[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy tak? Cóż, mogę zapewnićszanowną ławę, że nie, ponieważ w tym czasie była u mnie.Przyszła tam piętnaście po siódmej, a wyszła odziewiątej.Nad gabinetem zawisła głucha cisza, w której cykanie szafkowego zegara wydawało się grzmotem.- Czyż nie tej sprawy dotyczy przesłuchanie? - nie ustępował Louis.- Skoro tak.Sam tego chciałeś.Skąd wiesz, że to była właśnie ta godzina? - zaatakowała dyrektorka.- Przecież jesteśniewidomy.Spojrzała na ławę z wyższością.Louis też obrócił się w ich kierunku.- To prawda, mam kłopoty za wzrokiem, ale ostatnio sytuacja znacznie się zmieniła - oświadczył, zerkając w mojąstronę i uśmiechając się do mnie.Potem spojrzał na zegar, który stał w rogu.- Mogę to udowodnić.Na zegarze mojejciotki jest teraz czwarta dwadzieścia.dwie.Podał godzinę dokładnie.Popatrzyłam na sędziów.Wszyscy byli pod wrażeniem.- Oczywiście, mogę potwierdzić swoje zeznanie, wzywając naszego lokaja, Otisa, który wprowadził pannę Dumas, anastępnie ją odprowadził.Poza tym w trakcie jej wizyty podawał nam herbatę.Tak więc, jak sami państwo widzicie,niemożliwe jest, by Ruby Dumas znajdowała się w budynku nad przystanią wczoraj o godzinie siódmej trzydzieści,ósmej oraz ósmej trzydzieści - wyrecytował.- Powszechnie szanowana członkini naszego grona pedagogicznego twierdzi inaczej, mam również podpisane ze-znanie.- Proszę pójść do samochodu i sprowadzić Otisa - zwrócił się Louis do panny Stevens.- To nie jest konieczne - szybko odparła pani Ironwood.- Skoro istnieją wątpliwości co do prawdziwości mego zeznania.- Spojrzał na ciotkę.- Zresztą, jeśli zajdzie takapotrzeba, jestem pewien, że uda mi się przekonać babkę, by potwierdziła moje słowa.Nie odrywała od niego wzroku.Rozsadzała ją taka wściekłość, że nie tylko jej policzki pokryły się purpurą, ale iszyja.- Nikomu się tym nie przysłużyłeś, Louisie - warknęła.- Z wyjątkiem panny Dumas - odparł.Przygryzła wargę, po czym odchyliła się, tłumiąc gniew.-Doskonale.W zaistniałej sytuacji, przy tak sprzecznych zeznaniach, nie mogę prosić ławy o wydanie jedno-znacznego wyroku.Jestem pewna, że wszyscy państwo się ze mną zgodzą.Pan Norman, panna Weller i osłupiała Susan skinęli głowami.- W związku z tym ogłaszam, że przesłuchanie zostaje zamknięte, ponieważ nie można rozstrzygnąć sprawy.Chcępodkreślić, że nie oznacza to, iż rzeczona studentka zostaje zwolniona z zarzutów.Oświadczamy jedynie, że w tymmomencie nie możemy wydać ostatecznego wyroku.Spojrzała na mnie.- Możesz odejść - rozkazała.Potem odwróciła się, dysząc tak ciężko, że myślałam, iż lada chwila uszami zacznie jej buchać para.Serce biło mijak młotem i byłam przekonana, że wszyscy w pokoju słyszą jego dudnienie.- Powiedziałam, że przesłuchanie uważam za skończone- warknęła dyrektorka, widząc, że nie podnoszę się z krzesła.Wstałam.Louis też się podniósł i wyszliśmy we trójkę z panną Stevens.- Dlaczego go pani przyprowadziła? - spytałam, gdy znalezliśmy się w sekretariacie.- Pani Ironwood jest takawściekła, że zechce to sobie odbić na pani.- Wzięłam to pod uwagę, ale uznałam, że nie mogę stracić najlepszej uczennicy - odparła, uśmiechając się do mnie.-Poza tym kiedy Louis dowiedział się, co się stało, nie mogłam go powstrzymać, prawda?- Za nic w świecie - potwierdził z uśmiechem.- I jak niesamowicie poprawił ci się wzrok! - zawołałam.- Odczytałeś godzinę co do minuty!Znowu się uśmiechnął, a panna Stevens wybuchnęła głośnym śmiechem.- Co w tym takiego zabawnego?- Louis przewidział, iż może będzie musiał udowodnić, że widzi i tuż przed wejściem do gabinetu spytał mnie odokładną godzinę - wyjaśniła panna Stevens.- Wiedziałem, że nawet jeśli się pomylę o minutę czy dwie, i tak wywrze to na obecnych wrażenie.-Ale się nie pomyliłeś.Podałeś godzinę dokładnie! -Uściskałam go.- Dziękuję, Louisie.- Zwietnie się bawiłem.Wreszcie zrobiłem coś dla blizniego.- I zapewne popadniesz w konflikt z babką.- To bez znaczenia.Mam dość traktowania mnie jak smarkacza.Potrafię sam podejmować decyzje i odpowiadać zaswoje czyny - oświadczył dumnie.Trzymając się za ręce, szliśmy we trójkę korytarzem, po czym opuściliśmy budynek.Nagle wybuchnęłam śmie-chem.- Co cię tak rozbawiło? - spytał Louis z ciekawością.- Moja siostra, Gisselle.Nie mogę się doczekać, kiedy jej opowiem o wszystkim i zobaczę jej minę!* * *- Co! - wrzasnęła Gisselle.- Nie wydalili cię ze szkoły?- Dzięki interwencji Louisa i panny Stevens, sędziowie nie mogli wydać ostatecznego wyroku.%7łałuj, że cię tam niebyło, Gisselle - mówiłam, promieniejąc dumą i radością.-Spodobałaby ci się mina pani Ironwood, kiedy musiałacofnąć swoje grozby i zarzuty.- Wcale by mi się nie spodobała.Sądziłam, że wracamy do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]