[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z dawien dawna było to królestwo bogate, ale teraz, za sprawą coraz to nowychpodbojów, poczęły napływać w jego granice bogactwa wprost niewyobra\alne.Rozpasanyprzepych zajął miejsce prostego, zgrzebnego stylu \ycia, ale degeneracja jeszcze nie dotknęłaludu i władców; choć Aquilończycy chadzali przyodziani w złotogłowie i jedwabie, ciągle byli\ywotną i mę\ną rasą.Ale arogancja poczęła wypierać ich dawną prostolinijność; słabsze narody traktowaliz rosnącą pogardą, nakładając na swych lenników coraz to cię\sze powinności.Argos, Zingarę,Ophir, Zamorę i kraje shemickie uznawali za podporządkowane bez reszty prowincje, co byłoszczególnie nieznośne dla dumnych Zingaryjczyków, którzy często wzniecali rewolty, niebacząc na srogie represje.Wasalem Aquilonii stało się tak\e królestwo Koth, pozostające pod aquilońską protekcją na wypadek hyrkańskiej napaści.Ale zachodnie imperium nigdy nie zdołało ukorzyć Nemedii, aczkolwiek sukcesyNemedian polegały głównie na skutecznej obronie i były mo\liwe dzięki pomocy armiihyperborejskiej.W tym okresie Aquilonia doznała jeno dwóch pora\ek: pierwszą stanowiło rzeczoneniepowodzenie w próbach zaanektowania Nemedii, drugą zaś klęska poniesiona przez armiękoronną w wojnie z Aesirami.O ile Hyrkańczycy przekonali się, i\ nie są w stanie zdzier\yćszar\ cię\kiej jazdy aquilońskiej, o tyle zastępy imperium, gdy tylko wkroczyły w śnie\nekrainy, zostały powstrzymane przez mordercze starcia wręcz z Nordykami.Na południu podboje aquilońskie dotarły a\ po rzekę Styx; armię stygijską rozgromionoi w pień wycięto, a król Stygii ostatecznie zło\ył hołd i przysłał daninę, by zapobiec inwazji naswe królestwo.Kiedy po serii szybkich wojen padła Brythunia, imperium jęło czynić przygotowania dodecydującej rozprawy z odwiecznym rywalem - Nemedią.Wzmocniwszy znacznie wojskamizacię\nymi swe lśniące od stali zastępy, Aquilończycy ruszyli w końcu na wschód i zanosiło sięna to, \e pod potę\nym ciosem padnie ostatnie niepodległe państwo Zachodu.Ale otopomiędzy Aquilończykami i ich bossońskimi pomocnikami wynikły niesnaski.Płynący na faliimperialnej ekspansji Aquilończycy stali się grubiańscy i nietolerancyjni; z lubością szydzili zprostych i nieokrzesanych Bossończyków, przez co poczęły narastać pomiędzy owymi nacjaminieprzychylne uczucia; Aquilończycy jak tylko mogli poni\ali Bossończyków, ci zaś nie bylidłu\ni swym panom - tak bowiem bez ogródek mówili o sobie Aquilończycy, traktującbossońskich najemników jak zobowiązanych do uległości poddanych.Na mieszkańcówPogranicza nakładali coraz to okrutniejsze podatki i siłą wcielali ich do armii prowadzącejwojny ku chwale Imperium - ku chwale, z której \aden po\ytek dla Bossończyków nie płynął.W ojczyznie najemników pozostawiono wojów ledwie dość do obrony granicy, tote\ gdypoczęły docierać wieści o Piktach pustoszących wsie i miasta w ich własnym kraju, wszystkiebossońskie pułki wycofały się z kampanii nemedyjskiej i powróciwszy forsownym marszem naPogranicze zdą\yły na czas, by wydać Piktom walną bitwę i odeprzeć śniadolicychnajezdzców.Atoli owa dezercja stała się bezpośrednią przyczyną rozgromienia armii aquilońskiejprzez zdesperowanych Nemedian, co ściągnęło na Bossonię okrutną pomstę ze stronyrozjuszonych niepowodzeniem Aquilończyków, krótkowzrocznych i nietolerancyjnych przezswe imperialne zapędy.Sekretnie podciągnięto ku granicy pułki aquilońskie, zaś bossońskich wodzówzaproszono na uroczyste zgromadzenie, gdy tymczasem, pod pozorem wyprawy karnejprzeciw Piktom, hordy dzikich Shemitów rozło\yły się na kwatery u nic nie podejrzewającychbossońskich wieśniaków.Wciągniętych w zasadzkę wodzów wycięto, a Shemici uderzyli na swych osłupiałychgospodarzy, gromiąc ogniem i mieczem bezbronny lud; równocześnie na zaskoczonychBossończyków ruszyły pancerne zastępy aquilońskie.Kraj, jak długi i szeroki, obróconow perzynę, a gdy imperialna armia powracała w granice swego państwa, zostawiała za sobątylko zgliszcza i bielejące kości.I właśnie wtedy Piktowie ponownie przypuścili atak - wszystkimi siłami, wzdłu\ całejgranicy.A nie był to zwykły wypad, lecz dobrze zorganizowane uderzenie potęgą całegonarodu, prowadzonego przez wodzów wyszkolonych podczas słu\by w aquilońskiej armii; całąkampanią dowodził Gorm - on to ją zaplanował, i choć był ju\ starcem, jego wybujałe ambicjenic nie straciły ze swej siły i rozmachu.Tym razem Piktowie nie napotkali na swej drodze dobrze umocnionych wiosek, którychbroniliby dzielni łucznicy do czasu, a\ aquilońska konnica przyjdzie im w sukurs
[ Pobierz całość w formacie PDF ]