[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.żoÅ‚Ä…dku.BÅ‚oto paryskie, brak gór,widok tylu ludzi zajÄ™tych, przejeżdżajÄ…cych szybko w piÄ™knych powozach koÅ‚o mnie, nie znanegonikomu i nie majÄ…cego nic do roboty, wszystko to przygnÄ™biÅ‚o mnie.Lekarz, który by sobie zadaÅ‚ trud, aby zbadać mój stan, z pewnoÅ›ciÄ… niezbytskomplikowany, byÅ‚by mi daÅ‚ emetyku i zaleciÅ‚by mi chodzić co trzeci dzieÅ„ do Wersalu albo doSaint-Germain.PopadÅ‚em w rÄ™ce straszliwego szarlatana i jeszcze wiÄ™kszego nieuka; byÅ‚ to chirurgwojskowy, bardzo chudy, mieszkajÄ…cy w okolicy Inwalidów, dzielnicy wówczas bardzo nÄ™dznej.SpecjalnoÅ›ciÄ… jego byÅ‚o leczyć rzeżączki uczniów Politechniki.DaÅ‚ mi jakieÅ› czarne mikstury;zażywaÅ‚em je sam i opuszczony w moim pokoiku, który miaÅ‚ tylko jedno okno na wysokoÅ›cisiedmiu czy oÅ›miu stóp, jak w wiÄ™zieniu.Tam widzÄ™ siÄ™ smutnie siedzÄ…cego, z moimi ziółkami naziemi, obok maÅ‚ego żelaznego piecyka.Ale najwiÄ™kszÄ… mojÄ… chorobÄ… w owej epoce byÅ‚a myÅ›l, która wracaÅ‚a bez ustanku: WielkiBoże! Cóż za rozczarowanie! Czegóż mam pragnąć? ROZDZIAA XXXVIITrzeba przyznać, że upadek byÅ‚ wielki, okropny.A doÅ›wiadczyÅ‚ go mÅ‚ody czÅ‚owiek liczÄ…cyrok siedemnasty, dusza jedna z najmniej rozsÄ…dnych i najbardziej namiÄ™tnych, jakie kiedykolwiekspotkaÅ‚em!Nie miaÅ‚em zaufania do nikogo.SÅ‚yszaÅ‚em, jak ks[ięża] Serafii i mego ojca chlubili siÄ™ Å‚atwoÅ›ciÄ…, z jakÄ… prowadzili, toznaczy oszukiwali, jakÄ…Å› osobÄ™ lub grupÄ™ osób.Religia wydawaÅ‚a mi siÄ™ czarnÄ… i potężnÄ… machinÄ…; miaÅ‚em jeszcze trochÄ™ wiary w piekÅ‚o,ale żadnej w jego k[apÅ‚anów].Obrazy p[iekÅ‚a,] które widziaÅ‚em w dużej B[iblii] in 8° oprawnej wzielony pergamin, z obrazkami, oraz w wydaniach Dantego po biednej matce, budziÅ‚y we mniegrozÄ™; ale co siÄ™ tyczy księży pustka.ByÅ‚em daleki od widzenia w nich tego, czym sÄ… wrzeczywistoÅ›ci, potężnym stowarzyszeniem, z którym zwiÄ…zki sÄ… tak korzystne: Å›wiadkiem mójrówieÅ›nik i krajan, mÅ‚ody Genou, który, bez poÅ„czoch, podawaÅ‚ mi czasem kawÄ™ w kawiarni Genouw Grenobli, na rogu ulicy Wielkiej i ulicy Departamentu, a który od dwudziestu lat jest w Paryżupanem de Genoude.MiaÅ‚em za caÅ‚e oparcie jedynie mój zdrowy rozsÄ…dek i wiarÄ™ w Rozum Helwecjusza.MówiÄ™umyÅ›lnie wiarÄ™ ; wychowany pod kloszem pneumatycznym, trawiony ambicjÄ…, ledwie wyzwolonyprzez moje wstÄ…pienie do SzkoÅ‚y Centralnej, mogÅ‚em widzieć w Helwecjuszu jedynieprzepowiedniÄ™rzeczy, które mnie spotkajÄ….MiaÅ‚em zaufanie do tej mglistej przepowiedni, ponieważdwie czy trzy maÅ‚e przepoviednie w oczach mego tak krótkiego doÅ›wiadczenia speÅ‚niÅ‚y siÄ™.Nie byÅ‚em żyÅ‚a , chytry, nieufny, gotów siÅ‚Ä… sprytu i nieufnoÅ›ci wytargować 12 su, jakwiÄ™kszość moich kolegów liczÄ…cych w gospodzie kawaÅ‚ki cukru, z których miaÅ‚a siÄ™ skÅ‚adać porcja,jak Monyalowie, moi koledzy szkolni, których odnalazÅ‚em w Paryżu w Szkole Politechnicznej,gdzie byli od roku.ByÅ‚em na ulicach Paryża namiÄ™tnym marzycielem patrzÄ…cym w niebo, wciążpod grozÄ… przejechania przez kabriolet.Jednym sÅ‚owem, nie byÅ‚em zdatny do spraw życiowych i tym samym nie mogÅ‚em byćoceniony, jak powiada dziÅ› rano jakiÅ› dziennik z 1836, w stylu dziennikarza, który pragnie żadnÄ…albo bÅ‚ahÄ… myÅ›l przystroić oryginalnoÅ›ciÄ… stylu.Widzieć tÄ™ prawdÄ™ co do siebie znaczyÅ‚oby być zdatnym do życia.Monva]owie dawali mi rady bardzo roztropne, zmierzajÄ…ce do tego, aby siÄ™ nie dać okraść o2 su lub 3 su dziennie; ich troski budziÅ‚y we mnie wstrÄ™t, a ja musiaÅ‚em siÄ™ im wydać gÅ‚upcem, nadrodze do domu wariatów.Prawda, że przez dumÄ™ maÅ‚o udzielaÅ‚em swoich myÅ›li.Zdaje mi siÄ™, żeto Monvalowie lub inni koledzy przybyli rok wprzódy do SzkoÅ‚y Politechnicznej postarali mi siÄ™ opokój i o taniego lekarza.Czy to byÅ‚ Sinard? Czy on zmarÅ‚ rok wczeÅ›niej w Grenobli, na piersi, czy może to byÅ‚o wrok albo dwa pózniej?.WÅ›ród tych przyjaciół lub raczej dzieci zaradnych i wykłócajÄ…cych siÄ™ o 3su z restauratorem, który na nas, biednych golcach, zarabiaÅ‚ co dzieÅ„ legalnie jakie 8 su, a kradÅ‚ 3su, co czyni razem 11 su, wÅ›ród tego wszystkiego ja tonÄ…Å‚em w mimowolnych napadach ekstazy,w nieustannych marzeniach, w niezliczonych pomysÅ‚ach (jak z namaszczeniem mówi dziennik).MiaÅ‚em swojÄ… listÄ… wiÄ™zów, które przeciwdziaÅ‚ajÄ… namiÄ™tnoÅ›ciom, na przykÅ‚ad: ksiÄ…dz i miÅ‚ość , ojciec i miÅ‚ość ojczyzny albo Brutus , który mi siÄ™ wydawaÅ‚ szczytem wzniosÅ‚oÅ›ciw literaturze.WymyÅ›liÅ‚em to caÅ‚kiem sam i od jakich dwudziestu szeÅ›ciu lat zapomniaÅ‚em o tym;trzeba by.do tego powrócić.ByÅ‚em stale gÅ‚Ä™boko wzruszony.Co ja mam kochać, jeÅ›li Paryż mi siÄ™ nie podoba?OdpowiadaÅ‚em sobie: UroczÄ… kobietÄ™ wywracajÄ…cÄ… siÄ™ z powozem o dziesięć kroków ode mnie;podniosÄ™ jÄ… i bÄ™dziemy siÄ™ ubóstwiać, pozna mojÄ… duszÄ™ i ujrzy, jak bardzo jestem różny odMonvalów.TÄ™ odpowiedz, najzupeÅ‚niej poważnie, dawaÅ‚em sobie parÄ™ razy dziennie; zwÅ‚aszcza ozmroku, który czÄ™sto jest dla mnie chwilÄ… tkliwego wzruszenia, jestem skÅ‚onny uÅ›ciskać mojÄ…kochankÄ™ ze Å‚zami w oczach (kiedy jÄ… mam).ByÅ‚em wiÄ™c stale wzruszony i nigdy, poza rzadkimi wybuchami gniewu, nie myÅ›laÅ‚emprzeszkadzać naszej gospodyni w okradaniu mnie o 3 su na porcji cukru.Zmiemże powiedzieć? Ale może to faÅ‚sz.ByÅ‚em poetÄ….Nie takim, prawda, jak ów cacanyksiÄ…dz Delille, którego poznaÅ‚em w dwa czy trzy lata pózniej przez Cheminade'a (ulica des Francs-Bourgeois w dzielnicy Marais), ale jak Tasso, jak setna część Tassa, z prze- proszeniem za mÄ…dumÄ™.Nie miaÅ‚em tej dumy w 1799, nie umiaÅ‚em napisać ani wiersza.BÄ™dzie dopiero cztery lata,jak sobie powiedziaÅ‚em, że w 1799 byÅ‚em bliski tego, aby być poetÄ….BrakowaÅ‚o mi tylko odwagipisania, tylko komina, przez który geniusz mógÅ‚by siÄ™ wymknąć.Po poecie znów geniusz, bagatela! StaÅ‚ siÄ™ nadmiernie wrażliwy: co innych draÅ›niezaledwiej jego rani do krwi. Taki byÅ‚em w roku 1799, taki jestem jeszcze w 1836, tylko żenauczyÅ‚em siÄ™ ukrywać to pod maskÄ… ironii niedostrzegalnej dla pospólstwa, ale którÄ… Fiori odgadÅ‚od razu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]