[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kordian oparty na bagnecie karabinu.Różne widma.)KORDIAN( idąc naprzód z karabinem) Puszczajcie mię! puszczajcie! jam carów morderca; Idę zabijać.ktoś mię za włos trzyma.IMAGINACJASłuchaj! ja mówię oczyma.STRACHSłuchaj! mówię biciem serca.KORDIANNikogo nié ma,Ktoś gada.121Juliusz Słowacki IMAGINACJANie patrz na mnie, lecz patrzaj, gdzie ja palcem wskażę.KORDIANPalca twego nie widzę, lecz mój wzrok upada Tam, gdzie wskazujesz palcem.Widzę jakieś twarze.To arabeski, ścienne malowidła.STRACHPrzekonaj się! wpatrzaj się w ściany, Ściana gadem się rusza.przebrzydła.Każdy wąż złota ogniem nalany,Pierścieniami rozwija się z muru.Kolumny potrząsają wężów zwitych grzywę; Sfinksy straszliwe,Spełzły z marmuru;Sfinksy płaczą jak dzieci - węże jak wiatr świszczą.Nie nastąp na nie.patrzaj.wiją się i błyszczą.IMAGINACJAJako motyl płocha, powiewna,Odleciała od ściany dziewica;Może jakaś zaklęta królewna?Królewna -lub czarnoksiężnica?122KORDIANPrzypomnij! widziałeś jéj lica,Przypomnij! do kogoś podobna,Przypomnij!Tamta była pasępna i patrzała skromniéj, U téj szata gwiazdami ozdobna,To gwiazdy prawdziwe - to światy, Błyszczą na szafirze szaty.Jest to pasterka z gwiazd sioła.Kosz na głowie, w koszu kwiaty,I twarz anioła.STRACHLecz patrz na oczy! nieruchome oczy!Gdzie się obrócisz, patrzą za tobą.IMAGINACJACzy czujesz woń jéj warkoczy?STRACHRozgniotłeś węża pod sobą.Pękła żmija.KORDIANJezus Maryja!!!( Przeciéra oczy.)123Juliusz Słowacki Sen zniknął.Naprzód! naprzód z bagnetem w pierś cara!( Wchodzi do następującéj sali - zupełnie ciemnej.Na lewo drzwi otwarte do gabinetu konferencyjnego.Pokój ten w kształcie wyzłoconego jaja zupełnie księżycem oświecony.Wśrodku stoi trojnog sztucznie ze złota urobiony - a na nim leży carska korona.)OBIE WŁADZEStój!.KORDIANPuśćcie! Boska cięży na mnie kara!.OBIE WŁADZESłuchaj ! szum głuchy z milczeniem się bije, Jak gdyby wicher wleciał w komnat szyje.Niby szum suchego drzewa,Niby ulewaGrzmi o dachy pałacu.grzmi.a księżyc świeci!KORDIAN( patrząc do gabinetu konferencyjnego) Ta komnata srebrnego nalała się blasku, Trójnog złoty - korona leży na trójnogu, 124KORDIANJest to korona carów dzisiaj - lecz o brzasku Ta korona należeć będzie tylko - Bogu.Idźmy! nie mogę oczu odpiąć od korony.IMAGINACJAPatrz dłużéj - krew z niéj kapie, a pod nią schylony Człowiek czarny jak smoła,Zajęty pracą.STRACHDwa rogi wytrysły mu z czoła,Oczy jak żar - bez powiek.Skąd on? i na co?KORDIANSkąd? i na co ten człowiek?WIDMOKoronę nosił car,Krew Piotrów, krew IwanaLeje się z niéj jak z czar;Podłogę polską czyszczę,Bo krwią carów zwalana;Ale śladu nie zniszczę,Chyba za drugi wiek!.125Juliusz Słowacki KORDIANJeśli nie zmyjesz wodą z polskich rzek, Przyniosę krwi - podłogę całąWymyjemy, będzie białąJak twarz trupa.( po chwili)Jeszcze jedną komnatę przejść trzeba, ( Wchodzi do sala tronowéj.) Ciemno - i czarne okna; żadnéj gwiazdy z nieba, -Tam wiedzie - droga na kształt ognistego słupa.Lampa strzeże cessarza, oświeca mu łoże, I leje światło na posadzki szkliste, Jak księżyc po wód jeziorze.Chwyta łódź moją, w kręgi ogniste.Płynę zawrotem głowy.któż doda podniety?IMAGINACJATwój bagnet łysnął.płomienne bagnety Zleciały się w powietrzu i z ostrzem się zbiegły.Jak rybki, gdy w krysztale kruszynę spostrzegły.Zleciały się i stal szczypiąI palą.W powietrze uderzasz stalą,Z powietrza jak iskry się sypią.Czekaj, aż się ul cały płomyków wyroi.126KORDIANSTRACHNie patrz tylko za siebie - bo tam u podwoi.( Kordian obraca się.)IMAGINACJADwie z malakitu wazy, w nich dwa drzewa rosną Zimą i wiosną.Patrz! liście z ludzkich uszu, z oczu ludzkich kwiaty I zwykły nasionami języków się plemić, Lecz cessarz rwie nasiona, by drzewa oniemić.Więc jak nieme hajduki, przy wejściu komnaty Patrzą kwiatem - liściem słyszą;A wszystko z grobową ciszą,W grubiejący pień się wlewa.KORDIANWidzą! słyszą! drzewa.STRACHNie zaglądaj przez okna, na ciemną ulicę!( Kordian patrzy przez okno.) IMAGINACJAZ kościoła aż do zamku orszak zmarłych długi, Niosą żółte gromnice,127Juliusz Słowacki Wiele trupów.jeden, drugi,Setny, nie przeliczysz więcéj.Tysiąc tysięcy.Berła - korony - szaty króleskie.Z gromnic dymy niebieskie,Mglą trupom twarze kościane.A trumien ile trupów - każdy niesie trumnę; Rzucają pod zamku ścianę,Budują wschodów kolumnę,Wysoko jak stogi gumien.Trumny się kruszą,Lecz tyle trumien!Wejść muszą.KORDIANGdzie idą?IMAGINACJATu.KORDIANCzy cara trumnami uduszą?IMAGINACJACiszéj! patrz.jakieś straszydło, Z ognistą twarzą, wyszło z sypialnéj komnaty.128KORDIANNie słychać kroku jego, choć posadzek kraty Rozstępują się - łamią pod nogą obrzydłą.STRACHCzuć krew! Wyszedł z tamtéj komnaty.Tam spi cessarz w łożu białem,Ten człowiek stamtąd wyszedł.IMAGINACJAWidziałeś?KORDIANWidziałem!STRACHCo on tam robił?KORDIANCo on tam robił?DIABEŁZdławiłem cara - i byłbym go dobił, Lecz tak we śnie do ojca mojego podobny.129Juliusz Słowacki IMAGINACJASłyszysz dzwonów jęk żałobny.Po całém mieście i na wszystkie strony?.KORDIAN( z przerażeniem)Słyszę - dzwony -IMAGINACJABłysk w szybach sali.Po trumnach wszedł trup, i stoi cichy w oknie, Gromnicą szyby pali.Wiatr zrywa mu płaszcz - a robak w każdém włoknie Jak nić biała.Gdzie oczu blask, tam świeci kość spróchniała.To trupów kat.wykona, co uchwalą.Patrz, w okno bije.rozbija.KORDIANJezus! Maryja!IMAGINACJAZniknął.trumny się waląJak grom.130KORDIANSTRACHWracaj, tu czarta dom.KORDIANPójdę mimo diabłów głosy,Abym się we krwi ochłodził.Tłum jakiś drogę zagrodził,Przejść nie można.jak przez kłosy Trzeba deptać.nie roztrącę.Widma blade i milczące,Jak stooki strażnik pawi,Zaglądają w tamte drzwi,Gdzie spi cessarz.czy ciekawi, Jaka barwa carskiéj krwi?.Ha.mówcie.czy się nie budzi.Pożarłbym teraz mowę stu tysiąca ludzi.Jak w grobie głucho.( Słychać dzwon na jutrznią.) Ktoś mi przez uchoDo mózgu sztylet wbija.Jezus Maryja!( Wymawiając ostatnie słowo, pada bez czucia krzyżem na bagnecie u drzwi sypialnego cara pokoju.) 131Juliusz Słowacki Car.Wychodzi z sypialnego pokoju z lampą nocną w ręku.CARSłyszałem jakiś stuk, i czułem we snów burzy, Jakby mię ktoś za gardło cisnął szarfą.Czułem, co niegdyś ojciec mój, lecz czułem dłużéj.Czyż zawsze sen ma być sumnienia harfą, Po której grają wichry strachu?.Idźmy.- Lecz nie znam dróg, zabłądzę w gmachu.( Chce iść i potyka się o leżącego Kordiana.) Cóż to? co to się znaczy.tu trup jakiś leży.Z bagnetem w ręku, mundur polskich ma żołnierzy, Ze szkoły podchorążych.Pewnie stał na warcie I szedł do mnie zabijać?.Padł na samym progu.Wszak brat mi za nich ręczył? Kusicielu! czarcie!Nie natrącaj mi na myśl brata - w każdym wrogu Pokazujesz mi brata, nie, to być nie może.O gdyby wstał ten człowiek i przemówił słowo!.Ciepły.Wstań! mów! bo szpadą gardło ci otworzę.Mów, czy to brat ci kazał?( Szpadą rani w rękę Kordiana, który oczy otwiera.) KORDIAN( z obłąkaniem)Z pochodnią grobowąTrupy w oknie.132KORDIANCARPrzemówił.Otwórz jeszcze usta, Wymów: brat? - słowo krótkie.brat?KORDIANBlady jak chustaCar spi.Jezus Maryja!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]