[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie spojrzałam na niego.- Wcale się nie boję.- Ale jesteś przekonana, że cię skrzywdzę, prawda?Wyglądał na tak zranionego i złego, że musiałam się odwrócić tyłem.Znalazłam drugi but, przytrzymałam się szafki, żeby nie stracićrównowagi, i wsunęłam oba na stopy.Jeden plus jeden równa się dwa.Jeden plus dwa równa się trzy.Liczyłam i nic innego mnie nieobchodziło.Nie mogłam zacząć się przejmować.Potrzebowałam liczb,potrzebowałam zadania, żeby nie musieć na niego patrzeć.- Właśnie że tak! - Oskarżył mnie.Wstał z łóżka i zrobił kilka krokóww moją stronę.- Zamykasz się na mnie.Blokujesz mi dostęp do siebie.- Muszę iść.Zanim doszłam do drzwi, złapał mnie za rękaw i szarpnął.Niewalczyłam z nim.Położył mi ręce na ramionach i odwrócił mnie dosiebie.- Elle, dlaczego uważasz, że się skrzywdzę?- Wcale tak nie uważam - powiedziałam w końcu, a każde słowo byłojak cierń.Każde zostawiało krwawą ranę.- To ja skrzywdzę ciebie.- Nie, nie musisz tego robić.- Dotknął palcami mojej twarzy.- Elle,nie musisz.- Ale i tak cię skrzywdzę.- Spojrzałam mu w oczy.- Skrzywdzę cię,Dan.Skrzywdzę, wiem o tym.- Nie.- Zmusił mnie, żebym na niego spojrzała, choć cały czas dotykałmnie bardzo delikatnie.- Nie chcesz tego robić.Uwolniłam ręce.- Nie powiedziałam, że chcę to zrobić! Powiedziałam, że to zrobię!Wcale nie chcę tego zrobić, ale zrobię.Tak to już jest, tak się właśniedzieje!- Nie musi.Gdyby mnie błagał, spojrzałabym na niego z pogardą i wyszja.Ale ontylko mówił do mnie tak, jak mówił od, samego początku.Jakby mnieznał lepiej niż ja sama.A przecież nie znał.- Muszę iść.Nie zatrzymuj mnie, proszę.Nie utrudniaj mi tego jeszczebardziej.Drżącymi palcami zapięłam koszulę.- To nie musi być trudne.Przestałam zapinać guziki i spojrzałam na niego.- Powiedziałeś, że tego nie zrobisz.Potrząsnął lekko głową i uderzyłsię trzy razyw pierś.Mea culpa.Wybacz mi.- Wiem, ale.- Nie! - krzyknęłam.Tym razem to on się cofnął.- %7ładnychwymówek! Powiedziałeś: bez zobowiązań, Dan.Tak powiedziałeś nasamym początku! Powiedziałam ci wyraznie, czego chcę, a typowiedziałeś.powiedziałeś, że tego nie zrobisz, że się nie zaangażujesz.Nie mogłam już krzyczeć.Gardło miałam tak napięte, że nawetpowietrze przechodziło przez nie z trudem.yle zapięłam guziki.Byłamtaka zła, że ręce zaczęły mi się trząść.Nie mogłam wyłuskać guzików zdziurek, żeby zapiąć jeszcze raz.Zacisnęłam zęby tak mocno, jak tylkopotrafiłam, żeby zatrzymać w ustach słowa, które się na nie cisnęły.Niechciałam nic mówić, a jednak musiałam to zrobić bez względu na to, czytego chciałam, czy nie.Poczucie bezsilności kazało mi szarpnąćnierównymi rogami bluzki.Włożyłam w to tyle siły, że powyciągałammateriał.- Zgodziłeś się.- Głęboki oddech przywrócił mi panowanie nadgłosem.- Powiedziałeś, że to będzie związek bez zobowiązań.Zamilkł.Stał przede mną, niezawstydzony swoją nagością.Niemogłam patrzeć na jego nagie ciało.Jeszcze przed chwilą go dotykałam.Sięgnęłam po leżące na szafce spodnie od piżamy i rzuciłam mu je.Trafiłam go w pierś.Złapał je i założył.Nareszcie nie musiałam sięwstydzić, że walczę z kimś nagim.- Elle, zrobiliśmy prawie wszystko, co tylko kobieta i mężczyznamogą razem zrobić.Zrobiliśmy rzeczy, o których wcześniej mi się nieśniło, których nie chciałem robić z żadną inną kobietą.Kiedy się budzę inie ma cię przy mnie, tęsknię za tobą.- Tęskniłbyś też za psem albo kotem, gdybyś się przyzwyczaił, że śpina twojej poduszce, a nagle zechciałby spać na krześle.Wziął się pod boki.- Tęsknię za tobą, kiedy nie jesteśmy razem.Kiedy widzę cośzabawnego, zawsze sprawdzam, czy jesteś ze mną, bo może ty teżmogłabyś to zobaczyć.A jeśli cię nie ma, to chcę ci o tym powiedzieć,żeby po prostu zobaczyć, jak się śmiejesz.Jesteś piękna, kiedy sięśmiejesz.- Przestań! Przestań tak mówić.Przecież wiesz, że tego nie lubię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]