[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PodÅ‚użna, frapujÄ…ca gÅ‚owa nie miaÅ‚a w sobie ani jednego miÄ™kkiego rysu,niczego pospolitego.Tony byÅ‚ potężny, ale przy swoim wzroÅ›cie wydawaÅ‚siÄ™ szczupÅ‚y.PrzyjmowaÅ‚ wÅ‚adczÄ…, zdradzajÄ…cÄ… autorytet postawÄ™.FreddyuznaÅ‚a, że nie dostrzega ani trochÄ™ brytyjskiego ugrzecznienia iuÅ›miechnęła siÄ™ do niego jak do żadnego mężczyzny od niemal trzech lat.- Ogolić mi siÄ™ udaÅ‚o - powiedziaÅ‚ Tony, nie zwracajÄ…c uwagi nasiostrÄ™ - chociaż woda nie byÅ‚a za gorÄ…ca.- MuszÄ™ uwierzyć na sÅ‚owo - lekko odparÅ‚a Freddy i natchniona donajbardziej wyrachowanego gestu kokieterii, na jaki zdobyÅ‚a siÄ™ w życiu,odwróciÅ‚a siÄ™ od niego, by wypytać lady Penelope o pochodzenie koronki.* * *Obiad w pokoju ogrzewanym przez dwa duże kominki podawaÅ‚astarsza kobieta, której pomagaÅ‚ czternastoletni chÅ‚opiec.Oboje pochodziliz pobliskiej wsi i wciąż jeszcze można byÅ‚o ich zatrudnić do pomocykucharzowi przy szczególnych okazjach.Ten dziwny dobór sÅ‚użby wczasie posiÅ‚ku, jedzonego wÅ›ród ogólnej wesoÅ‚oÅ›ci, stanowiÅ‚ jedyneprzypomnienie o wojnie.Wszystkie osoby przy stole bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚ytrzaskajÄ…cy mróz, który spowodowaÅ‚ czasowÄ… przerwÄ™ w dziaÅ‚aniachwojennych, nikt jednak nie wspominaÅ‚ o pogodzie, jakby zwrócenie na niÄ…uwagi mogÅ‚o rozwiać czar.Gdyby braci Wtight uduszono jako niemowlÄ™ta, gdyby spadkobiercyJerzego III nadal rzÄ…dzili Nowym Zwiatem, a spadkobiercy Ludwika XIVwÅ‚adali FrancjÄ…, nie zmieniÅ‚oby to niczego w rozmowie toczonej przyowym cywilizowanym, oÅ›wietlonym Å›wiecami stole.Gdyby jednak wSzampanii nie rosÅ‚y już winogrona, gdyby nie urodzili siÄ™ Mozart iGershwin, gdyby nie hodowano rÄ…czych i silnych koni, gdyby wlondyÅ„skiej dzielnicy Bloomsbury nigdy nie mieszkali artyÅ›ci albo gdybyFred Astaire nie kupiÅ‚ sobie pierwszej pary butów do stepowania, tomusiano by znalezć inne tematy do rozmowy.Kiedy niespieszny posiÅ‚ek dobiegÅ‚ koÅ„ca, lord Gerald wyszedÅ‚ dokuchni i wróciÅ‚ z gÄ…siorem dom perignonu.OtworzyÅ‚ go niemal tak samowprawnie jak dziadek we wspomnieniach Freddy i z pomocÄ… Tony'egopoczÄ™stowaÅ‚ wszystkich.- WznoszÄ™ bardzo szczególny toast - powiedziaÅ‚.- DziÅ› wÅ‚aÅ›niepanna Marie-Frédérique de Lancel, dla przyjaciół Freddy, osiÄ…gnęłanajbardziej interesujÄ…cy wiek.Aleksander Pope pisaÅ‚ o dziarskiejmÅ‚odzi , która wzdycha do dwudziestych pierwszych urodzin.SamuelJohnson mówiÅ‚ o spoglÄ…daniu z góry z dwudziestojednoletniÄ… pewnoÅ›ciÄ…siebie.Thackeray pisaÅ‚ o wspaniaÅ‚ych dniach, gdy miaÅ‚ dwadzieÅ›ciajeden lat.Wszyscy w tym pokoju przekroczyli już ten magiczny wiek,niektórzy zaledwie o kilka miesiÄ™cy, jak ty Jane, inni, jak ja, o wiele lat.Wszystko jedno.Ważne, że Freddy nie musi już siÄ™ spieszyć do tychurodzin.%7Å‚yje we wspaniaÅ‚ych dniach dwudziestego drugiego roku izasÅ‚uguje na wszelkÄ… radość, jakÄ… z sobÄ… niosÄ… Niechaj ta radość bÄ™dziewielka i niechaj roÅ›nie z każdym mijajÄ…cym rokiem.Za Freddy!Freddy siedziaÅ‚a czerwona na twarzy, a obecni pili jej zdrowie.Jejrumieniec jeszcze siÄ™ pogÅ‚Ä™biÅ‚, kiedy lady Penelope zadzwoniÅ‚a i chÅ‚opiecze sÅ‚użby, który najwyrazniej czekaÅ‚ za drzwiami, wkroczyÅ‚ z kilkomaniezbyt zrÄ™cznymi pakunkami, po czym poÅ‚ożyÅ‚ je przed Freddy.- Oj nie - zaczęła protestować.- Wszyscy jesteÅ›cie dla mnie tacydobrzy.Moim prezentem byÅ‚a ta fantastyczna kÄ…piel.- Nonsens, kochanie.To jest tylko improwizacja, nie mogliÅ›myzrobić zakupów, ale musisz mieć pamiÄ…tki po tak ważnym wydarzeniu -powiedziaÅ‚a lady Penelope.- Dalej, Freddy.Otwórz - zawtórowaÅ‚a jej Jane.W prezencie od lady Penelope dostaÅ‚a gruby, miÄ™kki lazurowy golf,wÅ‚asnorÄ™cznie zrobiony przez matkÄ™ Jane na drutach.Tylko JanewiedziaÅ‚a, że pierwotnie byÅ‚ przeznaczony dla niej.Lord Gerald ofiarowaÅ‚srebrnÄ… piersiówkÄ™ z monogramem, którÄ… zawsze nosiÅ‚ na polowania, ibutelkÄ™ drogocennej żytniej whisky do przelania.- TÄ™ piersiówkÄ™ nosiÅ‚em ze sobÄ… zawsze - wyjaÅ›niÅ‚ - na wypadekkatastrofy statku albo ataku sÅ‚onia samotnika.Jane znalazÅ‚a w swoim sezamie czarnÄ… koszulÄ™ nocnÄ… z szyfonu ikoronki, którÄ… uznaÅ‚a za bosko nieprzyzwoitÄ…, zbyt nieprzyzwoitÄ…, bynosić jÄ… bez specjalnej okazji, która w nie wyjaÅ›niony sposób nieprzytrafiÅ‚a jej siÄ™ przed wstÄ…pieniem do ATA.- Wierz albo nie, maluÅ›ka, ale przyda ci siÄ™, skoro osiÄ…gnęłaÅ› jużodpowiedni wiek - szepnęła do ucha Freddy.Freddy okazaÅ‚a dość rozsÄ…dku, by nie przypominać sobie, kiedyostatnio czuÅ‚a siÄ™ tak szczęśliwa.* * *Już dawno minęła północ, kiedy w koÅ„cu Freddy poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ dołóżka.Oficjalnie urodziny siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y, ale uroczysty nastrój wciążmusowaÅ‚ w niej jak wino, byÅ‚a nadmiernie podniecona, żeby zasnąć.ZresztÄ… nie chciaÅ‚a.Za bardzo potrzebowaÅ‚a takiego przypÅ‚ywu radosnychuczuć, żeby pozwolić im po prostu zgasnąć we Å›nie.LeżaÅ‚a pod kocami zoczami szeroko otwartymi na mroczny pokój, miaÅ‚a mi sobie czarnÄ…szyfonowÄ… koszulÄ™ nocnÄ…, niebieski sweter i parÄ™ weÅ‚nianych skarpet.UÅ›miechaÅ‚a siÄ™ do niewidocznego sufitu.RozlegÅ‚o siÄ™ lekkie pukanie do drzwi.To Jane, pomyÅ›laÅ‚a Freddy,spragniona pogawÄ™dki, która na powrót ożywiÅ‚aby miniony wieczór.- ProszÄ™ - zawoÅ‚aÅ‚a.Drzwi otworzyÅ‚y siÄ™, ukazaÅ‚ siÄ™ w nich Tony zeÅ›wiecÄ… na niskim lichtarzu.W migotliwym Å›wietle Freddy dostrzegÅ‚a, żebrat Jane wciąż ma na sobie spodnie i koszulÄ™ od smokingu, ale marynarkÄ™zamieniÅ‚ na sweter zapinany z przodu.Nie wszedÅ‚ do pokoju, czekaÅ‚ naprogu.- PrzyniosÅ‚em ci prezent - powiedziaÅ‚.- Nie wiedziaÅ‚em, że maszdzisiaj urodziny i że tutaj bÄ™dziesz, wiÄ™c podczas obiadu nie byÅ‚emprzygotowany.Może ci siÄ™ spodoba.- Nie mogÅ‚eÅ› z tym poczekać do rana? - podsunęła Freddy.- To jest specjalny nocny prezent - powiedziaÅ‚.WyciÄ…gnÄ…Å‚ przedsiebie podÅ‚użny przedmiot owiniÄ™ty licznymi wstążkami, tu i ówdzieprzybrany ozdobami z choinki.Zawartość byÅ‚a nie do odgadniÄ™cia.- Ranonie ma z tego pożytku.- Wobec tego wezmÄ™ teraz.- Tak myÅ›laÅ‚em.od razu przyda siÄ™ o wiele bardziej.- PodszedÅ‚ dołóżka i wsunÄ…Å‚ mieniÄ…cy siÄ™ przedmiot w rÄ™ce Freddy. To byÅ‚o bardzociepÅ‚e i uginaÅ‚o siÄ™ pod dotykiem.- Boże.- westchnęła.- Co.?- Mój termofor - wyjaÅ›niÅ‚, zadowolony z niespodzianki.- NapeÅ‚niÅ‚emgo dwie minuty temu.Dużo czasu zajęło mi pakowanie.- Och, Tony.przecież nie dajesz mi swojego caÅ‚kiem prywatnegotermoforu? Chyba nie mogÅ‚abym ciÄ™ go pozbawić.- Jestem z nim bardzo zaprzyjazniony.przeżyliÅ›my razem wieledÅ‚ugich, zimowych nocy, ale teraz termofor chce należeć do ciebie.MuszÄ™sobie znalezć inny i oswoić.to nie powinno być trudne.Termoforyzwykle przychodzÄ…, kiedy na nie gwizdnąć.Zatrzymaj go, proszÄ™.- JeÅ›li na pewno tego chcesz, to z przyjemnoÅ›ciÄ….BÄ™dÄ™ myÅ›laÅ‚a otobie, napeÅ‚niajÄ…c go wieczorem.Dobranoc, Tony.- Dobranoc, Freddy - powiedziaÅ‚, biorÄ…c krzesÅ‚o i przysuwajÄ…c je dołóżka.OdstawiÅ‚ Å›wiecÄ™ na podÅ‚ogÄ™, usiadÅ‚.- Mam jeszcze jednÄ… sprawÄ™.skoro nie Å›pisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]