[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzyłam go na chybił trafił i jak zwykle zaczęłam wpatrywać się w kolejny wizerunek Der-ricka, w jego zagadkowe oczy i uśmiechniętą twarz.Nagle zdałam sobie sprawę, że pomimowielu miłych chwil spędzonych razem, nasz związek nie zostawił we mnie jakichś szczegól-nych śladów.Przypomniałam sobie, z jakim podziwem ojciec wspominał o Richardzie.Coś w tym było.Może powinnam poszukać mężczyzny, który ma przed sobą przyszłośći solidną karierę? Zdecydowanie powinnam związać się z takim właśnie człowiekiem - kimś wrodzaju Richarda.Wtedy jedynym zmartwieniem dziewczyny nie jest to czy się oświadczy?",ale to jak i kiedy się oświadczy".Natychmiast zadzwoniłam do Alyssy.Kto jak kto, ale ona powinna znać jakiegoś obie-cującego prawnika.W najgorszym razie będę miała z kim się umówić na świąteczny weekend zokazji Dnia Pamięci.- Ale dlaczego prawnik? - zapytała Alyssa, kiedy wyłuszczyłam, o co mi chodzi.- Dlaczego mówisz to z takim obrzydzeniem, Lys? Ostatnim razem, kiedy się widziały-śmy, nie tylko sama byłaś prawniczką, ale jeszcze byłaś z prawnikiem.- Mówimy teraz o tobie, Em.Do tej pory nie umówiłaś się z żadnym facetem, którego dlaciebie znajdowałam.- Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z korzyści wynikających z faktu umawiania sięz prawnikiem.- Ciekawe.Możesz i mnie oświecić w tym względzie?- Proszę bardzo.Z moich wieloletnich obserwacji osobników płci męskiej wynika nastę-pujący wniosek: faceci zaczynają zastanawiać się nad małżeństwem dopiero po osiągnięciuokreślonego poziomu dochodów.Zakładając, że większość prawników w naszym wieku ladaRLTchwila osiągnie ten poziom lub wręcz już go osiągnęła, uznałam, że w tym środowisku mamwiększe szanse na małżeństwo.- Czekaj, czekaj! Powtórz to! Od kiedy jesteś taka napalona na małżeństwo?- Mam trzydzieści jeden lat.Nie uważasz, że najwyższy czas zacząć o tym myśleć?- Ja też mam tyle lat i, jak widzisz, nie gnam do sklepu po białą suknię.- Lys, nie chcę być złośliwa, ale powiem ci, że łatwo jest znosić status samotnej kobiety,mieszkając pod jednym dachem z przyszłym mężem.- Między mną a Richardem nic nie jest jeszcze postanowione.- Być może, ale nie ma wątpliwości, że.- Nagle zdałam sobie sprawę z głębszego sensuusłyszanych przed chwilą słów.Działo się coś niepokojącego.- Lys! Co się dzieje?- Nic się nie dzieje.- Tylko mi nie mów, że ty i Richard zamierzacie się rozstać.Nie niszcz moich ostatnichzłudzeń co do tego, że istnieje porozumienie dusz.- Między nami wszystko w porządku.Tak mi się przynajmniej zdaje.- Lys!- No, już dobrze.Spotkałam kogoś.- Co?!- To stało się przypadkiem.Niczego nie planowałam.Ja myślę! Alyssa nie planuje takich rzeczy, mężczyzni zakochują się w niej bez ostrzeże-nia.- Kto to jest?- Tylko się nie śmiej.Doktor Jason Carruthers.Cała Alyssa.Jak nie prawnik, to doktor.- Czy to twój ginekolog?- Nie bądz głupia.- Twój okulista? Dentysta?- Mój weterynarz.- Kto? - Wyobraziłam sobie faceta o łagodnym głosie i z włosami w łaty.W końcu wia-domo, że każdy weterynarz upodabnia się do swoich pacjentów.- Lulu miała ostatnio kłopoty jelitowe.Poszłam z nią do przychodni i tam okazało się, żenasz stary weterynarz przeszedł na emeryturę.Jego praktykę przejął Jason.- Jason? Chcesz powiedzieć, że jesteście już na ty?RLT- Wiem, co myślisz.Ale nigdy w życiu nie spotkałam jeszcze kogoś takiego! I nie chodziwcale o to, że jest przystojny.On jest taki.taki czuły.- O rany! Tylko nie to.Czy wy ze sobą.- Nie! Nic z tych rzeczy.Mówię o tym, jak zajmuje się Lulu.Byłam coraz bardziej po-dejrzliwa.Lulu to spanielka Alyssy.Pozostałość po mamie, która umarła dwa lata temu.Kiedy Alyssa miała kilkanaście lat,jej tato umarł niespodziewanie na zawał.Mama kupiła jej szczeniaka, żeby Alyssie łatwiej byłoprzetrwać ten trudny czas.Lulu jest jak członek rodziny.- Jak się czuje Lulu?- Niedobrze.Jason mówi, że to mogą być nerki.- Lys! Nie podejmuj pochopnych decyzji.Najpierw zajmij się Lulu.A kiedy obie opanu-jecie chorobę, przyjrzysz się jeszcze raz całej sprawie.Ty i Richard przeżyliście razem kilkalat.Tego nie da się przekreślić, ot tak.- Wiem, wiem.Ale coś się między nami zmieniło.Czasami.mi się zdaje, że jest jakiśobcy.Może to on się zmienił.A może ja.- Lys, mówię tylko, żebyś nie podejmowała żadnych pochopnych decyzji.- Cholera! Musimy kończyć.Richard właśnie wszedł.Słuchaj, Em.Niech to wszystkozostanie między nami, dobrze? Jade o niczym nie wie.Nie chcę, żeby się ze mnie śmiała.Po-myślę o jakimś prawniku do wzięcia.Może Richard kogoś zna.Zadzwonię do ciebie.- Alyssa.- Albo nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]