[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak samo jaknie mieli poznać wysokości jego honorarium.Domyślali się, że zbił fortunę, ale nie wiedzielijak wielką.Rozległy się oklaski.- Po drugie - kontynuował Clay - oblejemy to dzisiaj w Citronelle.Zbiórka punktualnie o ósmej.Czeka nas długi wieczór, bo jutro nie pracujemy.Kancelaria jest zamknięta.Znowu oklaski, znowu szampan.- Po trzecie, za dwa tygodnie wyjeżdżamy do Paryża.Wszyscy, każdy z przyjacielemlub przyjaciółką, najchętniej z mężem lub żoną.Kancelaria pokrywa wszystkie koszty.Biletlotniczy pierwszej klasy, luksusowy hotel i tak dalej.Lecimy na tydzień.Nie ma żadnychwyjątków.Jestem waszym szefem i rozkazuję wam lecieć ze mną do Paryża.Panna Glick zasłoniła sobie usta rękami.Wszyscy byli oszołomieni.Ciszę przerwałaPaulette.- Ale chyba nie do Paryża w Tennessee.- Nie, moja droga, do tego prawdziwego.- A jeśli spotkam tam mojego męża? - spytała z półuśmiechem Paulette i pozostaliwybuchli śmiechem.- Jeśli chcesz, możesz jechać do Tennessee - odrzekł Clay.- Po moim trupie, złotko.Panna Glick w końcu odzyskała mowę.- Ale ja nie mam paszportu.- Formularze leżą na moim biurku.Zajmę się tym.Załatwienie paszportu trwa niecałytydzień.Coś jeszcze?Zaczęli rozmawiać o pogodzie, o jedzeniu, o tym, co na siebie włożą.Jonaszdeliberował, z kim jechać.Tylko Paulette była w Paryżu, w podróży poślubnej, na krótkiejwycieczce, która skończyła się dość nieprzyjemnie, bo Grek musiał nagle wyjechać w pilnejsprawie służbowej.Wracała do Stanów sama, za to pierwszą klasą.- Skarbie - mówiła - w jedynce podają szampana.A fotele są wielkie jak sofa.- I mogę zabrać, kogo chcę? - spytał Jonasz, który najwyrazniej nie mógł sięostatecznie zdecydować.- Wyeliminujmy mężatki, dobra? - zaproponował Clay.- To zdecydowanie zawęża wybór.- A ty z kim pojedziesz? - spytała Paulette.- Pewnie z nikim - odparł Clay i w sali zapadła cisza.Wszyscy od dawna szeptali pokątach o jego rozstaniu z Rebeką, a materiału do plotek dostarczał im głównie Jonasz.Chcieli,by szef był szczęśliwy, chociaż nie znali go na tyle, żeby wtykać nos w nie swoje sprawy.- Tam jest jakaś wieża - powiedział Rodney.- Wieża Eiffla - wyjaśniła Paulette.- Można wejść na sam wierzchołek.- Beze mnie.Wygląda niebezpiecznie.- Widzę, że prawdziwy z ciebie podróżnik.- Długo tam zostaniemy? - spytała panna Glick.- Siedem nocy - odrzekł Clay.- Siedem nocy w Paryżu.- I wszyscy pogrążyli siewpodsycanych szampanem marzeniach.A jeszcze przed miesiącem siedzieli zamknięci wposępnym biurze.Wszyscy oprócz Jonasza, który sprzedawał wtedy komputery.Max chciał z nim pogadać, a ponieważ kancelaria była zamknięta, Clay zaproponowałspotkanie w południe, gdy minie kac.Kac minął, ból głowy nie.- Wyglądasz fatalnie - zaczął ciepło Pace.- Wczoraj oblewaliśmy zwycięstwo.- To, co chcę z tobą obgadać, jest bardzo ważne.Dasz radę się skupić?- Jasne.Wal.Pace zaczął krążyć po pokoju z kubkiem kawy w ręku.- Nareszcie uprzątnęliśmy bałagan z tarvanem oznajmił zdecydowanie.Sprawa byłazałatwiona dopiero wtedy, gdy to powiedział, nie wcześniej.- Mamy sześć ugód.Jeżelikiedykolwiek pojawi się któryś z krewnych tej prostytutki, będziesz musiał się nim zająć.Alejestem przekonany, że nie miała rodziny.- Ja też.- Odwaliłeś kawał dobrej roboty, Clay.- Dobrze mi za to płacą.- Jeszcze dzisiaj przeleję na twoje konto ostatnią ratę.Będziesz miał całe piętnaściemilionów.To znaczy to, co z nich zostało.- Czego się spodziewałeś? %7łe będę jezdził starym wrakiem, spał w brudnej norze ichodził w tanim ubraniu? Sam mówiłeś, że trzeba wydawać pieniądze, żeby stworzyć dobrewrażenie.- %7łartuję.A wrażenie, owszem, stwarzasz znakomite.- Dziękuję.- Przejście z biedy do bogactwa przychodzi ci z niezwykłą łatwością.- Mam talent.- Tylko ostrożnie, Clay.Nie zwracaj na siebie zbyt dużej uwagi.- Porozmawiajmy o tej sprawie.Pace usiadł i podsunął mu akta.- Chodzi o dyloft wytwarzany przez Ackerman Labs, lek przeciwzapalny dlaartretyków.Jest nowy i lekarze oszaleli na jego punkcie.Sprawia cuda, pacjenci gouwielbiają.Ale są dwa problemy.Po pierwsze, produkuje go rywal mojego klienta.Po drugie,lek powoduje powstawanie guzków w pęcherzu moczowym.Firma mojego klienta, tego odtarvanu, produkuje podobny.Był popularny jeszcze rok temu, do chwili gdy na rynek wszedłdyloft.Na środkach przeciwzapalnych można zarobić mniej więcej trzy miliardy rocznie.Dyloft jest już lekiem numer dwa i w tym roku prawdopodobnie zarobi miliard; trudno todokładnie przewidzieć, ponieważ podaż szybko rośnie.Lek mojego klienta zarobił do tej porypółtora miliarda, ale popyt wciąż spada.Jeszcze trochę i dyloft zmiażdży całą konkurencję.Jest aż tak dobry.Kilka miesięcy temu mój klient kupił małą firmę farmaceutyczną w Belgii.Firma miała kiedyś filię, którą połknęli ci z Ackermana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]