[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otrzymałem ją jakiśmiesiąc po zabójstwie w  Gamie.Dostałem kolejną sprawę.Wydział prowadził w Warszawiewszystkie sprawy uprowadzeń, szantaży, wymuszeń oraz, dodatkowo, przestępstw na szkodępolicji  policjantów lub policji jako instytucji, a także prokuratorów.Akurat nie było żadnegoprzestępstwa na prokuratora, ani na sędziego.Natomiast były zwykłe czynne napaści napolicjantów, których na co dzień jest bardzo dużo.Na przykład kogoś kontrolują, a on się ostrostawia.%7łeby pózniej nie było żadnych niepożądanych sytuacji, policjanci od razu robią tzw.bierny opór.Bierny opór, czynny zamach.Rozróżniano konkretne stadia tej sytuacji: był biernyopór  kiedy ktoś się nie podporządkowywał poleceniom oraz czynna napaść  kiedy fizycznieatakowano policjanta.I tej takiej zwykłej  sieczki , tych biernych oporów, było ogromnie dużo.Dzielnice nie godziły się na ich przekazywanie, bo dla nich to zawsze było przestępstwowykryte.Sprawca zatrzymany i policjant, jako ofiara, na miejscu.Zawsze to punkcikw statystyce. Była też pewna sytuacja z bliskiej mi dzielnicy, w której wcześniej pracowałem, czyliPragi Południe.Strzelano do policjanta na patrolu i on odpowiedział skuteczniejszym ogniem.Zresztą, jest taka sytuacja, że jak przestępcy strzelają do policjantów z broni przerobionejz gazowej, z dalszej odległości, to zawsze odpowiedz dwóch policjantów jest z dobrym skutkiem.Albo uszkodzi się samochód, albo kogoś się postrzeli.Tutaj prawdopodobnie złodzieje coś kradlii zobaczyli nadjeżdżających policjantów, którzy pózniej wyszli z samochodu.Prawdopodobniektoś dał naszym cynk.Już nie pamiętam, czy był to operator, czy po prostu ktoś przedzwonił donich, aby sprawdzili, co się dzieje, bo ktoś kręci się po parkingu.Tamci przestępcy chyba niekradli samochodu, tylko działali na zlecenie i chcieli coś konkretnego z tego samochodu wykraść.Nie udało mi się tego wykryć, wtedy byłem jeszcze za głupi na takie historie, nie miałemdoświadczenia.Ci dwaj zobaczyli, że policjanci się do nich zbliżają.Mieli pistolety, tzn.jedenmiał pistolet, a drugi przeróbkę gazową.Zdążyli oddać dwa strzały.Dwóch policjantówrównocześnie odpowiedziało ogniem.Tamci byli schowani za samochodem, bodajże zadrzwiami, ale stali tak, że było ich widać przez szybę.Jeden znalazł się w szpitalu z dobrzeprzestrzeloną dupą.To jest niezwykle ważny szczegół.Bo odpryski nabojów tak mu wymiotłytyłek, że drugi się natychmiast poddał.No i sprawa trafiła do mnie.A gdzie  Benek ? Będzie za chwilę.Sprawcy mieli trzy telefony komórkowe.Jeden z nich miał dwa,a drugi jeden.Od razu było widać, że jeden jest lepiej ubrany.Nie był też notowany za kradzieżesamochodowe.Była to niezwykle dziwna i niespotykana sprawa  taki facet nie kradniesamochodów.Rzadko się zdarza, żeby osoba kradnąca samochody, była tęga i wysoka, a tenwłaśnie taki był.Miał też te dwa telefony, co wtedy nie było wcale takie popularne.Nawet jeśliktoś już miał taki sprzęt, to nie brał go ze sobą w takiej ilości  na robotę.Potem cały czasnosiłem przy sobie telefony tego sprawcy, który przebywał w szpitalu.Czyli prawdopodobnie onichcieli coś konkretnego z samochodu ukraść, ewentualnie coś sprawdzić.Zresztą, nawet nie byłowiadomo, z którego samochodu.Sprawa okazała się dosyć zagadkowa i pracochłonna.Niechciałem się nią zajmować.W komendzie zaczęły wtedy tworzyć się podziały na lepszychi gorszych.Ci gorsi zawsze dostawali więcej roboty.W tej sprawie było wiele wątków,niedomówień i niejasności.Do przesłuchania było kilkanaście osób, sporo też trzeba było ustalić.Nie byłem więc szczęśliwy i liczyłem, że się szybko tego pozbędę albo przynajmniej dostanękogoś do pomocy.Wydarzyła się wówczas następująca sytuacja: na jeden z zarekwirowanychtelefonów przedzwonił jakiś klient.Odebrałem ten telefon, bo to mogło być niezwykle ważne dlacałej sprawy.Jedyne, co powiedziałem, to:  Eee?.Nie powiedziałem nawet  halo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl