[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- John to wielki oszust.- Nie.On to zrobi.Wszystko, co zapowiedział.- Nie jest przecież Bogiem.- Ostatnio mam takie wrażenie.- Nie może nas kontrolować.- Przecież to robi!- Uciekniemy mu.- On to wszystko już przemyślał.Ja też i nie widzę wyjścia.- Uciekniemy.- Będzie nas ścigał.- Pobierzemy się.- Jestem za młoda, oskarży cię o porwanie i gwałt.- Nic mu to nie da, jeśli zeznasz, że mnie kochasz.- On ma znajomego sędziego.- Więc poczekamy te trzy miesiące.Wtedy uzyskasz pełnoletność.- To nie pomoże! - krzyknęła.- Nie rozumiesz? On ciebie zrujnuje!- Nie bardzo jest co, nie jestem żadnym bogaczem.Z twarzą wykrzywioną rozpaczą, Pam oparła głowę na piersi Cuttera, a potem wspięłaSRsię, by go pocałować.Czuł bijącą od niej desperację.On sam też nie był spokojny, ale najważ-niejsze, że byli razem.Uniósł dziewczynę bez wysiłku i otworzywszy drzwi ciężarówki, posadził ją w szoferce.Po chwili znalazł się obok niej.Zaczęli się całować.Nie czuli już zimna, nagle zrobiło się gorą-co.Cutter sięgnął do spodni Pam.- Boże, nie! - krzyknęła.- Pragnę cię.- Zamknął jej usta pocałunkiem i całował żarliwie, aż pożądanie do resztyzawładnęło jego umysłem.Ukląkł i obydwiema rękami zaczął ściągać z niej spodnie.- Nie tutaj! - szepnęła z przerażeniem w głosie.- Nie możemy!Zsunął spodnie z jej bioder.- Właśnie że możemy, do diabła.Możemy robić wszystko, na co mamy ochotę.- Jeśli ktoś nadejdzie.- Nie bój się.- Rozpiął zamek swoich dżinsów.- Jest ciemno.Nikt niczego nie zauważy.- Wszedł w nią głęboko jednym ostrym ruchem i nie przestawał, aż poddała się rozkoszy, do-stosowując swój rytm do rytmu jego bioder.Doprowadził ją do orgazmu z dziką namiętnością, prawie nie słysząc jej westchnień i niezauważając dłoni, zaciskających się mocno na jego ramionach.- Kocham cię, kocham.- Cutter szczytował zaraz za nią, ale jeszcze z niej nie wyszedł.Jeden raz nie wystarczył; nadal był twardy i w przypływie nagłej żądzy znowu zaczął się w niejporuszać, coraz głębiej i mocniej.Kiedy dochodził, z jego gardła wydarł się głuchy jęk i przezdługą chwilę odbijał się echem od ścian ciężarówki.Zimne powietrze szybko dało im znać o sobie.Oderwali się od siebie na moment i po-spiesznie naciągali ubrania.- Co my teraz zrobimy? - zapytała Pam.Oparła się na piersiach Cuttera, który tulił ją do siebie z całych sił.- Nie mogę cię jeszcze stracić.- On zrobi coś strasznego.- Będziemy walczyć.- Jak?- Nie wiem, ale musi istnieć jakiś sposób.- Może kiedy skończę osiemnaście lat.- Do tego czasu mam się trzymać z daleka od ciebie? Wiesz, że to niemożliwe.SR- Jeśli nas złapie, możemy tego gorzko żałować.- Nic mnie to nie obchodzi.Postawię mu się.Może już na to czas.- Ale tu chodzi nie tylko o nas - przypomniała Pam.- W grę wchodzą inni niewinni lu-dzie.Ich także skrzywdzi.- Może tylko blefuje.- A jeśli nie?- Odpłacą mu się.Cutter pomyślał o przyszłości.Nie wyglądała różowo.Mógłby opuścić kopalnię i TiminyCove, ale to był jego dom, jedyne miejsce na ziemi, z którym się identyfikował.Tu pracował izdobył u ludzi szacunek, sam też szanował kolegów.Rozumiał ich walkę i był wobec nich lo-jalny.Dużo od niego zależało.Choć nie mógł ich nazwać swoimi przyjaciółmi, nie potrafił ichopuścić.Ale nie mógł też opuścić Pam.Ona także na nim polegała.Nawet gdyby jej nie kochał,starałby się ją ochraniać, bo prosił go o to Eugene.Nagle z ich lewej strony rozbłysło jakieś światło.Pam krzyknęła przestraszona.- O Boże, to patrol.- Odsunęła się od Cuttera.- Muszę już iść.Jeśli strażnik zastaniemnie tu z tobą.- Za pózno.- Cutter złapał ją za rękę.Opuścił szybę przed nadchodzącym i powiedziałspokojnie: - Dobry wieczór, sir.- Zerknął na nadgarstek, gdzie powinien znajdować się zega-rek.- Mamy jeszcze trochę czasu, prawda?Strażnik poświecił latarką w głąb samochodu.Pam zasłoniła się ręką przed rażącym bły-skiem, ale zaraz pochyliła się do przodu i idąc za przykładem towarzysza, dodała uprzejmie;- Jeszcze tylko pięć minutek.I tak jest tu strasznie zimno.Stróż, wyglądający na zbyt starego, by ryzykować w obronie czci młodych panien, od-chrząknął tylko.- Sam tak myślałem.Ale nigdy dotąd nie widziałem tu tej ciężarówki, więc musiałemsprawdzić.- I dobrze - rzucił Cutter.- Cieszę się, że ktoś jej tutaj pilnuje, kiedy mnie nie ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]