[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak,to naprawdę ty! Jak dobrze cię widzieć! Sebastian tak się zmartwił, gdy po powrocie nie zastał cię w rezydencji.Przytuliła go na powitanie i dopiero po chwili zwróciła uwagę na jego niechlujny strój.Odsunęła gQ na odległośćramienia i obejrzała dokładnie od stóp do głów.- Co ty masz na sobie? Wyglądasz jak włóczęga.^ Ja.no.Przymrużyła oczy.- Chyba nie narobiłeś sobie znowu kłopotów.Warunki naszego zakładu.- Pamiętam, nie bój się.- Po prostu się do nich nie stosował.Popatrzył na nią z uśmiechem.- Mój ubiór nie ma nicwspólnego z naszą umową.- Morgan pracuje dla Domu Poprawczego dla Kieszonkowców - odezwał się głos znany mu niemal tak dobrze jakwłasny.Sebastian wszedł do holu, patrząc na brata uważnie i nieco podejrzliwie.- Tak przynajmniej twierdziRavenswood.- Rozmawiałeś z Ravenswoodem? - spytał Morgan.Czyżby właśnie o tę komplikację chodziło? Chyba nie, Ravenswood nie dbał zupełnie o to, czy Sebastian wiecokolwiek na temat planów brata.165- Widziałem się dziś rano z twoim przyjacielem- przyznał Sebastian.- Kiedy nie wróciłeś na noc do domu i służący przyznali, że tu nie sypiasz, pomyślałem, żebędzie znał przyczyny takiego stanu rzeczy.Morgan nie chciał kłamać, lecz prawda popsułaby ich braterskie stosunki, czego by nie zniósł.Dlatego postanowił nadal udzielać wymijających odpowiedzi.- Sypiam w Spitafields.Lady Clara, ta dama, która prowadzi Dom Poprawczy, ma ostatnio kłopoty z miejscowymi,toteż zaproponowałem jej ochronę.- Każde wypowiedziane przez niego słowo było prawdą, nawet gdyby zrozumielije inaczej niż sobie życzył.- Och, Morganie, to naprawdę niezwykle uprzejme z twojej strony! - powiedziała Juliet z takim zachwytem, żenatychmiast poczuł się winny.- Spać w Domu Poprawczym zamiast we własnej sypialni.- Owszem - wtrącił Sebastian, unosząc wysoko brwi.- Postąpiłeś naprawdę bardzo szlachetnie.- Mówisz oczywiście o Clarze Stanbourne - paplała dalej Juliet.- Spotkałam ją podczas debiutu, ale ta dama rzadkobywa w towarzystwie.- To prawda.- Ja chyba w ogóle nie miałem okazji jej poznać- mruknął Sebastian.- Sądząc po tym, że nie pomyliła mnie z tobą podczas naszego pierwszego spotkania, wnioskuję, że istotnie się nieznacie - odparł sucho Morgan.- Oczywiście, że jej nie znasz - wtrąciła szybko Juliet.- Bywasz w towarzystwie równie rzadko jak ona.Jakim cudemmoglibyście się poznać? - Po-166patrzyła chytrze na Morgana.- Powiedz, czy ona jest nadal niezamężna? Znał to spojrzenie.- Proszę sobie nic nie wyobrażać, Pani Swatko.Pomagam jej, to wszystko.- Ja tylko pytałam, czy.- Wiem, o co pytałaś, ma petite, ale to się nie zdarzy.Zupełnie bez ostrzeżenia stanął mu przed oczami pewien obraz.Clara w nawie kościelnej, otulona w biel, z aureolą zkwiatów jabłoni nad głową.A w noc poślubną odziana w cieniutki muślin, prowokująca męża krągłościami, które onmoże bezkarnie pieścić.Poczuł przyspieszony puls i natychmiast przestał0 tym myśleć.Niech diabli porwą Juliet i jej wizje.,Pora zmienić temat.- Macie coś do jedzenia? Poszczę od śniadaniai umieram z głodu.Pół godziny pózniej siedzieli już w kuchni.Sebastian i Juliet patrzyli uważnie, jak Morgan pożera wołowinę nazimno z ogórkami, popijając ją piwem.- Co zatem robisz w tym Domu Poprawczym? - spytał Sebastian.Sacrebleu.Nie mógł nie skłamać.- Uczę tych chłopców marynarskich umiejętności, jak wiązać węzły, odczytywać kompas.tego rodzaju rzeczy.-1 lady Clara nie ma nic przeciwko temu, że tam nocujesz?- Ona tam nie mieszka.Domu pilnuje gospodyni.- Ach, tak.- Juliet była wyraznie rozczarowana.- Musisz dzisiaj wrócić?167- W zasadzie nie.Wybieram się do Merrington Hall.- Wspaniale! My też! Sebastian początkowo nie miał ochoty, wiesz przecież, jak nie znosi takich przyjęć, ale ja chcępotańczyć, więc mnie zabierze.Morgan z trudem stłumił jęk.Tak więc spotkają się tam wszyscy, a Juliet nie przestanie dociekać, dlaczego Morganrozmawia na osobności z Ravens-woodem.No tak, ten drań specjalnie wyznaczył mu spotkanie na balu po rozmowiez Sebastianem, który pewnie napomknął coś na ten temat żonie.Zerknął na brata pogrążonego w myślach.- Wiesz, może poszedłbyś z Juliet.- odezwał się Sebastian.- Wtedy ja już bym nie musiał.Skoro i tak sięwybierasz.- Och nie, Panie Domatorze - zaprotestowała młoda dama.- Kiedy mówiłam, że mam ochotę potańczyć, chodziło mio ciebie.- Popatrzyła z przepraszającym uśmiechem na Morgana.- Bez urazy.- Nie gniewam się - odparł z uśmiechem.Czasem zazdrościł Sebastianowi.Nie chodziło0 to, że sam miałby ochotę prowadzić takie życie.Od czasu do czasu zastanawiał się po prostu, jak to jest mieć uswego boku kochającą kobietę, przedkładać jej życzenia ponad wszystko, cieszyć się jej towarzystwem.Zapewne te próżne dociekania miały mu towarzyszyć do końca życia.Kobiety takie jak Julieti Clara pragnęły mężczyzn, którzy planowali się ustatkować i założyć rodziny.A Morgan do nich nie należał.- Dlaczego w ogóle się wybierasz na ten bal? - spytał Sebastian.- Przecież wiesz, że to targi matrymonialne.168- Właśnie dlatego - odparła za niego Juliet.- Morgan chce potańczyć z porządnymi kobietami.Chciał protestować, ale doszedł do wniosku, że woli, by szwagierka tak właśnie myślała.Dzięki temu nie musiał jużnic więcej tłumaczyć.- Czytasz w moich myślach - odparł gładko.Jej oczy rozbłysły.- A jeśli znajdzie się tam lady Clara w swojej najpiękniejszej sukni i wyrazi ochotę, by zatańczyć z eleganckimmężczyzną, nie odmówisz, prawda?Ta wizja była tak daleka od prawdy, że wybuchnął śmiechem.- Koniecznie chcesz mnie zobaczyć z żoną u boku.- Koniecznie chcę, żebyś żył i mieszkał tutaj przynajmniej przez chwilę, aby nasze dzieci miały wujka.Jeśli, by toosiągnąć, trzeba cię ożenić, to tak, chcę cię widzieć w małżeńskim stanie.Oprzytomniał, gdyż przypomniał sobie właśnie, że nie szuka żony, a już z pewnością nie chce się żenić z lady Clarą.- W takim razie czeka cię chyba wielki zawód.Lady Clara Stanbourne jest ostatnią kobietą na świecie, która by zamnie wyszła.W chwili, gdy wypowiedział te słowa, natychmiast zrozumiał swój błąd.Przecież nie chciał powiedzieć, że to Claranie wyszłaby za niego za mąż.To on jej nie chciał.A sądząc po współczującym spojrzeniu Juliet, potraktowała jegosłowa bardzo poważnie.Zamierzał coś jeszcze dodać, ale zrezygnował.Juliet, która przecież nawet nie widziała ich razem, uznałanatychmiast, że Morgan czuje do Clary coś, co było wyłącznie zwykłą żądzą.Zamierzała zatem snuć swoje fantazje,co ułatwiłoby mu z pewnością169pobyt w Spitafields w czasie, gdy Sebastian wraz z małżonką przebywali w mieście.Juliet wzięła go za rękę.- Nie martw się, Morganie.Wszystko się uda.Udał, że smutno się uśmiecha.- Obyś miała rację.A potem ku swojej rozpaczy stwierdził, że tym razem wyraził prawdziwe uczucia.Rozdzial 11Nie ma namiętności, której zaspokojenie przynosiłobywiększe upokorzenia niż ta, którą ściąga na człowieka CIEKAWOSCWśclbska dziewka ukarana albo o niebezpieczeństwach,jakie niesie podsłuchiwanie pod drzwiamiAnonimPrzedzierając się przez tłum w Merrington Mansion, Clara uznała, że być może popełnia błąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]