[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypomniał sobie, jak wyglądała, odjeżdżając: miała zaczerwienione policzki,błyszczące ze złości oczy, cudownie rozwichrzone włosy.Na to wspomnienie oblałago nagle fala gorąca, mającego niewiele wspólnego z panującym na dworze upałem.Eliasz zrozumiał, że musi znalezć sposób, by wynagrodzić Norze cierpienie,jaki bezmyślnie jej zadał.Nieoczekiwany dzwięk klaksonu przerwał jego rozważania.Serce zabiło mumocniej w piersi w nadziei, że to może Nora wróciła.Szybko jednak się zorientował,że sygnał dobiega z przeciwnej strony niż ta, w którą odjechała.Odwrócił się i za-uważył znajomego forda taurusa.Kierowca nacisnął hamulec i auto zatrzymało sięobok Eliego.Za kierownicą siedziała Melania Rawlins.- Dobrze mi się wydawało, że to ty! - zawołała zza uchylonej szyby.- Co tuporabiasz? Gdzie twój samochód?Mel rozejrzała się dokoła, jakby szukała ukrytej w krzakach corvetty.- To długa historia - powiedział z uśmiechem Eli.- Czy mogłabyś mniepodwiezć do miasta? Muszę załatwić pewną ważną sprawę.Nora stała na tarasie przylegającym do jej sypialni i wpatrywała się w barwnykobierzec kwiatów, rosnących wokół Wierzbowego Dworu.Tłusta czarno-żółtapszczoła z głośnym bzyczeniem przelatywała z jednego kwiatka na drugi i pracowiciespijała słodki nektar, mały rudzik nurkował w sadzawce, szukając ochłody.Niegdyś ta spokojna scenka radowałaby jej duszę, teraz jednak wszystkowydawało się Norze puste, pozbawione sensu - dopóki nie spojrzała w stronęrosnącego nieopodal klonu, pod którym Chelsea i Sara urządzały właśnie herbatkę dla- 118 -SR swoich lalek.Nie słyszała, co mówią do siebie dziewczynki, ale ich wdzięcznechichotanie kojąco brzmiało w jej uszach.Próbowała wyobrazić sobie przyszłość bez takiego śmiechu, lecz było to ponadjej siły.Wiedziała jednak, że cokolwiek się wydarzy, już nigdy nie będzie wiodłatakiej spokojnej, uporządkowanej egzystencji jak ta sprzed czasów, kiedy w jej życiupojawili się Eli i Chelsea.W ciągu zaledwie jednego lata Nora zmieniła się nie do poznania.Z nieśmiałej,cnotliwej, nadodpowiedzialnej, surowo przestrzegającej pewnych zasad osobyprzekształciła się w kobietę, która mogła wziąć sobie kochanka, urwać się z pracy nawagary i ukraść samochód, mimo iż nie miała nawet prawa jazdy.Nora przygryzła wargę.Poczuła, że łzy napływają jej do oczu, a jednocześniewstrząsają nią drgawki śmiechu.Cała sytuacja naprawdę byłaby zabawna, gdyby się tanowa Nora nie wygłupiła, odjeżdżając bez Eliego.Dlaczego to zrobiła?Po prostu dlatego, że na to zasłużył, nazwał rzecz po imieniu jej wewnętrznygłos.Serce podpowiadało jednak co innego.Nie powinna była zachować się takbezwzględnie.Należało w inny sposób zmusić Eliego, by w końcu przejrzał na oczy izrozumiał, że Nora kocha go bezwarunkowo i to uczucie nigdy nie przeminie.Dziewczynki bawiące się pod drzewem poderwały się nagle i pobiegły w stronędomu.Nora patrzyła w ślad za nimi, pewna, że za chwilę zjawią się w jej pokoju, izastanawiała, się czego tym razem zażądają.W ciągu ostatniej godziny pytały ją już,czy mogłaby pójść do sklepu po lody, zamówić na obiad pizzę i pozwolić Sarze zostaćna noc w Wierzbowym Dworze.Tak jak się domyśliła, po chwili usłyszała pukanie do drzwi.- Nora? - odezwał się znajomy męski głos.Poczuła, że uginają się pod nią kolana i obiema dłońmi oparła się o balustradętarasu.Zaskoczenie i lęk szybko ją opuściły.Wyprostowana, odwróciła się, by stanąćtwarzą w twarz z Elim.Wilgotne włosy świadczyły o tym, że przed chwilą wziął prysznic.Zmieniłtakże ubranie.Mimo upału miał teraz na sobie oprócz podkoszulka i dżinsów także- 119 -SR sportową marynarkę.Z pewnością ubrał się tak na spotkanie w sprawie wynajmudomu.Nora sięgnęła do kieszeni, skąd wydobyła kluczyki do samochodu.To byłajedyna rzecz, jaką mogła zrobić, nie tracąc godności.- Proszę.Pewnie po to przyszedłeś - powiedziała, wręczając kluczyki Eliemu.-Przepraszam cię za ten incydent.Naprawdę nie wiem, co mnie opętało.Eli milczał przez chwilę, patrząc Norze w oczy.Potem wziął od niej kluczyki.- Nic się nie stało.Zasłużyłem sobie na to.- Naprawdę tak uważasz? - spytała z niedowierzaniem Nora.- Naprawdę.Czasami bywam nazbyt uparty - odparł, przestępując z nogi nanogę.Nora ze zdziwieniem stwierdziła, że Eli jest trochę zdenerwowany, co byłocałkiem do niego niepodobne.- Potrzebne są radykalne środki, żebym się opamiętał.Oczywiście wcale cię nienamawiam, żebyś je stosowała podczas każdej naszej kłótni.Zabrzmiało to tak, jakby mieli jeszcze przed sobą wspólną przyszłość.W sercuNory zaświtał promyk nadziei.- Zastanawiałem się nad twoją propozycją.No wiesz, żebyśmy zostali tutaj,zanim odbudujemy nasz dom - ciągnął.- No i co?- Obawiam się, że to się nie uda.Nora poczuła kamień na sercu.-.chyba że przyjmiesz ten przedmiot.Eli niepewnym ruchem sięgnął do kieszeni, skąd wydobył niewielką, eleganckoopakowaną paczuszkę.Zciskał ją przez chwilę w dłoni, po czym wręczył Norze.- Co to jest? - szepnęła.- Sprawdz.Nora drżącymi palcami rozerwała lśniący czerwony papier.Zobaczyła nieduże,aksamitne pudełeczko ze sklepu jubilera.Serce zaczęło bić jej w piersi jak szalone [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl