[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On to czuje. Tak, wiem  powtórzył cierpliwie Tom  ale Bernard jest chory,a Archer zgodził się spróbować.Nie dopuści, żeby mi się coś stało.Ufam mu. Nurek i pilnujący powinni skupić się tylko na tym, co się dziejepod wodą.Nie powinni rozmyślać o tym, co ich czeka w przyszłości. Jasne.Przykażę Archerowi, żeby niczym nie zaprzątał sobiegłowy.Zresztą będziecie go z Bernardem stale mieć na oku.Juan w milczeniu pokręcił głową, więc Tom, widząc, że go nieprzekona, wstał i powiedział krótko, dając tym samym do zrozumienia, że uważa sprawę za przesądzoną: Pójdę po kombinezon.Skończ śniadanie i zaczynamy.Kiedy jednak wkładał pózniej podwodny strój, ogarnął go dziwnyniepokój.Nie palił się do zejścia na dno, a przymusowy postój wcale mubył nie w smak.Tęsknił za Willow, chciał jak najszybciej przekazać jejdobre nowiny.Wiedział, że dziewczyna przyjmie go takim, jaki jest,nawet bez sławy i bogactwa, choć zarazem cieszył się, że nareszciepodaruje jej coś cennego.Pożałował nagle swojej decyzji pozostania naCmentarzysku.Gdyby był bardziej przewidujący, głosowałby zapowrotem do portu.Nie chciał jednak sprawić zawodu Archerowi anizerwać cienkiej nici bliskości, jaka się znów między nimi zawiązała.Juan z posępną miną obserwował przygotowania. Niedługo wyzdrowiejesz  próbował pocieszać go Tom. Czekająna ciebie tysiące wspaniałych muszli.No, nie bądz taki ponury.Niezabiorę ci wszystkich. Chyba już nigdy nie będę nurkował  mruknął tajemniczo Juan, poczym obrócił się i odszedł. Co mu się stało?  zasępił się Tom. Kto go tam wie  westchnął Archer. Wszyscy kolorowi sąprzesądni jak diabli.Boją się własnego cienia.Zimny dreszcz przebiegł Tomowi po plecach.Znów miał ochotę sięwycofać.Zerknął ukradkiem na Archera i dostrzegł w jego twarzy cieńzwątpienia, a nawet pewności, że Tom go zawiedzie.Nie, zbyt wielezawdzięczał przyjacielowi, by mu nie zaufać.Archer skrupulatniesprawdzał kombinezon i dokonywał ostatnich poprawek.Poruszał sięsprawnie i precyzyjnie, jakby od lat nie zajmował się niczym innym. Dobrze ci idzie  uśmiechnął się do niego. Jeżeli Bernard wkrótcenie wyzdrowieje, przejmiesz jego obowiązki. Nie podjąłbym się czegoś, na czym się nie znam. No to powodzenia. Tobie też.Archer ujął ciężki hełm obiema rękami i przez chwilę trzymał goniepewnie w powietrzu.Potem nałożył go na głowę Toma i zaczął przykręcać śruby. Archer?  zadudnił pod hełmem głos Toma. Co takiego? Pamiętasz, co mówiłem wczoraj o Willow? A co, zmieniłeś co do niej zdanie? Nie, ale łatwiej mi będzie nurkować, wiedząc, że się niązaopiekujesz, gdyby coś mi się stało. Nie martw się.Wszystko będzie dobrze.No, ruszaj, i przynieś namsame skarby.Ahmed i Reece zaczęli tłoczyć powietrze do hełmu, Tom odepchnąłsię od burty i zaczął powoli schodzić pod wodę.Ani na chwilę nie odstępowały go myśli o Willow i o dzieciach,które mu urodzi.A może już jest w ciąży? Ogarnął go naraz nieodpartyżal, że tak długo zwlekał ze ślubem.Liczył, że z czasem znajdą sposób,by ich związek został powszechnie zaakceptowany, teraz jednak byłprzekonany, że czekał niepotrzebnie.Poprzedniego dnia marzył, bypokazać jej niezwykły, podwodny świat.W tej chwili oddałby wszystkieskarby, by znów znalezć się w małym bungalowie na przedmieściachobok swojej ukochanej.Pragnął tulić Willow w ramionach, czuć bicie jejserca na swojej piersi&Szkoda, że kiedyś nie potrafił cieszyć się każdą chwilą: zwiewnymiobłokami mgły opadającej nad zatoką San Francisco, intensywnymszkarłatem kwiatów bugenwilli na tle zardzewiałego, żelaznego płotu,aromatycznym zapachem jaśminowej herbaty&Poczuł nagle ciężar zamykających się powiek i zdał sobie sprawę, żezasypia.Sprawdził zawór powietrza.Słyszał bulgot wydychanychbąbelków, ale dzwięk ten przypominał raczej monotonne nutykołysanki.Z trudem otworzył oczy.Wziął głęboki oddech.Mimouspokajającego odgłosu pracującej pompy, mimo szaleńczych próbregulacji zaworu coraz mocniej czuł, że brakuje mu powietrza.Tylko nie wpadaj w panikę, przywołał się do porządku.Jeszcze razspróbował podkręcić zawór.Bez skutku.Szumiało mu w głowie,w palcach odczuwał bolesne mrowienie. Szarpnął gwałtownie za linę.Coś było nie tak, ale co? Może gdzieśzacisnęła się rurka? A on tu sam, pod wodą, zupełnie bezradny&Boże jedyny, trzeba jak najszybciej wydostać się na powierzchnię!Póki hełm nie wypełnił się śmiercionośnym czadem!Przygotował się do wynurzenia i rozpaczliwie szarpnął za linę.Nie otrzymał odpowiedzi.Coś się zdarzyło na pokładzie, przebiegło mu przez myśl.Archerzapewne gorączkowo usiłuje naprawić uszkodzenie.Za chwilęzasygnalizuje, że wszystko w porządku.Rurką popłynie życiodajny tleni przywróci mu siły.Ostatkiem tchu próbował szarpnąć linę raz jeszcze, lecz zdrętwiałepalce odmówiły posłuszeństwa.Ciężka niczym głaz głowa opadła muna piersi.Powoli tracił przytomność.Osunął się na kolana, zachwiałi upadł na plecy.Wzywał imię Archera, ale nikt go nie słyszał.Gdzieś ponad nimmiarowo pracowała życiodajna pompa, a w kajucie Juana spoczywaław zamknięciu Królowa Pereł, czekając na hojnego kupca.Zmarł szybko, walcząc rozpaczliwie o odrobinę tlenu, ale nie dośćszybko, by w ostatnim przebłysku świadomości nie odkryć prawdy najlepszy przyjaciel poświęcił go dla perły. ROZDZIAA DZIEWITYArcher pochował Toma ponad linią przypływu, na plaży, bliskomiejsca jego śmierci.Postawił prosty, drewniany krzyż, zmówił pacierzi odszedł.Nikt z załogi nie brał udziału w pochówku.Odmówilipomocy i Archer sam musiał wykopać grób, trzymając cały czas pistoletw pogotowiu.Oni zaś stali na skraju plaży i patrzyli.Dopiero gdyArcher zniknął z pola widzenia, zbliżyli się do mogiły, by w milczeniuzłożyć na niej drobne dowody przyjazni.Był świadom, że wszyscy na pokładzie podejrzewają goo zamordowanie przyjaciela, że są tego niemal pewni.Jednakże tylkoJuan wypowiedział to głośno. Tobie się wydaje, że tak będzie dla ciebie lepiej  mruknął, gdybezkształtne ciało Toma spoczęło na pokładzie, owinięte w koc i płótno. Ale my już dopilnujemy, żeby nikt dla ciebie nie pracował.Wszyscysię dowiedzą, co zrobiłeś.Wszyscy! Powtarzam ci, Juan, Tom nie sygnalizował, że dzieje się coś złego.Nie miałem pojęcia, że ma kłopoty, póki nie poczułem, jak jego ciałoopada na dno! Myślisz, że nie wiem, co zrobiłeś z zaworem? Był uszkodzony, musisz mi uwierzyć.Jak możesz mnie posądzać,że go zabiłem? Tom był moim najlepszym przyjacielem! I ostatnim.Archer nie spał dwie noce, które dzieliły ich od Broome.Przez cały czas miał się na baczności, by nie odwrócić się plecami do reszty załogi.Wciąż też trzymał broń w zasięgu ręki.W Broome marynarze opuścili statek bez słowa pożegnania.Na niczdały się grozby, że nie otrzymają zapłaty, jeśli nie zabiorą się dorozładunku.Archer zrezygnował, gdy zdał sobie sprawę, że się nieugną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl