[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po poznaniu pracowników, których przydzielił do projektu, zgodziłem się.Umówiliśmy się na spotkanie nazajutrz, kiedy zaprezentuję mu projekt w całości i przekażę oficjalnie.Załatwiliśmy sprawę w niecały kwadrans, więc do kolejnego spotkania o czternastej miałem jeszcze trochę czasu.Spojrzałem na Chloe i uniosłem pytająco brwi.— Jeść — powiedziała ze śmiechem.— Chodźmy coś zjeść.Reszta popołudnia była owocna, ale przeżyłem ją całkowicie mechanicznie, a zapytany konkretnie o spotkania z trudnością przypomniałbym sobie ich szczegóły.Dzięki Bogu za Chloe i jej obsesyjne notowanie wszystkiego.Podchodziło do mnie wielu znajomych, prawdopodobnie ściskałem dłonie jakiejś setce osób, ale pamiętałem tylko jej dotyk.Wciąż mnie rozpraszała, ale niepokoiło mnie to, że tutaj sytuacja wyglądała nieco inaczej niż zwykle.Owszem, byliśmy w pracy, ale i w zupełnie nowym świecie, w którym mogliśmy sami stworzyć okoliczności według naszego uznania.Chęć przebywania w pobliżu niej była silniejsza niż wtedy, kiedy musiałem trzymać się na odległość.Spoglądając na głównego mówcę na podium, po raz kolejny bezskutecznie usiłowałem zmusić umysł do pracy.Siedziałem na samym przedzie, w zeszłym roku to ja byłem gościem głównym na tej samej konferencji.A jednak nie potrafiłem się zaangażować.Kątem oka zauważyłem, że się poruszyła, i spojrzałem na nią nad stołem.Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, wszystkie inne dźwięki zlały się w szum, otaczający mnie z zewnątrz, lecz niedocierający do mojej świadomości.Niewiele myśląc, pochyliłem się do niej, ona pochyliła się w moim kierunku, a po jej ustach przemknął leciutki uśmiech.Przypomniałem sobie poranek, przejrzystość jej emocji w chwili paniki.Prawem kontrastu poczułem się dziwnie spokojny, jakby wszystkie nasze działania prowadziły właśnie do tej chwili, w której oboje uświadomiliśmy sobie, jak łatwo jest po prostu być.Dźwięk komórki gdzieś za plecami wyrwał mnie z transu i zmusił do odwrócenia wzroku.Wyprostowałem się, przy okazji uświadamiając sobie, jak daleko się wychyliłem.Rozejrzałem się i zamarłem, napotkawszy spojrzenie nieznajomego człowieka.Nieznajomy nie miał pojęcia, kim jesteśmy, nie wiedział, że Chloe jest moją podwładną; przemknął po nas wzrokiem i odwrócił spojrzenie.Jednak w tej chwili zalało mnie długo tłumione poczucie winy.Ja jestem znany, ona wcale, a jeśli kiedykolwiek wyda się, że ze sobą sypiamy, zła opinia całej branży będzie się za nią wlokła przez całe jej życie zawodowe.Szybkie spojrzenie na Chloe uświadomiło mi, że zauważyła panikę na mojej twarzy.Resztę wykładu spędziłem wpatrzony w mównicę, nie odwracając się już do niej ani razu.— Wszystko w porządku? — zapytała w windzie, przerywając ciężką ciszę, w której przejechaliśmy czternaście pięter.— Tak, tylko… — podrapałem się po karku i umknąłem wzrokiem przed jej spojrzeniem.— Tylko się zastanawiam.— Wychodzę dzisiaj ze znajomymi.— To chyba dobry pomysł.— O siódmej masz kolację ze Stevensonem i Newberrym.Chyba w tym barze sushi, który lubisz, w Gaslamp.— Wiem — odparłem, z ulgą witając powrót do znajomych realiów pracy.— Jak się nazywa ta asystentka, która też zawsze uczestniczy w spotkaniach?— Andrew.Spojrzałem na nią zaskoczony.— To raczej męskie imię.— Mają nowego asystenta.„Skąd ona to wie?"Uśmiechnęła się.— Siedział obok mnie na wykładzie i pytał, czy będę dzisiaj na kolacji.Zastanawiałem się, czy to był właśnie ten nieznajomy, który widział, jak przyglądam się Chloe.Może dlatego zadał jej to pytanie, że widział, jak na nią patrzę? Wyjąkałem kilka słów, ale ona mi przerwała:— Powiedziałam, że już się umówiłam.Niepokój powrócił.Chciałem, żeby dzisiaj wieczorem była przy mnie.Wkrótce przestanie być moją stażystką.Czy wtedy nadal będziemy kochankami? Czy nadal mogę być jej szefem?— A chciałaś przyjść?Pokręciła głową i spojrzała na drzwi.Dotarliśmy na trzydzieste piętro.— Chyba pójdę do siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]