[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten wzrokhipnotyzował.Do dawnego blasku doszła dojrzałość, doświadczenie minionych lat.Meredith wyczytała z oczu Cyrusa po\ądanie tak wielkie, \e zagłuszające cały jej instynktsamozachowawczy.Nigdy nie kochała innego mę\czyzny tak jak jego.Coś jej szeptało doucha: Jeszcze ten raz.Tylko raz, dopóki nie jest za pózno.- Ja.coś ugotuję wyszeptała, lecz znaczyło to coś innego, coś o wielepowa\niejszego, i Cyrus to wiedział.Szybko, sprawnie wysiedli z samochodu i weszli dodomu, Kiedy Cyrus zamknął za sobą drzwi i odwróciłsię w stronę Meredith, zniknął między nimi dystans paru lat.Odetchnął głęboko.Serce biłoszybko.Ona tam była, to nie sen.Jak dym rozwiały się wszelkie trudności.Ledwiepanował nad spalającą go \ądzą.- Pragnę cię! stwierdził szorstko. O Bo\e, jak ja cię pragnę!Meredith tak\e dygotała z po\ądania.Nigdy nie myślała o środkach ostro\ności ani okonsekwencjach takiej postawy.Przez te parę minut nie liczyło się nic oprócz Cyrusa i jejszaleńczej miłości. Ja te\ cię pragnę szepnęła, z uwielbieniem wpatrzona w jego twarz. Nie ma jutra, Meredith powiedział głosem czułym jak pieszczota w jego oczach.Nie mu wczoraj.Jest tylko teraz. Tak odrzekła cicho.Przyciągnął ją do siebie.Rozdział 8Meredith przywoływała w pamięci wszystkie powody, dla których powinnapowstrzymać Cyrusa.Kiedy jednak poczuła pocałunek ciepłych, władczych ustwpijających się w jej wargi, znikły minione lata; znów była młodą dziewczyną w objęciachpierwszego kochanka, swej jedynej miłości. Nie walcz ze mną dyszał biorąc ją na ręce.Nie walcz ze mną, malutka.Strasznie cię pragnę!Bez wysiłku zaniósł ją do sypialni i poło\ył się razem z nią na wąskim materacu.To było tak jak pierwszy raz.Działał powoli, ostro\nie, niezwykle delikatnie.Ponieśmiałej próbie protestu poddała mu się całkiem i patrzyła, jak ściąga z niej ubranie.Przypatrywał się uwa\nie, rejestrując wszelkie subtelne ró\nice między ciałemdziewczyny, którą kiedyś posiadł, a ciałem kobiety le\ącej teraz przed nim.Marszcząclekko brwi, dotknął jej brzucha, pod którym widniała cienka poprzeczna blizna.Miałacesarskie cięcie przy porodzie Blake'a, pomimo wielu tygodni ćwiczeń w klinice Lamaze.Wstrzymała oddech, zastanawiając się, czy Cyrus rozpozna ten ślad. Miałaś jakiś wypadek? spytał cicho, patrząc jej w oczy. Operację odparła spokojnie. Miałam.takie kobiece problemy dorzuciłakłamstewko. Ju\ wszystko w porządku? Wróciłaś do zdrowia? dopytywał się. Tak.Jego du\a dłoń wędrowała w górę brzucha, a\ dowypukłości krągłych ró\owych piersi, zwieńczonych jędrnymi sutkami.Zauwa\ył,\e piersi są teraz pełniejsze.- Zawsze byłaś piękna odezwał się cicho. Teraz jesteś jednak pełniejsza,bardziej zmysłowa.Czuła ciarki, gdy dotykał jej skóry koniuszkami palców.Jak dawniej, z\erało jąpodniecenie.A tyle ju\ czasu minęło!Szepnęła to chyba, bo powtórzył jej słowa jak echo.Uniósł się i wcisnął długą nogę międzyjej kolana.Poruszał się rytmicznie, spokojnie.Kiedy ona była dziewczynką, on był ju\ znawcą miłości.Teraz umiał jeszcze więcej.Robił rzeczy, których przedtem nie doświadczyła w jego bliskości.Wolno płynęły minuty.Ssał zachłannnie jej sutki, lizał brzuch, a nawet wnętrze jej ud.Wzbierała w niejdzika namiętność.Chciała ju\ tylko zaspokoić swoje \ądze, oszalała.Chwyciła go zakoszulę.Uśmiechnął się i pomógł jej ściągnąć swoje ubranie, ledwo panując nad zmysłami.Przez sześć lat rozrosły się jego mięśnie.Wyglądał jak atleta.Meredith dotykała twardychmuskułów, podziwiała doskonałą sylwetkę.Jego męskość a\ z naddatkiem zaspokoiłabyka\dą kobietę.Była dumna, \e przyjmuje go z taką łatwością.Roześmiał się cicho, kiedywszedł w jej ciało.- Jesteś ciasna szepnął ochryple. Czy twój ostatni kochanek niebył tak hojnie wyposa\ony jak ja?- Nie odparła, czerwieniąc się na tak intymne pytanie.- Zawsze pasowałaś do mnie jak rękawiczka dyszał, kąsając jej dolną wargę. Odpierwszego razu, kiedy musiałem zadać ci ból.Nie powiedziałaś ani słowa, nigdynie powiedziałaś, \e jestem twoim pierwszym mę\czyzną.Ale ja wiedziałem.Uniósł się, lekko trącając łokciem jej nogę. O tak mamrotał przy uchu Meredith.I spróbuj się rozluznić, jeśli mo\esz.Nie chciałbym wyrządzić ci większej krzywdyni\ to konieczne.- Tyle ju\.czasu minęło szepnęła, dygocąc, gdy posuwał się corazdalej.-Widzę. Odetchnął i pochylił się.Przeciągnął delikatnie ustami po jej wilgotnymczole, po zamkniętych powiekach. Czy chcesz, \ebym przerwał i znóv pozwolił ci dojść?Czy tak będzie lepiej?Był gotów to zrobić, mimo szalonej \ądzy.Wiedziała, \e zrobiłby wszystko, czego byteraz zapragnąła.Nie sposób wyobrazić sobie bardziej wyrozumiałego kochanka.Potrafił za ka\dym razem być wyjątkowy. Nie odezwała się cicho. Tak jest dobrze, Uniosła na próbę biodra i skrzywiła się.Poczuła, \e wypełnił ją bez reszty.Ale nie cofnęła się.Wyprę\yła się, parła do przodu.Usłyszała jego mimowolny jęk rozkoszy, gdy przyjęła go całego.Przed urodzeniemBlake'a nigdy nie dokonała takiej sztuki. Nigdy rzucił przez zacięśnięte zęby. Jeszcze nigdy, nigdy.!Niespodziewany ruch Meredith skłonił go do instyriktownego rzucenia się w rozkosz.Jego ciało wyprę\yło się jak w agonii.Zaczął drgać konwulsyjnie szeptać jej do uchaochrypłą litanię.Pod rytmicznymi poruszeniami cię\kiego Cyrusa głośno skrzypiały sprę-\yny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]