[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli pana siostra lubi antyki, a zwłaszcza wyposażeniekuchni, taki prezent na pewno sprawi jej przyjemność.- Możliwe.- Wyciągnął zza paska dwudziestkędwójkę i wbił Laine lufę w bok.- Zachowuj sięnajspokojniej na świecie.Jeżeli krzykniesz, jeżeli chociaż drgniesz, pozabijam wszystkich w tymsklepie, zaczynając od ciebie.Zrozumiałaś? Zalała ja gorąca fala strachu.W tej samej chwili dał sięsłyszeć śmiech Jenny.- Tak - odpowiedziała z lodowatym spokojem.- Domyślasz się, kim jestem? - Tak.- Zwietnie, prezentację możemy pominąć.Wyjdziemy razem.- Początkowo zamierzałwyprowadzić ją tylnym wyjściem, ale przez tego cholernego i nic z tego.- Powiesz, że chcesz miwskazać drogę i odprowadzisz mnie do rogu.Jeżeli narobisz hałasu, zabiję cię.- Jeśli mnie zabijesz, nie dostaniesz brylantów.- Lubisz tę swoją okrąglutką pracownicę? Laine zrobiło się niedobrze.- Bardzo.Pójdę z tobą.Nie będę sprawiała kłopotów.- Grzeczna dziewczynka.Wsunął do kieszeni broń, cały czas trzymając ją wycelowaną.- Muszę zajrzeć na pocztę - odezwał się głośno.- Czy może mi pani wytłumaczyć, jak tamtrafić?- Oczywiście.A wie pan, przyda mi się parę znaczków.Zaprowadzę pana.- Dziękuję, bardzo pani miła.Odwróciła się, a potem nakazała sobie stawiać krok za krokiem.Nie czuła tego, co robi,natomiast bardzo wyraznie widziała Jenny, jej spojrzenie, uśmiech.- Wyskoczę na pocztę.Zaraz wracam.- Dobrze.A może wezmiesz Henry'ego? - Jenny skinęła głową w stronę drzwi na zaplecze,skąd dochodziło coraz głośniejsze warczenie, przerywane nawet desperackimi szczęknięciami.- Nie.- Laine nie patrząc sięgnęła do klamki i szybko cofnęła dłoń, natrafiwszy na rękęporywacza.- Będzie mi się urywał ze smyczy.- Ale.- Nie dokończyła zdania, bo Laine wyszła, nie czekając na odpowiedz.- Dziwne.O,nie wzięła torebki.Przepraszam państwa na chwileczkę! - Jenny była już w połowie drogi do drzwi.Nagle stanęła jak wryta.- Powiedziała, że idzie po znaczki? - spytała klientów.- Przecież pocztęzamykają o czwartej.- Pewnie zapomniała.- Kobieta wskazała zakupy.- Chcielibyśmy.- To niemożliwe.- Ciągle ściskając w dłoni torebkę, Jenny drugą ręką chwyciła się za brzuch iskoczyła do drzwi.Szarpnęła je gwałtownie, wypadła na chodnik.Laine szła z tym obcymmężczyzną, który ściskał ją za ramię.Właśnie skręcili za róg.W stronę przeciwną niż poczta.- Boże!Wielki Boże! - Pognała z powrotem do sklepu, roztrąciła klientów i chwyciła telefon.Wcisnęłaklawisz skrótu z zaprogramowanym bezpośrednim numerem Vince'a.15Było to spokojne przedmieście zamieszkane przez klasę średnią, z ładnymi domamipostawionymi wśród starych drzew, których korzenie unosiły gdzieniegdzie płytki chodników.Nawiększości podjazdów stały suv - y.Takie skrzyżowanie samochodu terenowego z rodzinnymstanowiło najlepszy środek transportu dla ludzi, którzy wolą mieszkać pod miastem.W wielu autachwidać było dziecięce foteliki, a wszechobecne rowery w każdym rozmiarze, deskorolki orazłyżworolki zdradzały, że mieszkały tu dzieci w każdym wieku: od niemowląt po nastolatki.Poszukiwany dom okazał się interesującym piętrowym budynkiem w stylu Tudorów.Otaczał go kobierzec soczystej murawy, na której gdzieniegdzie strzelały w niebo pąkikwiatów.Okolony był starannie przyciętym żywopłotem.A przed nim stała tablica, głosząca wielkimiliterami SPRZEDANE.I bez niej od razu rzucało się w oczy, że dom jest pusty.Brakowało tu zasłon w oknach,samochodu na podjezdzie oraz różnych drobiazgów, jakie porozrzucałby wokół chłopiec.- Pudło - stwierdził Jack bez ogródek.- Dzięki za optymistyczną wiadomość.- Przykra sprawa zrobić taki kawał drogi i wylądować w ślepej uliczce.- Nie ma ślepych uliczek, są tylko objazdy.- Sympatyczne podejście do życia, synu.Max wcisnął ręce w kieszenie i zakołysał się napiętach.- Przykra sprawa.- powtórzył, a Jack tylko się uśmiechnął.- W takim osiedlu jestprzynajmniej jeden wścibski sąsiad.Poszukamy go.- Jaką bajeczkę będziemy opowiadać?- %7ładna bajeczka nie jest potrzebna.Mam licencję prywatnego detektywa.Jack pokiwałzgodnie głową i ruszyli do domu po lewej stronie.- W takim miejscu na pewno znajdzie się ktoś, kto chętnie pogada z prywatnym detektywem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]