[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego basowy pomruk wypełniał kopułę nieba, jego ryk rozbijał lód.Byłniezwyciężony!Torak czuł furię niedzwiedzia śnieżnego jak swoją własną, czuł jego żądzę krwizalewającą go karmazynowym potokiem.Walczył, żeby ją przezwyciężyć.Przegrał.Głód zabijania przetaczał się przez niego potężną falą, głód, który prowadził gokrwawym tropem przez śnieg.Rozedrze swoje ofiary na strzępy - tych złych, którzy ośmielilisię wedrzeć na jego lód, tę dziewczynę z płonącymi włosami! Zrobi sobie ucztę z ichgorących, miękkich serc, zabije ich wszystkich!Stojący przed nim zły z białymi włosami machał jakąś nieprzydatną bronią.Niedzwiedz odepchnął ją na bok, ciesząc się bolesnym wyciem mężczyzny, który upadł naśnieg.Jego ofiara jęczała i wiła się żałośnie.Niedzwiedz zrobił krok.Szedł, żeby zabić.Jednym potężnym skokiem zmaterializował się przed nim olbrzymi szary wilk.Stał,patrząc mu prosto w oczy, odsłaniał zęby i warczał.Niedzwiedz ryknął z wściekłości.Opadł na przednie łapy i walił nimi w lód.Kręciłłbem, ryczał na Wilka.Wilk nie cofnął się ani o krok, w ogóle się nie bał.Jego bursztynowe oczy byływlepione w ślepia niedzwiedzia - spokojne i silne jak słońce.Przenikały przez ciemność duszniedzwiedzia i odnalazły Toraka.Ujrzały jego dusze i zawołały ku nim.Torak jednymbolesnym szarpnięciem uwolnił się od żądzy krwi - poznał Wilka i znów odnalazł siebie.Siłąwoli zapanował nad wszystkimi duszami niedzwiedzia.Tuż przed nim wciąż wił się Thiazzi, rękę miał złamaną, był bezbronny jak dziecko.Torak się zawahał.Oto Pożeracz Dusz był na jego łasce i niełasce - można było gozabić jednym ruchem straszliwych szczęk.Teraz jednak nie powodowała nim żądza krwiniedzwiedzia, była to jego własna żądza krwi.To on chciał zabić - miał pod swoimirozkazami siłę największego z łowców.I chciał zabijać.Czarownik Dębu torturował Wilka,próbował zabić Renn, tak długo polował na jego ojca, aż go zgładził.Tak, bardzo chciał gozabić! Ale bursztynowe oczy Wilka wpatrywały się w niego nieruchomo - i nagle pojął, żegdyby teraz zabił Pożeracza Dusz, to naprawdę stałby się jednym z nich.Z ogłuszającym rykiem raz jeszcze podniósł się i wyprostował, górując nadCzarownikiem Dębu.Z rykiem opadł na przednie łapy, waląc w lód tak mocno, że wpowietrze poleciały czarne odpryski.On - nie - zabije!W tym samym momencie, gdy odwrócił się od swojej ofiary, ujrzał Renn powolizbliżającą się do urwiska, gotową skoczyć.Zobaczył, jak Czarownica Nietoperza,przewalając się ciężko z nogi na nogę, idzie za nią, wyrywa z jej ręki opal ognia i odpychadziewczynę od krawędzi urwiska z taką siłą, że Renn upada na śnieg.Czarownica Nietoperza odwróciła się i z wykrzywiającym jej twarz wyrazemgorzkiego tryumfu krzyknęła w kierunku znieruchomiałego na lodzie ciała Toraka.- Dług został wyrównany! Powiedz to ojcu, kiedy się z nim spotkasz! Dług zostałwyrównany!Rzuciła się z urwiska, a demony zawyły aż pod niebo i skoczyły za nią.LodowaRzeka jęknęła, zarwał się czarny lód i spadł w przepaść, zamykając ją na zawsze, a światłoopalu ognia znikło połknięte przez ciemność.Torak obudził się na lodzie, leżąc na wznak.W głowie mu się kręciło i było mu niedobrze.Ostatnie płatki śniegu opadały łagodniena jego czoło i policzki.Niebo znów było jasne i już wiedział, że demony odeszły.Obok niego siedziała Renn, jego głowa leżała na jej kolanach.Dziewczyna cała siętrzęsła.- Dobrze się czujesz? - wymamrotał Torak.Wyprostowała się.Była bardzo blada, a naczole miała Znaki Zmierci, których wcześniej nie zauważył.- Uhm - powiedziała.- A ty?- Uhm - skłamał.Zamknął oczy, w głowie wirowały mu jakieś obrazy.CzarownicaNietoperza na krawędzi urwiska.Czarownik Dębu wijący się przed nim ze strachu - on,śnieżny niedzwiedz, który ma za chwilę zabić.- Pożeracze Dusz już odeszli - powiedziała Renn.- Zabrali łodzie i uciekli.Tak mi sięprzynajmniej wydaje.Opowiedziała mu, jak uciekła w bezpieczne miejsce tuż przed zawaleniem się lodu igdy rozeszły się ciężkie od śniegu chmury, zobaczyła, że Czarownica %7łmii i Czarownik Dębuznikli.Znikł też puchacz i białe wilki.Torak otworzył oczy.- A gdzie jest Wilk?- Daleko nie odszedł.- Pociągnęła za futro na rękawiczce.- Pomógł mi cię odnalezć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]