[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To mnie tak bardzo nakręciło, że bałam się, że to zauważyłeś.-Jej głos był napięty, ale Brian cieszył się, że próbuje się rozluznić.- Zauważyłem.- Pchnął nieco głębiej, uzyskując jej bolesnewestchnienie, na które odpowiedział jękiem.- Wszystkim, o czymmogłem myśleć było zerwanie z siebie rękawiczek i rozebranie cię tam.- Też cię chciałam.- Teraz tu jestem, kotku.Właśnie tu.I pragnę cię tak mocno, jakwtedy.- Brian, proszę.Potrzebuję cię.Po prostu.po prostu to zrób.- Nie powinienem być brutalny tym razem.- Jego pchnięcia byłygłębsze, nawet kiedy w jego penisie zaczął budować się orgazm, ściskająci unosząc jego jądra.Jego serce waliło jak młot pneumatyczny.Musiałwycofać się i złapać oddech, zanim zawstydzi samego siebie, ale był natyle głęboko, że długie wyjście z jej ciała mogło spowodować spełnienie.243Przestał więc się poruszać, podpierając się na ramionach, dysząc istarając się na nią nie patrzeć.Spełnienie mogło być spowodowane przezpatrzenie na tę piękność, leżącą pod nim, całą rozłożoną i otwartą dlaniego.Kogo oszukiwał? Ona była jego spełnieniem.Leżał naładowany igotowy do wystrzału w chwili, która tylko jej dotyczyła.Pisnęła i przesunęła się niecierpliwie pod nim, a on szybkoprzycisnął dłoń do jej brzucha.- Nie ruszaj się.Na szczęście tym razem go posłuchała.Przyłożył kciuk do jejłechtaczki, głaszcząc twardy pęczek i czując, jak jej wewnętrzne mięśniezaciskają się odruchowo na nim.- Cholera, Candace.- Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz.Potrzebuję cię.Koch.-Urwała, a on na nią spojrzał, niemo błagając, żeby dokończyła swojąmyśl.Proszę, proszę.Ale ona tylko oblizała swoje wargi i położyła ręcena jego bicepsach.Może chciała powiedzieć, że kocha to, jak się przez niego czuje,albo że kocha z nim być, albo kocha małe pieski.Cholera.To niemożliwe,żeby taka dziewczyna mogła zakochać się w facecie takim jak on.Ale tonie powstrzymywało jego pragnienia, by tak było.Boże, jak bardzo tegochciał.Przesunął ręce i obniżył się blisko niej, obejmując ją i przyciskającdo swojego ciała.- Obejmij mnie i trzymaj mocno.Jej delikatne ramiona oplotły go, a nogi zamknęły jego biodra wuścisku.Odetchnął, po czym pchnął w nią.Jej wspaniałe usta otworzyły244się tak jak jej ciało, ustępując i pochłaniając go głębiej.Jej głowa opadłana poduszkę, eksponując piękną szyję, więc nie mógł się powstrzymaćprzed zatopieniem w niej swoich zębów.Zadrżała, kiedy mgliście docierało do niego, że jej paznokciewbijają się mocniej w jego plecy po każdym soczystym calu, któryeksplorował.- Och, Boże - jęknął, bardziej jako modlitwę niż przekleństwo.Byłarajem.Pierdoloną nirwaną.Oddech zamarł w jego płucach.Gorącaotoczka owijała się wokół niego mocno, mięśnie napinały się i drżały nacałej jego długości, gdy ona trzymała go w swej głębi.Candace przejechała językiem po wargach, jej niebieskie oczywpatrywały się żarłocznie w niego, pomimo łez płynących po jejpoliczkach.Cholera.Zaraz pożre go żywcem.Wiedział o tym.- Zrobiłaś to - mruknął, obdarzając ją słabym uśmiechem.Musnąłkropelkę, błyszczącą w kąciku jej oka.- Wszystko w porządku?- Tak.Nawet lepiej niż w porządku.- Teraz powiedz, co powinienem zrobić.- Poruszaj się - powiedziała, brzmiąc na zdesperowaną.Poruszyłabiodrami.- Niegrzeczna dziewczynka.- Pieprz mnie - prawie na niego warknęła.- Już się robi.- Wycofał się powoli, obserwując uważnie jej twarz.Westchnęła, wywróciła oczami i opuściła powieki.Kiedy już miałwyślizgnąć się z jej ciasnej szparki, instynkty wzięły nad nim górę i pchnąłz powrotem, gwałtownie i głęboko.Jęczała, zaciskając kolana wokół niego.245- Proszę, proszę, proszę.- Tak dobrze? - wyszeptał, powtarzając swój ruch.Wypełniał jąszybko i mocno, po czym wycofywał się powoli.Delikatny róż rozlał się pojej policzkach.Wyginała pierś ku niemu, a twarde szczyty jej sutkówpocierały jego pierś kiedy się poruszał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]