[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociażby jeszcze jedna noc spędzona przez nią w łóżku tego wielkiego pana byłaby dowodem na to,że jej postępowaniem kierują zwierzęce żądze.Pomyślała o dalekim polu bitwy i o dobrym człowieku leżącym w bezimiennym grobie.A potemspojrzała na księcia, który żył sobie bezpiecznie z dala od pól bitewnych, był cały i zdrowy i niewarttego, by poświęciła mu nawet odrobinę uwagi. Wasza Wysokość czegoś sobie życzy? zapytała.Uśmiechnął się uśmiechem, który, choć zdawał się całkiem normalny i naturalny, wywołał głośnewestchnienie pokojówki, nieposiadającej się na jego widok z zachwytu.Wówczas książę wydawał sięw oczach kobiet przystojniejszy niż zwykle.Jednak nie w jej oczach, bowiem Maddie wiedziała aż nazbyt dobrze, że ten uśmiech stanowi jedynieuprzejmą maskę skrywającą to, co ten człowiek naprawdę myśli. Przyszedłem cię poprosić, byś się przebrała do wyjścia.Popołudnie jest piękne.Pomyślałem więc,że możemy skorzystać z dobrej pogody i wybrać się po prezent ślubny.ROZDZIAA PITYPrezent.Maddie nie bardzo wiedziała, co na to odpowiedzieć.Uprzejmość podsuwała jej zapewnienia, że nietrzeba, bo przecież otrzymała już tak wiele.Po pierwsze były suknie.No tak, suknie& Ale przecież będąc księżną, nie może chodzić w łachmanach, przypomniała sobie.Po drugie było weselne przyjęcie& które jednak okazało się sukcesem towarzyskim.Po trzecie obrączka na palcu cięższa i wspanialsza, niż mogła sobie kiedykolwiek zamarzyć& którajej się należała, jak podpowiadał wewnętrzny głos.A zresztą& jeżeli ten wielki pan, mówił dalej ów głos, chce kupić jej coś, co będzie należało tylko doniej, to dlaczego nie miałby tego zrobić? Będzie to przecież z jego strony forma przekupstwa, mająca muzapewnić jej milczenie, a także dobry nastrój.I spokój w domu.Gdy książę wycofał się do swego apartamentu, Peg wybrała elegancką suknię spacerowąz bladoniebieskiego muślinu, a także kapelusz ozdobiony chabrami z jedwabiu.Podziwiając swojeodbicie w lustrze, Maddie uśmiechnęła się.W tej prostej sukni nie czuła się co prawda jak księżna,jednak nie wyglądała na guwernantkę w wymyślnym przebraniu.Kiedy zeszła na dół, zastała księcia w holu.Ubrany w jasne bryczesy, długie buty i frak w kolorzeburgunda, czekał na nią z uprzejmym uśmiechem, który jednak na jej widok zamienił się w wyrazszczerego podziwu.Maddie poczuła, że się rumieni, bo oto najprzystojniejszy mężczyzna w Londynie spoglądał na nią tak,jakby bardzo pragnął jej towarzystwa.Odruchowo odwzajemniła mu się szczerym uśmiechemi przyspieszyła kroku, by jak najszybciej do niego dołączyć.Książę podał jej ramię, po czym pomógł jej wsiąść do eleganckiego i najwyrazniej dopiero copolakierowanego faetonu, którym własnoręcznie powoził.Czynił to sprawnie i z taką szybkością, na jakąpozwalał ożywiony londyński ruch uliczny, a przy tym pewną ręką i bezpiecznie, unikając Maddiemusiała to przyznać z podziwem wszelkiego niepotrzebnego ryzyka. Dokąd jedziemy? zapytała tonem, w którym, wbrew jej woli, zabrzmiało nie kapryśnerozdrażnienie, lecz podekscytowanie i ciekawość. Na koński targ Tattersalla.Ponieważ elegancka dama z wyższych sfer nie może się obyć bez lekkiegodwukołowego powoziku albo przynajmniej klaczy, na której mogłaby się pokazywać w parku na RottenRow odrzekł z uśmiechem. Spodziewam się, że taka klacz okaże się bardzo kosztownym nabytkiem dodał, a przy tych słowach Maddie zauważyła prawie niedostrzegalne ironiczne drgnięcie kącików jegoust.Jeżeli pragniesz wydawać moje pieniądze, zdawał się mówić wyraz jego twarzy, to ja demonstracyjniedaję ci na to szansę.Wydawaj, ile chcesz. Podczas przyjęcia powiedział jeszcze Rayland wspomniał, że wystawia dziś na aukcję dobrekonie.Dlatego chcę tam być i nie stracić możliwości korzystnego zakupu.Dotarli szybko do celu, a wtedy Maddie poczuła się jeszcze gorzej, niż siedząc wysoko w małympowoziku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]