[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kasztanowe wlosy ma uczesane tak, ze zawijaja sie za uszami i kontrastuja z brylantowymi kolczykami.Nalozyla lalkowaty makijaz w stylu prezenterki wiadomosci i wyglada, jakby zespol specow od efektow specjalnych zeskrobal jej twarz, a potem namalowal nowa - jasniejsza, lepsza i bardziej wyrazista od prawdziwej ludzkiej twarzy.Stara sie, naprawde sie stara, usmiechnac do obiektywu.Jedna dlonia trzyma wlosy, a druga pozornie glaszcze Skinnera, lecz po blizszych ogledzinach widac, ze go przytrzymuje.Smuga na kolanie jej rajstop zdradza, ze Skinner probowal wczesniej swiatecznego zblizenia z noga samicy Faceta od Zarcia.Gabe wyglada niechlujnie w bojowkach i traperach.Jedne i drugie pokrywa warstwa piasku, tego ranka siadal bowiem okrakiem na sloniach morskich, przyklejajac im do grzbietow urzadzenia do namierzania z satelity.Na jego twarzy maluje sie szeroki, pelen nadziei usmiech, i nie da sie wskazac elementow niepasujacych do obrazka.ROBERTO T.NIETOPERZ OWOCOZERNY To zdjecie zrobiono na wyspie Guam, gdzie Roberto przyszedl na swiat.W tle widnieja palmy.Od razu widac, ze to mlody osobnik, nie dorobil sie bowiem jeszcze pary Ray-Banow ani pana, ktory przynosilby mu na zawolanie owoce mango.Zwinal sie w swiatecznym wiencu, wykonanym z palmowych lisci i ozdobionym malymi papajami oraz czerwonymi orzechami palmowymi.Zlizuje miazsz papai ze swojego psiego pyszczka.Dzieci, ktore znalazly go w wiencu w ten swiateczny poranek, pozuja do zdjecia po obu stronach drzwi, na ktorych wieniec wisi.Sa to dziewczynki.Maja dlugie, krecone ciemne wlosy po matce, pochodzacej z ludu Chamorro, i zielone oczy po pochodzacym z Irlandii katolickim ojcu, amerykanskim lotniku.Ojciec robi zdjecie.Dziewczynki maja na sobie jasne sukienki w kwiatki z bufiastymi rekawami.Po mszy sprobuja zwabic Roberto do pudelka, by pozniej go ugotowac i podac z makaronem sojowym.Nietoperz wprawdzie ucieknie, ale przezycie okaze sie na tyle traumatyczne, ze na wiele lat przestanie mowic.Rozdzial 14 TOWARZYSTWO NA PRZYJECIU DLA SAMOTNYCHNa przyjecie swiateczne dla samotnych Theo wlozyl swoja policyjna bluze.Nie dlatego, ze nie mial sie w co ubrac, bo w volvo zostaly mu jeszcze dwie czyste koszule flanelowe i bluza zespolu Phish, ktore zabral z domu, ale dlatego, ze gdy w Pine Cove szalala burza, czul, ze powinien wykonywac policyjne obowiazki.Bluza miala na ramionach pagony (ktore sluza do, ee, zapobiegania padaczce - nie - do wkladania pod nie czapki - nie - do stawiania na nich papugi - nie) ktore wygladaly tajnie i wojskowo, a takze maly otwor w kieszeni, do ktorego mogl przypiac odznake, oraz drugi otwor, w ktory mogl wetknac dlugopis, co stanowilo duza wygode podczas burzy, gdyby czlowiek chcial zrobic jakies notatki, na przyklad: "19.00.Ciagle wieje jak skurwysyn".- Ha, naprawde wieje jak skurwysyn - powiedzial Theo.Byla 19.00.Theo stal w kacie glownego pomieszczenia Kaplicy Swietej Rozy obok Gabe'a Fentona, ktory wlozyl jedna ze swoich koszul naukowca - praktyczna plocienna koszule w kolorze khaki, z licznymi kieszeniami, otworami, guzikami, przegrodkami, pagonami, suwakami, rzepami, zatrzaskami i rozcieciami, wiec mozna w niej bylo zgubic caly dobytek i doslownie zedrzec sobie sutki, poklepujac sie po kieszeniach i mowiac: "Na pewno mam to gdzies tutaj".- Tak - powiedzial Gabe.- Wiatr dochodzil do stu dwudziestu, kiedy wychodzilem z latarni.- Zartujesz! Sto dwadziescia mil na godzine? Wszyscy zginiemy - powiedzial Theo i nagle poczul sie lepiej.- Kilometrow na godzine - wyjasnil Gabe.- Stan przede mna.Ona patrzy.Zlapal Theo za pagon (aha!) i pociagnal, by zaslonic sie przed spojrzeniem z drugiego kranca pomieszczenia.Tam wlasnie Valerie Riordan, w grafitowym kostiumie od Armaniego i czerwonych butach od Ferragamo, popijala z plastikowego kubka likier zurawinowy z napojem gazowanym.- Dlaczego przyszla? - szepnal Gabe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]