Zabijam bez żalu.- Umieściła ci w głowie uwarunkowanie.Teraz już go nie ma.Jej też.- Gdzie ciało?- Twoja mama skopała je z urwiska.Teraz już wiem, skąd czerpiesz niektóre pomysły.- Uśmiechnęła się,lecz twarz Feral wyglądała jak wykuta z lodu.- Pływy są dziś bardzo silne, zabiorą ciała za Orkady iSzetlandy.Nikt ich nie znajdzie, zanim nie zatoną.Nie będzie po nich śladu.- Gdzie jest Prosper?- Cienie go przesłuchują.- Amber się uśmiechnęła.-Zasłużył sobie.Feral pokiwała głową.Ręce trzymała splecione przed sobą.- Pojedzmy do Londynu - zaproponowała przyjaciółka.- Zróbmy coś, żeby cię rozweselić.- Nie.Lepiej mi będzie samej.- Psujesz zabawę.- Westchnęła.- W takim razie chyba powinnaś iść do Crowa.Czeka na ciebie.Albo siępakuje, żeby wyjechać.Któraś z tych możliwości.Na twoim miejscu poszłabym się przekonać.Amber przechyliła głowę i przyjrzała się przyjaciółce.Nawet blada i posiniaczona po przemianie,wyglądała niesamowicie.- On cię kocha, wiesz? Feral przygryzła wargę.- Zmieniłam się przy nim.Amber przewróciła oczami.- Wielkie mi co.No to zobaczył cię jako wilka.Jakoś go to nie speszyło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]