[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.La Voisinpowstała również, głośno szeleszcząc jedwabiem.- Prawdę mówiąc już ją rozważyłam i nie omieszkam skorzystać z tak łaskawej ihojnej oferty.Jednakowoż pozostała mi do załatwienia pewna ważna sprawa.- Dwaj panowiewymienili znaczące spojrzenia.- Gdy ją zakończę, bardzo chętnie zażyję morskiegopowietrza.Od dawna już tęsknię za zmianą klimatu.Z rozkoszą osiedlę się wtedy w Angliipod zaszczytnym patronatem waszej książęcej miłości.Buckingham skinął głową, po czym zwrócił ku mnie swe uprzejme zainteresowanie:- Uważam panią, markizo, za najrzadszy z możliwych fenomenów.Gdybyśkiedykolwiek zawitała do Anglii, bądz pewna moich względów i opieki.- Podziękowałam munajpiękniej jak umiałam, miał przecież dobre intencje.Tyle że jak wszyscy jego rodacy nierozumiał pewnej oczywistej prawdy.Cóż za atrakcję dla nas, mieszkańców najpotężniejszegow świecie, najbardziej kulturalnego królestwa, mogła stanowić odcięta od cywilizacji,wilgotna i mglista wyspa z jej malutkim, prowincjonalnym dworem? Pomijając już fakt, jakbardzo tym Anglikom brakuje poloru i jak strasznie są zapóznieni w dziedzinie mody iobyczaju, nie jest rzeczą bezpieczną mieszkać wśród królobójców.To ludzie nieobliczalni.Wtakim kraju zdarzyć się może wszystko.Przyszło mi nagle do głowy, że to czystaprzewrotność tam właśnie ukryć dobre francuskie złoto przed nienasyconym Colbertem.Natakiej małej ponurej wysepce, gdzie człowiek nie jest w stanie kupić nawet porządnegobochenka chleba! O, jakże ten pomysł pasował do mego ojca, do jego poczucia humoru!Niezle pomyślane! Cortezia i Benson, bankierzy londyńscy.Ojciec na łożu śmiercipowiedział o tym swojej matce sądząc, że babcia go przeżyje i we właściwym czasie przekażemi tę informację.Babcia jednak umarła pierwsza, o czym nie miał pojęcia, gdyż fakt tenprzed nim zatajono.Ciekawe, czy pozostało coś z tych zasobów? Pewnie nic.Pewnie już jeskonfiskowano bądz sprzeniewierzono.Los, ten wielki żartowniś, lubi płatać ludziom takiefigle.- No, to mam spokój do następnych odwiedzin - oznajmiła La Voisin, powracając oddrzwi.- Chodzmy do gabinetu, moja droga, chcę pomówić z tobą w cztery oczy.Powiedz mitylko, jak to się stało, że zamiast d Urbeca zwabiłaś do siebie Lamotte a? Czyżbyś wtajemnicy przede mną skorzystała w tym celu z czyichś usług?- Nie, madame, a z d Urbekiem widziałam się w zeszłym tygodniu.Zobaczył mnie naulicy i zatrzymał powóz.- Widziałam, że pilnie mi się przygląda, próbując odgadnąć, czyrzucony przez nią urok podziałał.- I co? Pewnie go nie spytałaś o ten karciany sekret?- Nie musiałam.Sam z miejsca zaczął się nim chwalić.Mówi, że to sekret oparty namatematyce i że w całej Europie potrafi go zrozumieć ledwie sześciu ludzi, w dodatku takich,co nie interesują się grą w karty.- Na twarzy La Voisin odmalowała się ulga, jakbywylewność d Urbeca stanowiła potwierdzenie niezmiennej skuteczności jej magicznychpraktyk; po chwili jednak spochmurniała.- Do diabła, sekret matematyczny! Czyli rzecz nie dla nas.Miałam rację, nie ufająctemu człowiekowi.A, co tam! Będę mówić klientom, że to pakt z diabłem, sprzeda im sięparę czarnych mszy.- Zamknąwszy za nami drzwi salonu, przyjrzała się zmrużonymi oczyma mojejbramowanej atłasem aksamitnej sukni, nowym butom i prawej ręce, gdzie obok złotegosygnetu pojawił się ostatnio okazały szafir.- Powiedz no, o ile spadły twe dochody w związkuz tym skandalicznym romansem? - rzuciła tonem bystrej gospodyni, której nikt nie wmówichudego kurczaka.Przystanąwszy pod gobelinem ze skruszoną jawnogrzesznicą, zaczęłaprzeglądać podane jej wyszczególnienie mych miesięcznych przychodów i wydatków.- Widzę tu nową dworską suknię, nowe rękawiczki, aksamitny płaszcz i kapelusz zpiórami do kompletu.No, no, dość to kosztowne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]