[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak obydwie, aszczególnie White i Blazevich, często pojawiały się w aktach.- Czy Brim, Stearns i ktoś jeszcze to duża firma?- Jutro się dowiem.- Tak duża jak White i Blazevich?- Wątpię.- Czyli mniej więcej jaka?- Dwustu ludzi.- Mamy więc sześciuset prawników w dwóch firmach.Zajmujesz się prawem, Darby.Powiedz mi, jak możemy znalezć Garcię?- Nie jestem jeszcze prawnikiem i nigdy nie będę prywatnym detektywem.Zbieranieinformacji należy do ciebie.- Nie spodobało jej się to możemy.- Tak.ale pominąwszy sprawę rozwodową, nigdy nie byłem w kancelariiadwokackiej.- Ciesz się.- Jak możemy go znalezć?Ziewnęła szeroko.Rozmawiali już od trzech godzin i była wyczerpana.Mogą przecieżdokończyć rano.- Nie mam pojęcia, jak go znalezć, musiałabym się zastanowić.Prześpię się z tym irano ci powiem.Grantham uspokoił się nagle.Podszedł do barku i nalał sobie szklankę wody.- Zbieram się - powiedział chowając taśmy.- Czy.możesz coś dla mnie zrobić? - zapytała niespodziewanie.- Może.Zawahała się i spojrzała gdzieś w bok.- Czy.mógłbyś tę noc spędzić na mojej sofie? To znaczy.od dawna dobrze niespałam, a muszę wypocząć.Byłoby mi.no.miło, gdybym wiedziała, że jesteś tutaj.Gray przełknął z wysiłkiem ślinę i spojrzał na mebel.Oboje na niego patrzyli.Sofamiała nie więcej niż pięć stóp długości i nie wyglądała na najwygodniejszą.- Jasne - odparł z uśmiechem.- Rozumiem.- Boję się.- Rozumiem.- Miło być z kimś takim jak ty.- Uśmiechnęła się nieśmiało, a Grantham stwierdziłnagle, że nie wie, co zrobić z rękoma.- Wszystko będzie dobrze - powiedział.- Nie przejmuj się.- Dzięki.- Zamknij drzwi i wskakuj do łóżka.Musisz się dobrze wyspać.Będę obok, więc nicci nie grozi.- Dzięki.- Skinęła głową i znów się uśmiechnęła.Zamknęła za sobą drzwi do sypialni.Grantham nadstawił ucha; nie przekręciła klucza.Zgasił światło i usiadł na sofie.Spojrzał na drzwi, za którymi leżała Darby.Było jużpo północy, gdy usnął z kolanami pod brodą.ROZDZIAA 31Jej szefem był redaktor naczelny Jackson Feldman i tylko on mógł jej wydawaćpolecenia.Nikt inny, a już na pewno nie taki bezczelny gówniarz jak Gray Grantham, którypilnował wejścia do gabinetu pana Feldmana niczym jakiś cholerny doberman.Spiorunowałago wzrokiem, a on wykrzywił usta w szyderczym uśmiechu.Trwało to już od dziesięciuminut, odkąd pan Feldman zamknął się w gabinecie z panem Keenem.Nie miała pojęcia,dlaczego zostawili Granthama na straży.I jak to w ogóle możliwe, że ktoś pilnuje jejwłasnego terytorium?!Zadzwonił telefon na biurku, a Grantham wrzasnął do niej:- %7ładnych rozmów!Twarz nabiegła jej krwią; otworzyła usta.Odebrała telefon i wysłuchawszy prośby zdrugiej strony odparła:- Przykro mi, ale pan Feldman jest na konferencji.- Po raz kolejny spiorunowaławzrokiem Granthama, który kręcił głową, jakby chciał ją sprowokować.- Dobrze, przekażę,żeby do pana zadzwonił, gdy skończy.- Odłożyła słuchawkę.- Dzięki! - rzucił Grantham, co zbiło ją z tropu.Właśnie miała zamiar przytrzeć munosa, ale to dzięki pozbawiło ją konceptu.Uśmiechnął się do niej, przez co poczuła jeszczewiększą złość.Było wpół do szóstej - pora, by skończyć pracę - ale pan Feldman prosił, żeby została.Grantham wciąż wykrzywiał się do niej spod drzwi, niespełna dziesięć stóp od jej biurka.Nigdy go nie lubiła, ale z drugiej strony w całej redakcji Posta niewielu dziennikarzyzasługiwało na jej względy.Do sekretariatu wpadł asystent z działu wiadomości agencyjnychi ruszył ku drzwiom Feldmana.Doberman zastąpił mu drogę.- Przepraszam, ale nie możesz tam wejść - powiedział.- Niby dlaczego?- Pan Feldman prowadzi konferencję.Przekaż jej to, co masz do przekazania.-Wskazał na sekretarkę, która aż zatrzęsła się na myśl, że ktoś może pokazywać ją palcem inazywać zaimkiem.Pracowała w tej firmie od dwudziestu jeden lat!Młody dziennikarz nie dał się jednak zbyć.- Pięknie, z tym że pan Feldman prosił mnie o dostarczenie mu tych materiałówosobiście.Dokładnie o wpół do szóstej.Mamy wpół do szóstej i oto jestem, a to są materiały,o które prosił naczelny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]