[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- JeÅ›li pani zaczeka w powozie, dopilnujÄ™, żeby zniesiono pani rze­czy.- Ach.OczywiÅ›cie.OtworzyÅ‚ przed niÄ… drzwi i skÅ‚oniÅ‚ gÅ‚owÄ™ z szacunkiem, gdy wychodziÅ‚az gospody.Na podwórzu staÅ‚ otwarty czteroosobowy powóz, którego bokilÅ›niÅ‚y jak czarny olej.ZÅ‚ota plecionka podtrzymywaÅ‚a tyÅ‚ na pół opuszczonejbudy.Stajenny czekaÅ‚ przy dwóch wspaniale dobranych gniadoszach, a najego twarzy malowaÅ‚ siÄ™ nabożny podziw.Kiedy zobaczyÅ‚ Kate, otworzyÅ‚drzwiczki powozu i pospiesznie rozÅ‚ożyÅ‚ schodki.Kate wsiadÅ‚a, starajÄ…c siÄ™ skupić na podziwianiu luksusowego pojazdu.Nigdy nie siedziaÅ‚a w tak eleganckim powozie, nawet dawniej w Yorku.Markiz musi być naprawdÄ™ bardzo bogaty.Powóz byÅ‚ Å›wietnie utrzymany,a konie idealnie zadbane.Jej wizyta z pewnoÅ›ciÄ… okaże siÄ™ owocna.W ciÄ…­gu ostatnich paru dni podjęła kilka katastrofalnych decyzji, ale przyjazd tu­taj do nich nie należy.Westchnęła gÅ‚Ä™boko.Kit odszedÅ‚.To już koniec.I dobrze.Znów trzy razygÅ‚Ä™boko zaczerpnęła powietrza.I dobrze.Teraz czuje siÄ™ bardziej sobÄ….Mazamiar czuć siÄ™ doskonale.Ma zamiar.- Pani Blackburn.Matowy gÅ‚os zabrzmiaÅ‚ gdzieÅ› za niÄ….Serce skoczyÅ‚o jej do gardÅ‚a i przezuÅ‚amek sekundy trwaÅ‚a nieruchomo, próbujÄ…c siÄ™ opanować.OdwróciÅ‚a siÄ™.ByÅ‚ taki mÄ™ski.Taki potężny, surowy, wytrzymaÅ‚y.Absolutnie, przemoż­nie mÄ™ski.DosiadaÅ‚ na oklep swego waÅ‚acha, wiatr chÅ‚ostaÅ‚ mu szczupÅ‚y brÄ…zowypoliczek koÅ‚nierzem pÅ‚aszcza.GÅ‚owÄ™ miaÅ‚ odsÅ‚oniÄ™tÄ…, jakby umyÅ›lnie rzu­caÅ‚ wyzwanie sÅ‚oÅ„cu, by odkryÅ‚o każdÄ… bliznÄ™ na jego ogorzaÅ‚ej twarzy.AleogoliÅ‚ siÄ™, pomyÅ›laÅ‚a.Na pewno ma gÅ‚adkie policzki.Gdyby powiedziaÅ‚a do niego  panie MacNeill" wydaÅ‚oby jej siÄ™ to niena­turalne. Kit" brzmiaÅ‚oby zbyt poufale.Może:  Christianie, ja."Wszystko to byÅ‚o nie do wytrzymania.Skóra drżaÅ‚a jeszcze od zmysÅ‚o­wych wspomnieÅ„.Wzór jego warg odbiÅ‚ siÄ™ na jej wargach.Jej piersi noszÄ…Å›lady jego zarostu, a.ZawadziÅ‚a spojrzeniem o jego piÄ™kne, silne dÅ‚onie.Ciemnoczerwone smugi znaczyÅ‚y nadgarstki tam, gdzie wpiÅ‚a siÄ™ w nie jegoofiara.Kate przeÅ‚knęła Å›linÄ™.142 PatrzyÅ‚ na niÄ… z dawnym nieprzeniknionym wyrazem twarzy.Ona nie byÅ‚ado tego zdolna.Nie należaÅ‚a do kobiet, które biorÄ… kochanków, a nastÄ™pne­go dnia rozmawiajÄ… z nimi, jak gdyby nic miÄ™dzy nimi nie zaszÅ‚o.Ale cóżinnego może zrobić, kiedy stangret stoi obok, nadstawia uszu i przyglÄ…da siÄ™zaciekawiony.- DziÄ™kujÄ™ za towarzyszenie mi w tej podróży.- W przyszÅ‚oÅ›ci udzieli mi pani referencji.- SÅ‚owa brzmiaÅ‚y dość swo­bodnie, ale oczy zapÅ‚onęły ogniem, a Kate poczuÅ‚a, że siÄ™ rumieni.Przez chwilÄ™ sÄ…dziÅ‚a, że powie coÅ› innego, coÅ› katastrofalnie poufaÅ‚ego,ale rzuciÅ‚ tylko:- Obawiam siÄ™, że jeszcze siÄ™ pani mnie nie pozbyÅ‚a.ObiecaÅ‚em dopro­wadzić paniÄ… bezpiecznie do zamku i dopiero tam odejdÄ™.ProszÄ™.Nie, bÅ‚agaÅ‚a go w myÅ›lach.Być przy nim to jak rozdrapywać ranÄ™.- To niepotrzebne.- Nie zgadzam siÄ™ z paniÄ….WidziaÅ‚a pani, jacy ludzie tu mieszkajÄ….DrogisÄ… peÅ‚ne zbójów i nic pani nie pomoże, że siÄ™ dowiedzÄ…, iż już raz paniÄ…obrabowano.Ten powóz jest zbyt wykwintny.Markiz mógÅ‚by równie do­brze wysÅ‚ać osobne zaproszenie do każdego rozbójnika w okolicy.ZaczerwieniÅ‚a siÄ™ mocniej.- Przypuszczam, że myÅ›laÅ‚ o mojej wygodzie.- A ja myÅ›lÄ™ o pani bezpieczeÅ„stwie - uciÄ…Å‚.- I zawsze dotrzymuje pan sÅ‚owa - dopowiedziaÅ‚a zÅ‚oÅ›liwie i natychmiastpożaÅ‚owaÅ‚a swych słów.- Pani dobrze o tym wie, madame.- ZniżyÅ‚ gÅ‚os, a ona zarumieniÅ‚a siÄ™i spuÅ›ciÅ‚a wzrok na wspomnienie tego, jak ostatniej nocy wykorzystaÅ‚a jegowierność danemu sÅ‚owu, by pójść z nim do łóżka.- To nie jest.Nim zdążyÅ‚ dokoÅ„czyć, John wyszedÅ‚ z gospody, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ z zado­woleniem.Kate cofnęła siÄ™.Kit cofnÄ…Å‚ Dorana od powozu.- BÄ™dÄ™ jechaÅ‚ z tobÄ… caÅ‚Ä… drogÄ™, chÅ‚opcze - powiedziaÅ‚ mÅ‚odemu stangreto­wi, zyskujÄ…c sobie zaskoczone spojrzenie, wyrażajÄ…ce podziÄ™kÄ™.- Ale muszÄ™trzymać siÄ™ nieco z przodu, by patrolować drogÄ™.- ZcisnÄ…Å‚ boki Dorana i sko­czyÅ‚ naprzód stromÄ… drogÄ…, prowadzÄ…cÄ… pod górÄ™ z rybackiej wioski.I wiÄ™cej nie wróciÅ‚.Jazda byÅ‚a dÅ‚uga i powolna.Góry schodziÅ‚y do samego morza, kilometr pokilometrze szczeliny i zatoczki wdzieraÅ‚y siÄ™ w liniÄ™ brzegowÄ….Fale przybojurozbijaÅ‚y siÄ™ o ukryte rozpadliny i podziemne groty, wytryskiwaÅ‚y gejzerami w po­wietrze, okrywajÄ…c podnóże skaÅ‚ migoczÄ…cÄ… mgieÅ‚kÄ….Kate wstrzymaÅ‚a oddech,gdy popatrzyÅ‚a w dół poza krawÄ™dz drogi, gdzie falochron nurzaÅ‚ siÄ™ w kipieli.143 Nic dziwnego, że Charles i Grace zginÄ™li, żeglujÄ…c po takich wodach.JeÅ›lisiÄ™ czemuÅ› należaÅ‚o dziwić, to tylko temu, że w ogóle odważyli siÄ™ wypÅ‚ynąć.Ale nawet dramat, który rozegraÅ‚ siÄ™ u wybrzeży, nie na dÅ‚ugo powstrzymaÅ‚Kate od rozpamiÄ™tywania minionej nocy.Obrazy tÅ‚oczyÅ‚y siÄ™ w jej wyobrazni,wszystkie zmysÅ‚y ochoczo je przywoÅ‚ywaÅ‚y: rozpalone usta Kita na jej ustach,uÅ›cisk jego ramion, Kit szepczÄ…cy jej do ucha natarczywie i namiÄ™tnie.Zdesperowana pochyliÅ‚a siÄ™ do stangreta.- Od dawna pracujesz u markiza?John kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… pogodnie.- UrodziÅ‚em siÄ™ w zamku.Tatko byÅ‚ głównym stangretem przede mnÄ….- ZnaÅ‚eÅ› mojÄ… kuzynkÄ™, paniÄ… Murdoch?UÅ›miech Johna zbladÅ‚.Tak.- PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… smÄ™tnie.- Straszna sprawa.Ale proszÄ™ siÄ™ niebać.Markiz poprzysiÄ…gÅ‚ znalezć winnych i wymierzyć im sprawiedliwość.Kate spojrzaÅ‚a na niego zdumiona.- Nie wymigajÄ… siÄ™ od kary stwierdziÅ‚ z zapaÅ‚em John.- Jak moglibyna to liczyć? Zabić rodzonego brata pana markiza i jego paniÄ….To szaleÅ„cy.Zabić? - powtórzyÅ‚a Kate jak echo.- Przecież.oni zginÄ™li w kata­strofie morskiej.Uszy Johna nagle siÄ™ zaczerwieniÅ‚y.- MyÅ›laÅ‚em, że pani wie!- O czym? Co siÄ™ wydarzyÅ‚o? - spytaÅ‚a Kate.- Markiz napisaÅ‚ do nas, żeGrace utonęła.Czy to nieprawda?John, żaÅ‚oÅ›nie skuliwszy ramiona, zapatrzyÅ‚ siÄ™ przed siebie, unikajÄ…cwzroku Kate.- WszyscyÅ›my tak z poczÄ…tku myÅ›leli.Ale.- ProszÄ™, opowiedz mi, co wiesz.PrzeczesaÅ‚ dÅ‚oniÄ… miedzianÄ… czuprynÄ™.- Nie byÅ‚o krzty wody w pÅ‚ucach pana Charlesa, chociaż wyciÄ…gnÄ™li goz morza, no i pan markiz dowiedziaÅ‚ siÄ™, że siÄ™ nie utopiÅ‚.A kiedy raz takamyÅ›l siÄ™ zalÄ™gÅ‚a, no to i Å›lady, co to siÄ™ nam zdawaÅ‚o, że sÄ… z tego, że gorzuciÅ‚o na skaÅ‚y, potem wydaÅ‚y siÄ™.Przepraszam! ProszÄ™ pani! Czy mamstanąć?- Nie.Zaraz bÄ™dzie mi lepiej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl