[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie nie mam wiele do powiedzenia.Ale nie chciałbym, aby pani mylnie oceniała Helen.Poznaliśmy się na statku w drodze do Indii.Jedno z dzieci zachorowało i żona miała popłynąć następnym rejsem.Helen jechała, żeby poślubić jakiegoś mężczyznę, pracującego w Woods and Forests czy czymś w tym rodzaju.Nie kochała go.Był po prostu starym przyjacielem, miłym i uprzejmym, a ona chciała uciec z domu, w którym nie czuła się szczęśliwa.Zakochaliśmy się w sobie.Zrobił krótką przerwę.- Takie banalne stwierdzenie.Ale to nie była, chciałbym to wyraźnie podkreślić, taka zwykła, przelotna miłostka, jaka często się rodzi na statku.To było prawdziwe uczucie.Oboje nas.cóż.ścięło z nóg.I nic się z tym nie dało zrobić.Nie mogłem porzucić Janet i dzieci.Helen była tego samego zdania.Gdyby chodziło tylko o Janet.ale byli chłopcy.Sytuacja wyglądała beznadziejnie.Uzgodniliśmy, że powiemy sobie do widzenia i spróbujemy zapomnieć.- Zaśmiał się urywanym, gorzkim śmiechem.- Zapomnieć?Nigdy nie zapomniałem, nawet na moment.Życie stało się po prostu piekłem.Nie mogłem przestać myśleć o Helen.Cóż, nie wyszła za tego człowieka, którego jechała poślubić.W ostatniej chwili się rozmyśliła; po prostu nie była w stanie tego zrobić.Wróciła do Anglii, a w drodze do domu spotkała innego mężczyznę.jak sądzę, pani ojca.Napisała do mnie po kilku miesiącach, informując, co zrobiła.Ten mężczyzna był bardzo nieszczęśliwy po utracie żony, jak pisała, a poza tym miał dziecko.Myślała, że uczyni go szczęśliwym, i że to było najlepsze, co mogła zrobić.Napisała ten list z Dillmouth.Jakieś osiem miesięcy później zmarł mój ojciec i odziedziczyłem ten dom.Złożyłem rezygnację i wróciłem do Anglii.Chcieliśmy sobie zrobić kilkutygodniowe wakacje do czasu, aż będziemy mogli się tu wprowadzić.Żona zaproponowała Dillmouth.Jacyś znajomi mówili jej, że to ładna i cicha miejscowość.Oczywiście nie wiedziała o Helen.Czy może sobie pani wyobrazić tę pokusę? Znowu ją zobaczyć? Zobaczyć, jaki jest ten mężczyzna, którego poślubiła?Erskine przez chwilę milczał, po czym podjął wątek.- Pojechaliśmy tam i zatrzymaliśmy się w Royal Clarence.Ale popełniiem błąd.Ponowne spotkanie z Helen było dla mnie piekłem.Wydawała się dość szczęśliwa.nie wiedziałem, czy jeszcze ją obchodzę, czy już nie.Zapewne jej minęło.Moja żona chyba coś podejrzewała.Ona jest.jest bardzo zazdrosna.zawsze była taka.I to by było wszystko - dodał szorstko.- Wyjechaliśmy z Dillmouth.- Siedemnastego sierpnia - podpowiedziała Gwenda.- Tego dnia? Możliwe.Nie pamiętam dokładnie.- W sobotę - powiedziała Gwenda.- Tak, ma pani rację.Pamiętam, Janet mówiła, że droga na północ może być zatłoczona w tym dniu.ale nie sądzę, by tak było.- Proszę, niech pan spróbuje sobie przypomnieć, majorzeErskine.Kiedy pan widział się ostatni raz z moją macochą.z Helen?Uśmiechnął się łagodnie, ze zmęczeniem.- Wcale nie muszę się bardzo starać, żeby pani na to odpowiedzieć.Widziałem ją wieczorem, w przeddzień wyjazdu.Na plaży.Poszedłem na przechadzkę po obiedzie.a ona tam była.W pobliżu nie było nikogo.Odprowadziłem ją do domu.Przeszliśmy przez ogród.- O której to mogło być?- Nie wiem.myślę, że około dziewiątej.- I pożegnał się pan z nią?- I pożegnaliśmy się.- Znowu się zaśmiał.- Och, to nie było takie pożegnanie, o jakim pani myśli.Było bardzo szorstkie i krótkie.Helen powiedziała: „Proszę, idź już.Odejdź szybko.Nie chciałabym.” Urwała i ja.ja po prostu odszedłem.- Wrócił pan do hotelu?- Tak, w końcu tam dotarłem.Najpierw długo chodziłem.szedłem przed siebie.- Trudno ustalić dokładnie daty.po tylu latach.Ale chyba właśnie tej nocy Helen odeszła.i nigdy już nie wróciła - powiedziała Gwenda.- Rozumiem.A ponieważ następnego dnia wyjechaliśmy z żoną z Dillmouth, zaczęto plotkować, że odeszła ze mną.Ludzie mają czarujące pomysły.- W każdym razie nie odeszła z panem? - spytała otwarcie Gwenda.- Dobry Boże, nie, nigdy nie było mowy o czymś takim.- A jak pan sądzi, dlaczego uciekła?Erskine zmarszczył brwi.Jego zachowanie zmieniło się, wyraźnie zainteresowało go to pytanie.- No tak.To jest problem.Czy ona.hm.nie zostawiła żadnego wyjaśnienia?Gwenda zastanowiła się, po czym wyraziła własne przekonanie.- Nie sądzę, aby zostawiła jakąkolwiek informację.Czy przypuszcza pan, że mogła uciec z kimś innym?- Nie, naturalnie, że nie.- Wydaje się pan tego pewien.- Tak, jestem pewien.- To dlaczego odeszła?- Jeśli odeszła.nagle.w taki sposób.to mogę się domyślić tylko jednej przyczyny.Uciekała przede mną.- Przed panem?- Tak.Być może obawiała się, że będę próbował znowu się z nią spotkać.że będę ją napastował.Musiała się zorientować, że nadal.szaleję za nią.tak, musiało być właśnie tak.- Ale to nie wyjaśnia - stwierdziła Gwenda - dlaczego już nigdy nie wróciła.Proszę mi powiedzieć, czy Helen mówiła panu coś o moim ojcu? Że martwiła się o niego? Albo.że się go bała? Czy coś w tym rodzaju?- Bała się go? Dlaczego? Ach, rozumiem, myśli pani, że mógł być zazdrosny.Czy byL typem człowieka zazdrosnego?- Nie wiem.Umarł, kiedy byłam mała.- Ach, tak.Nie.wracając myślami w przeszłość mam wrażenie.że zawsze wydawał się normalny i przyjemny.Bardzo lubił Helen, był z niej dumny, ale nie sądzę, żeby łączyło go z nią coś więcej.Nie, to ja byłem zazdrosny o niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]