[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maleńki majtek ze WschodniegoBengalu, bosy i przymierający głodem, który zszedł ze statku i przez kilka dni błąkał się po całymLondynie, był tak otumaniony i bezradny, iż nie wiedział nawet, w jakim mieście się znajduje myślał,że w Liverpoolu, dopóki nie wyprowadzono go z błędu.Był wreszcie włóczęga - wysyłający żebraczelisty, przyjaciel Boża; pisywał on dramatyczne prośby o wsparcie, gdyż jak twierdził nie mapieniędzy na pogrzeb żony; ilekroć list przyniósł skutki, facet ów obżerał się w samotności wielkimipajdami chleba z margaryną.Był on wrednym typem przypominającym hienę.Rozmawiając z nimprzekonałem się, iż, jak większość oszustów, wierzy w znaczną część własnych łgarstw.Schronisko tobyło dla takich osób istną Alzacją [potoczna nazwa położonego w XVII-wiecznym Londynie obszaru należącego dozakonu karmelitów, na mocy prawa azylu mogli tam się chronić przed karą przestępcy.Przywilej ten zniesiono w 1697 r.(przyp.tłum.)]Gdy trzymaliśmy się razem, Bozo opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy dotyczących technikiuprawiania żebraniny w Londynie.Jest ona daleko bardziej skomplikowana, aniżeli można by sądzić.%7łebracy tworzą wielce zróżnicowaną grupę, nadto istnieje ostra linia podziału między tymi, którzy poprostu wypraszają datki, a tymi, którzy usiłują zasłużyć na jałmużnę.Pieniądze, jakie można zarobić narozmaitych numerach", także bywają rozmaite.Opowieści z niedzielnych wydań gazet o żebrakach,którzy umierają, pozostawiając zaszyte w portkach dwa tysiące funtów, są oczywiście wierutną bzdurą;niemniej jednak, lepsi żebracy mają dobre dni, kiedy to za jednym razem zarabiają sumę wystarczającąim na kilkutygodniowe utrzymanie.Najlepiej prosperują uliczni akrobaci i fotografowie.W dobrymmiejscu na przykład obok kolejki po bilety do teatru akrobata często może zarobić pięć funtówtygodniowo.Mniej więcej tyle samo może zarobić fotograf, ale jest on uzależniony od słonecznejpogody.Fotografowie stosują pewien chytry sposób, żeby interes szedł dobrze.Ilekroć widzą zbliżającąsię potencjalną ofiarę jeden z nich ustawia się za aparatem i udaje, że robi zdjęcie.Następnie, kiedyofiara znajdzie się w pobliżu, wołają tak: P'sze bardzo, oto pańskie zdjęcie, szefie, pięknie wyszło.Płaci pan szylinga. Ależ ja wcale nie chciałem żadnego zdjęcia protestuje ofiara. Co, nie chciał pan? No tak, ale nam się wydawało, że daje pan znak dłonią.Zmarnowaliśmy kliszę.Jesteśmy stratni na sześć pensów.Na te słowa ofierze robi się zwykle żal fotografa, daje za wygraną i zgadza się przyjąć zdjęcie.Fotografsprawdza kliszę i orzeka, iż się prześwietliła, po czym proponuje zrobienie nowego zdjęcia tym razemgratis.Oczywiście nigdy nie wykonał pierwszego, toteż jeśli klient zdecydowanie odmawia, fotograf nicnie traci.Kataryniarze, podobnie jak akrobaci, uważani są raczej za artystów aniżeli za żebraków.Pewienkataryniarz imieniem Shorty, przyjaciel Boża, zdradził mi tajniki swojego fachu.On sam wraz zkompanem mieli na rozkładzie" restauracje i piwiarnie w pobliżu Whitechapel i Commercial Road.Przypuszczenie, że kataryniarze zarabiają na życie na ulicach, mija się z prawdą: dziewięć dziesiątychzarobków uzyskują w restauracjach i piwiarniach ale tylko podrzędnych piwiarniach, albowiem doeleganckich ich nie wpuszczają.Taktyka Shorty'ego polegała na tym, że zatrzymywał się pod piwiarniąi grał jakąś melodię, a potem jego kompan, który miał drewnianą nogę i mógł wzbudzić współczucie,wchodził do lokalu z kapeluszem w dłoni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]