[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie widziałyście tylkonajgorsze.Ame pozieleniała lekko na twarzy.- Eee, Theia? Ile on miał oczu?- Siedem.- Wyprowadziłam je znów na korytarz, skąd pod eskortądwóch kościotrupów udałyśmy się na uroczystość koronacji.Bałam się,że nigdy nie przywyknę do klekotania kości strażników.Wykonane z litego dębu drzwi do sali balowej tworzyły wysoki łuk.Kamerdyner otworzył je, a ja spojrzałam na miny przyjaciółek.Przygotowaliśmy je na widok makabrycznych tancerzy - ale nawet niestarałam się im opisać olśniewającego balu.Na nakrytym czerwonym dywanem podium znajdowała się orkiestra.Kościotrupy w czarnych smokingach grały piosenkę, która, jak samePodziemia, była piękna i urzekająco przerażająca.Tonówwydobywanych ich smyczkami na próżno by szukać w naszym świecie -słuchając ich, miało się wrażenie, że ktoś jednocześnie rozdziera ci ser-305ce i obdarza zapierającym dech w piersiach pocałunkiem.Tancerzejuż wirowali w skomplikowanych układach na lśniącym parkiecie, a ichmakabryczny wygląd był jednocześnie dziwnie pociągający, gdy sunęliobok nas w bogatych strojach z kosztownej satyny i jedwabiu.Kobietybyły umalowane niezależnie od tego, czy miały twarze, czy nie, amężczyzni paradowali w garniturach we wszystkich kolorach tęczy.Dziewczyny weszły na salę.Ich spojrzenia przyciągnął żyrandol takwielki i jasny, jakby się patrzyło w samo słońce.Kryształy załamywałyświatło, które tworzyło na ścianach piękne wzory i odbijało się na nichtęczą.Amelia westchnęła na widok czekoladowego bufetu -Hadensamodzielnie go przygotował, chcąc sprawić mi przyjemność.Na środkudługiego stołu stały czekoladowe reprodukcje słynnych rzezb, każdaobficie obsypana czekoladkami o najróżniejszych kształtach i kolorach.Na jednym końcu stołu tryskała czekoladowa fontanna wielkościbrodzika.- O rany, zaczynam mieć kosmate myśli - sapnęła Donny.Gabe złapał ją za rękę.- Miałem nadzieję, że to właśnie powiesz.- Aadnie wyglądasz, Theia.- Mike Matheny ukłonił się, ale nie natyle nisko, żeby zsunęło mu się jedzenie z talerza.- Dziękuję, Mike.- Dygnęłam.Nie wiedzieliśmy, co zrobić z Mikiem.Znalezliśmy go w zamku.Siedział zamknięty w pokoju, który był repliką jego własnego.Staraliśmy się mu wyjaśnić, kto to Mara i co ona nawywijała, łącznie ztym, że wyprała mu mózg.Otrząsał się z szoku trochę dłużej niż my.Pewnie dlatego, że Mara go zaślepiła, a my wiedzieliśmy przynajmniej,kim jest.306Przez wiele dni nie chciał opuścić zamkowego pokoju - i jeszcze nieprzeniósł się do Serendipity Falls.Staraliśmy się go przekonać, żebywrócił do dawnego życia, ale chyba po prostu nie był na to gotowy.Zdziwiłam się, że zgodził się przyjść na bal.Zwykle większość czasuspędzał w swoim pokoju.- Nie powinno mnie tu być - powiedział.Wpatrywał się w talerz,jakby kryły się na nim wszystkie odpowiedzi.- To wasze święto, niepasuję tutaj.- To, co się wydarzyło, to nie twoja wina.Mara cię wykorzystała.Wszystkich nas wykorzystała.- Czuję się jak idiota.To, co ci gadałem wtedy w domku.- Zmieniłkolor z różowego na purpurowy.- Strasznie mi wstyd.- Po raz pierwszyrozmawiał ze mną o tamtej nocy.- Mike, każdy z nas był pionkiem na jej szachownicy.Kazała cimyśleć, że musisz mnie uratować.A ja nie ułatwiałam sprawy,nieświadomie rzucając na ciebie urok.Dziś jednak zaczynamy od nowa.Parsknął, co miało chyba zabrzmieć jak śmiech.- Chlasnąłem Hadena nożem.Nie sądzę, że uda mi się kiedykolwieko tym zapomnieć.On pewnie nie zapomni mi tego nigdy.- Odsunąłprawą rękę od talerza.- Nie przypuszczałem, że jestem w stanie wbić wkogoś nóż.- Ja też zrobiłam wiele rzeczy, które wolałabym cofnąć.Ciągle niewiemy, czy to przypadkiem nie ja wysysałam esencję z ludzi w szkole.Może nigdy się tego nie dowiemy.Dlatego dziś startujemy od początku itylko to się liczy.Myślałeś, że postępujesz właściwie.że ratujesz mnieprzed demonem.Nie rozumiałeś, co się dzieje.Mike wyraznie się skulił.- Chcesz mi poprawić humor.Jasne.ale potrzebuję trochę czasu,żeby dojść do siebie, okej? Ona naprawdę307namieszała mi we łbie.I przez to zginął wasz przyjaciel, a Ameliamnie nienawidzi.- Nie nienawidzi cię.Amelia nie potrafi nikogo nienawidzić.Cierpi,a poza tym równie mocno jak ty wstydzi się tego, co zrobiła z nią Mara.Spróbuj się dziś trochę wyluzować, dobra?Pokiwał głową i poczłapał z talerzem do stołu.Ame stała sama iobserwowała tancerzy, więc podeszłam do niej.- Tęsknisz za nim - zauważyłam.Wszyscy boleśnie odczuwaliśmybrak Varniego, ale ona i Haden zapłacili wyjątkowo wysoką cenę.Przytaknęła.- Kto wie, czy w ogóle by nam wyszło? %7łałuję tylko, że nie mieliśmyszansy spróbować.To był naprawdę bardzo dobry chłopak, prawda?Zcisnęłam jej rękę.- Najlepszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]