[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wiem, że każ-dy dziś umie wydawszy policzki mówić, że on właśnie tak naiwnie wsobie Polskę czuje ale wiemy także, czym to jest: to darcie czerwo-nego sukna na indywidualność sławy i wielkości.Polska literatura pozaWyspiańskim, to niezrozumienie samego zadania, z jakim walczył po-eta to głos tej właśnie rozhistorycznionej duszy, którą on w sobiestłumić, zdeptać usiłował, to biernie przyjmowana niedojrzałość, mie-niąca się w subiektyzmach, liryczna nicość, muzyka rozkładu; to sob-kostwo duszy pojmowane jako samowiedza narodu, to nieraz na wpółświadome eksploatowanie stanowiska, na którym zatarła się różnicamiędzy złudzeniem i prawdą, to Norwidowskie życie bez sprawdzianu.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG330O sprawdzian ten Wyspiański walczył i nie zdobył go, lecz przeszyłduszę bólem jego braku, strasznym pragnieniem poprawy, skruchą zaigranie słowem, za czad marzeń, pychę abstrakcji, i tym pozostał jegoteatr: wyciąganiem rąk ku odnalezieniu życia w sobie, strasznym ude-rzeniem w dzwon, walącym o ziemię przerażeniem, że w gruzy idą bezświadka dziejowe gmachy, że samo słowo przestało być organem ży-wej jedności, a stało się tumanem wzajemnego mirażu, że my wszyscynie wiemy, czym jesteśmy, kto nas pędzi, gdzie jest siła zdolnawstrzymać wewnętrzne osuwanie się, staczanie się po pochyłości.Wy-spiański tę siłę właśnie usiłował z siebie wydzwignąć i.gdy miał ją,nagle ginęła mu ona, ukazywała się w mamiącym udaniu historycznejpozy naśladującej moc, to znowu cofał się sam przed nią, gdy naciskałamu na duszę całą swą prostotą.Dusza rozsubiektywizowana, przyzwy-czajona do nieogarnionej swobody tolerujących się wzajemnie złudzeń,opierała się, sięgała aż do istotnych, poprzedzających dzieje samotnychzródeł, z nich biła płaczem, kołysała rozpływająca się morską mądro-ścią żywiołowej wielokształtności i to właśnie świat tragiczny poety;jego istota.Teatr jako swobodny samorząd zbiorowej duszy nie mógłteż powstać: tu widzenia przeciągały nad widzami, szukały w nichoparcia, szukały tego centralnego ogniska, z którego bije piorunem na-rodowa wola i centr nie ustalał się nigdzie.Teatr stawał się liturgią, toznowu mirażem, czasem postumentem chwilowej niezdrowej ambicji, inajgłębszym pozostało to straszne pytanie: co ja tu robię z wami i cowy robicie ze mną? ten jęk z głębi duszy, ach! choć nad trumną mojąmilczcie czy nie rozumiecie, że ja idę w śmierć bez pewności o rze-telnej prawdzie polskiego słowa? I wydaje się, że Powrót Odysa jestczymś w rodzaju Ibsenowskiego epilogu: Gdy się zbudzimy pośródumarłych.Walka marzenia z wolą, opór marzeń, samowola poetyczno-ści zwieść usiłująca żądzę poezji gruntującej swą swobodę to byłaistota procesu. I dzisiaj, gdy się mówi o zamkniętej ideowej spuściz-nie Wyspiańskiego, za jego słowo , za jego testament uznaje się towłaśnie poetyczność wyłamująca się spod żelaznej woli, usiłującązwieść pozorem, roztopić duszę w biernych uczuciach, zaćmić wolęgestem.Fałszuje się dziś Wyspiańskiego tak, jak fałszowało się i fał-szuje romantyków, udusić się usiłuje go kadzidłami, sprawia się nadjego grobem tryumf masek.Temu stanowi rzeczy przeciwstawić trzebaswe veto, nie lękać się rzeczywistości, zrozumieć, że gdy maskaradowytłum udający naród usiłuje wieńcem laurowym uczynić z tragicznegoducha wodza szalbierstwa i szychu jedyną odpowiedzią może być:NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG331kłamiecie.Od czasu Wesela i Wyzwolenia straciliśmy prawo głosu.Twórczość poety to była walka o prawo do słowa; cała twórczość ta, tokrólewski jęk: nie mam go, nie mam korony i berła! I wtedy chórdzienników usiłuje zaprzeczyć:, nie.Ty masz, ty dzierżysz narodowesłowo, rządzisz, panujesz.Konrada maski wloką w apoteozie: kłamie-my, kłamiemy jak wszędzie.Krytyk, który stwierdza prawdę rzeczy,który korzy się przed rzetelną męką i właśnie dlatego nie chce, by byłaona sfałszowana, krytyk, który przeciwstawia swój protest chórowihańbiących pochwał to tylko właśnie czyni: nie pozwala przeistoczyćpoety w nową postać, nową metamorfozę Chochoła.Kto rozumie Wy-spiańskiego ten wie, że cała jego twórczość jest bolesnym dopraco-wywaniem się narodowej duszy, że stoi się tu u zawartych w głębi wła-snej duszy wrót narodu, że w nas samych obudzić się ma Apollo Salva-tor i że w nas samych trwa męka pasowanie się, praca, wydzieranieduszy omamieniom, że tu nie ma miejsca na tryumfalne frazesy.Gdyartysta odsłania rany wewnętrzne, żrącą chorobę duchową, gdy ukazujeją w nas i sobie oddaniem czci jest wejście w siebie, praca i poprawa.Ale u nas entuzjaści z urzędu, zawodowi uprawiacze krzepiącego leni-stwo nonsensu uproszczone mają o tym wszystkim pojęcia: wysłu-chaliśmy Wyzwolenia i siądziemy na koń; czapkami zarzucimy światcały.Na koń narodzie! Na koń! Wtedy trzeba mieć odwagę powie-dzieć, że twórca Wyzwolenia w dalszych swych dziełach z tymi otozmagał się zagadnieniami: czy warto, czy godzi się być narodem? czyja umiem żyć, czuć, jak członek narodu, czy ja chcę być narodem? Ar-tysta miał odwagę samowiedzy, miał odwagę zaglądać w swą duszę, onlękał się, czy zdoła żyć w narodzie, wahał się, czy chce tego.Ludzie,którzy tej strasznej męki nigdy nie przeżyli, bo za działanie uważali uleganie swym wybujałym w próżni zachciankom, ludzie, którzy zaswobodę uważają bezkrytyczne uleganie marzeniom, kapitulację woliwobec nałogu i kaprysu, którzy za swobodę uważają nieskrępowanie helotyzm duszy sądzą, że właściwie Wesele i Wyzwolenie są tylkoczymś w rodzaju ułańskiej przygrywki: trębacza czczą oni w Wy-spiańskim, nie poetę.Polskę trzeba odnalezć w sobie, ja jej szukam iw pomroce duszy mej własnej odnalezć nie mogę mówi Wyspiański. My tobie damy Polskę, tyś ją nam dal, my ją dajem tobie hosanna,hosanna! wola tłum.Wyspiański to nie tryumf.Słyszycie to nie ob-chód narodowy w Sokole to noc żałoby i pokuty wśród prochów, topłacz spowiedzi u królewskich kości, to szukanie po omacku wśródżalu i płaczu to wnętrzna odbudowa duszy. Ale dziś w Polsce wy-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG332obrażają sobie, że i na Golgocie tańczono z radości, że przecież już razten świat został odkupiony a teraz już rozpocząć można prawdziwiewyzwolony kabaret
[ Pobierz całość w formacie PDF ]