[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obrzucił mnie wzrokiem od góry do dołu, zauważył szarą sukienkę z dżerseju, szpilki, makijażi związane w węzeł włosy.Uśmiechnął się.Zdumiona Petra obejrzała się za siebie, dostrzegłamnie i również się uśmiechnęła.Podeszłam i przyłączyłam się do rozmowy. Czyż ona nie wygląda dziś super? rzuciła z dumą Petra, napotykając wzrok Connora. Wyglądasz fantastycznie powiedział. Chociaż to oczywiście nic w porównaniu zestrojem, w jakim cię poznałem.Tamten był naprawdę spektakularny. Ach tak? Dlaczego? Co miałaś na sobie? dopytywała niczego niepodejrzewająca Pe-tra.Hank ochrzcił swój nowy wóz pieszczotliwym mianem Betsy druga.Z dumą odwiózłnas do domu.Przez całą drogę śpiewałyśmy i chichotałyśmy, nic sobie nie robiąc z tego, żesłaniałyśmy się na zakrętach, a na polnej drodze niezle nas wytrzęsło, bo samochód miał kiepskiezawieszenie.Dochodziła północ, kiedy rozchichotane wtoczyłyśmy się chwiejnie do kuchni Laury, niewykazując najmniejszej ochoty, żeby iść spać.Laura wyczarowała skądś butelkę schłodzonegoszampana, a Cas przyniosła cztery kieliszki w nadziei, że też jej się trochę dostanie.Ogień w kominku prawie wygasł, a kosz na opał był pusty.Wyszłam na podwórze podrewno.Dopiero po chwili zorientowałam się, że zrobiłam to z uśmiechem na ustach.Ile czasuupłynęło, odkąd ostatni raz uśmiechałam się bez powodu? Chociaż całkiem szczerze był je-den powód.Tylko nie chciałam się do niego przed sobą przyznać.Kiedy wróciłam, zauważyłam, że i Petra się uśmiecha.A właściwie się szczerzy.Trochęza szeroko. Czego się tak jarzysz? No, nareszcie.Myślałam, że już nigdy nie zauważysz.Umówiłam się na randkę.I tojaką! Ach, tak? zdumiałam się. Tak.Gorącą randkę. Zawiesiła głos dla zwiększenia efektu. Jutro wieczorem idę nakolację z Connorem Blythem. Czy to znaczy, że zgodził się na wywiad? Pokiwała ekstatycznie głową. Jak ci się to udało? Ach, wiesz, moja sztuka przekonywania jest legendarna& Petra popatrzyła na mnie.Nie wyglądasz, jakbyś się cieszyła. Ależ tak, tak, oczywiście, że się cieszę wydusiłam. Jestem tylko& to znaczy& na-prawdę się dziwię, że się zgodził.To wszystko. A ja się nie dziwię. Petra wydęła usta. Jak mówiłam, jeśli chcę, potrafię być bardzoprzekonująca.I trajkotała dalej: że zamierza uprowadzić go do tej fantastycznej małej knajpki rybnejw Newquay, o której tyle słyszała, że Connor jest diabelnie przystojny, i że jeśli się odpowied-nio postara Connor może liczyć na więcej niż kolację& Natychmiast wypytała Laurę o adresyhoteli w okolicy, w razie gdyby postanowili spędzić tam noc w końcu trochę się tam jechało. Narrowcliff jest całkiem miłym lokalem, leży naprzeciwko Tolcarne Beach.Jadłam tamjuż parę razy i byłam naprawdę zadowolona.Podają wspaniałe dania.Chociaż zjeść zamierzaciew innym miejscu, prawda? Na pewno mam gdzieś numer telefonu.Ale masz rację, tam się trochęjedzie.Matka nie zorientowała się, że leje wodę na młyn Petry i jej noclegowe plany.Dodałajeszcze parę propozycji lokali, które nie leżały tak daleko, a też były dość dobre.Petra z uśmie-chem zignorowała jej rekomendacje.Znałam Petrę.Miała w sobie coś z drapieżnika.Kiedy już upatrzyła sobie smakowitąofiarę, to ją zdobywała, nie przejmując się stratami.Zawsze ją za to podziwiałam.Tym razem wyglądało na to, że na jej liście życzeń znalazł się Connor.Wiedziałam, że Connor jest wolnym mężczyzną, a Petra wolną kobietą.Peter raczej niemógł oczekiwać od niej wierności.Dlaczego tak bardzo brałam to sobie do serca?Gdzieś w głębi duszy naturalnie wiedziałam dlaczego.Mogłam wypierać się swoichuczuć do Connora, mogłam twierdzić, że nie były prawdziwe, tylko narodziły się z samotności,żałoby i rozbicia emocjonalnego ale nie mogłam ich ignorować.Zwłaszcza teraz, kiedy Petramówiła o nim tak, jakby już był jej& Uderzyła mnie zazdrość.Dziwne uczucie.Odnosiłam niemal wrażenie, jakbym zdradzała Roba.Zasiane zostałomaleńkie ziarno.Drogocenne ziarno.Mój instynkt i natura podpowiadały mi, że powinnam o niedbać i je pielęgnować, aby rosło, dojrzewało i zakwitło.Ale nie mogłam nosić w sobie nawet tego małego ziarenka, nie mając jednocześnie uczu-cia, że zdradzam Roba.I dlatego właśnie próbowałam zignorować je, jak umiałam.Zrabuje mi to dziś sen.Wiedziałam to doskonale.12Laura umówiła się z Charlesem na kolację.Jego żona pojechała odwiedzić starą matkęw mieście, więc gołąbeczki skorzystały z rzadkiej okazji, żeby wybrać się do restauracji na tyleodległej, aby nie obawiać się plotek.Matka wyglądała fantastycznie. Wow! zauważyła Cas, kiedy Laura w srebrzystej sukni zaprezentowała nam się u stópschodów. Jak myślicie, spodoba się Charlesowi?Petra, otulona moim granatowym frotowym szlafrokiem, siedziała przy kuchennym stoleze stopami na sąsiednim krześle i malowała paznokcie u stóp nowym, ciemnoczerwonym lakie-rem Laury.Podniosła wzrok i gwizdnęła. Spodoba mu się tak bardzo, że zdejmiesz tę kieckę prędzej, niż ją założyłaś powie-działa, uśmiechając się od ucha do ucha. Nie masz przypadkiem takiej samej, żeby mipożyczyć?Laura promieniała. Nat? Obejrzała się na mnie i podniosła pytająco brwi. Bomba.Podwórze rozjaśniły reflektory samochodu. Przyjechał oznajmiła Petra, kiedy rozległ się trzask drzwiczek.Ale Laura potrząsnęła głową.A ja w ciągu ostatnich tygodni zdążyłam się nauczyć, żeCharles Treloar nigdy nie wchodził do domu.Chyba że poszłyśmy już z Cassie spać. Nie do wiary powiedziała Laura. To musi być Connor. Connor! Ale ja jeszcze nie jestem gotowa! pisnęła Petra. Zatrzymajcie go! Przecieżmuszę się jeszcze ubrać!Pognała do salonu i trzasnęła drzwiami.Cas podbiegła do drzwi i je otworzyła.Laura zastygła, licząc na kolejne komplementy. Wow! Wyglądasz bajecznie, Lauro! Connor na powitanie chwycił ją za ręce i zlustro-wał wnikliwie. Treloar nawet nie wie, jakim jest szczęściarzem. Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Laura udała niewiniątko. Przecież wybieram sięna kolację ze starą, dobrą przyjaciółką. Starą i dobrą kupuję mrugnął do niej ale jedyną kobietą przy stole będzie tylko tobóstwo, które mam przed sobą.Podwórze znowu rozjaśniły reflektory samochodu, tym razem jednak rozległo się głośnetrąbienie. To po mnie. Laura pojaśniała jak księżyc w pełni. Na razie, moi kochani! Baw się dobrze! zawołałam za nią.Cas nie mogła się doczekać, kiedy będzie mogła pokazać Connorowi swój najnowszy ob-raz: akwarelę, na której była Szansa wyglądająca zza na wpół otwartych drzwi stajni.W dolewidać było jednego z owczarków collie zwiniętego w kłębek i drzemiącego na słońcu.Podobałmi się ten obraz, nawet bardzo.Miał w sobie jakąś lekkość.Laura i Charles wciąż siedzieli w samochodzie przy włączonym silniku.Całowali się.Cośmi się zdaje, że stęskniła się za nim przez te święta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]