[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez chwilę nic mi to nie mówi - Damien zostawił zapalone światło potym, jak napełniono basen trzy dni temu, bo wspomniałam mu, że jakodziecko uwielbiałam nocami siadywać z siostrą nad basenem iobserwować taniec wiatru na wodzie.Teraz jednak nie ma wiatru.Nawet trzy zasłony, których Damien niezerwał, nie poruszały się, gdy się obudziłam.A światło tańczy na gładkiejtafli w rytmicznym, kontrolowanym tempie.Uśmiecham się - już wiem, żeznalazłam Damiena.Podchodzę do szklanych drzwi i zatrzymuję się na widok małegostolika obok worka bokserskiego.Stoi na nim butelka wody, nie to jednakprzyciąga mój wzrok, tylko gazeta na podłodze.Czytanie nowości jest dlaDamiena niemal świętym rytuałem i nigdy nie widziałam, żeby starannienie złożył gazety po lekturze.Ta jednak leży rozwichrzona tymczasem naziemi.Może po prostu spadła.Nie, wcale w to nie wierzę.Podnoszę rozrzucone strony i od razu uświadamiam sobie, że tododatek sportowy.Biorąc pod uwagę karierę zawodowego tenisistyDamiena, nic w tym dziwnego.Ale czytam nagłówek krzyczę cicho zzaskoczenia.Teraz rozumiem. W Los Angeles dobiega końca budowa nowego centrum tenisowego.Ceremonia otwarcia ma się odbyć w następny piątek, składnie za tydzień.A centrum zostanie nazwane na cześć byłego trenera Damiena, Merle aRichtera.Człowieka, który popełnił samobójstwo, gdy Damien miałczternaście lat.Człowieka, który jak podejrzewam, molestował Damienaprzez pięć długich lat.Człowieka, z którym do współpracy zmusiłDamiena ojciec, mimo iż ten błagał go, żeby mógł porzucić grę.Przypominam sobie, co mówił Alaine na temat otwarcia centrum.Wtedy nic to dla mnie nie znaczyło.Teraz znaczy wszystko.Kładę gazetę na stole i wychodzę z siłowni przez szklane drzwi.Podłoga z kamiennych płyt jest gładka pod moimi stopami, szlafroktrzepocze wokół moich kostek, gdy idę w stronę basenu.Posiadłośćwybudowano na wzgórzach Malibu, a basen zaprojektowano tak, byodległy brzeg dawał iluzję wodospadu, jakby istniała możliwość, że poprzepłynięciu go wypadnie się w przestrzeń.Damien pływa właśnie w tamtym miejscu, a ja zastanawiam się, czyz rozmysłem je wybrał.Basenowe światło podkreśla jego mięśnie, gdy kraulem mknie przezwodę.Ma wspaniałe, atletyczne i potężne ciało.Czuję ucisk w żołądku.Ale nie z pożądania - choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że nieodczuwam seksualnego pociągu, ilekroć myślęo Damienie.To zaborczość.Jest mój.Ta myśl jest jednak splamionalękiem.Ja zdecydowanie, niezaprzeczalnie należę do niego, ale czasamiboję się, że Damien należy tylko do siebie.Obawiam się też tego, co nakazuje mi w pełni mu się oddać.Damianodpowiada na moje potrzeby, bez wątpienia.Nie mam jednak najlepszychdoświadczeń w tym zakresie; gdy niemal bezwiednie wsuwam dłoń podszlafrok, by poczuć nieregularne, twarde blizny znaczące moje uda, muszęprzyznać, że często potrzebowałam tego, co nie tylko było dla mnie złe,lecz również bardzo, bardzo niebezpieczne.Teraz jednak nie dbam o własne motywy.Nie wiem i nie obchodzimnie, czy to prawda, czy może zwodzę samą siebie, lecz nie mogęuwierzyć w to, żeby Damien stanowił dla mnie zagrożenie.Wręczprzeciwnie, jest darem.Ratunkiem.Rycerzem na białym koniu, choć samwyśmiałby tę wizję i uznał, że koń musi być czarny.Może tak, dla mnie jednak nie ma nic mrocznego w DamienieStarku.Jest tylko światło, którym rozjaśnia mój świat.I dlatego czuję siębardziej niż bezradna, gdy widzę, jak cierpi.I dlatego czuję się jeszczebardziej zagubiona, gdy to nie do mnie się zwraca o pomoc. Powoli idę w stronę basenu, w końcu staję na brzegu bliżej domu.Wwodzie jest pięć szerokich stopni - można na nich wypoczywać, częściowozanurzając się w wodzie.Podchodzę do nich i unoszę szlafrok, żeby się niezamoczył.Damien pływa po drugiej stronie, jeszcze mnie nie zauważył.Schodzę po trzech stopniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]