[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekał przez pewien czas, ale nic więcej już się nie wydarzyło.Przyniesionojedzenie i Pol przerwał kontakt.Po skończeniu posiłku Pol odsunął tacę i ponowne rozejrzał się za złotym pasmem.Odpłynęło lub rozwiało się; zrozumiał, że powinien był je do czegoś przymocować.Jednak czuł się zmęczony i miał pewność, że do rana nikt mu nie będzie przeszkadzał.Z worków ułożył na ławie posłanie, wyciągnął się, przykrył kocem i prawienatychmiast zasnął.Przed oczyma błyskały mu obrazy kilku ostatnich dni.Obrazy rozwiały się szybko i ponownie znalazł się w tym innym stanieświadomości.Chwila intensywnego zimna, po czym znowu stanął przed wielką Bramą.Za plecami czuł obecność innych, nie mógł się jednak odwrócić ani wcale nie chciał.Prawe skrzydło Bramy uchyliło się na tyle, że mógł zajrzeć do środka, skąd wypływałymałe smugi dymu lub mgły.Wizja ta była ostrzejsza i szybsza niż wszystkiepoprzednie; tym razem nie wahał się wcale.Przeszedł natychmiast i znalazł się wkrainie leżącej po drugiej stronie.Pierwszą rzeczą, jaką ujrzał w niewielkiej odległości przed sobą pośród tegoprzeklętego krajobrazu, była głowa.Wbita na zaostrzony pal głowa jednego zdemonów patrzyła wciąż otwartymi oczyma w jego stronę.Pol czuł, że było w tymspojrzeniu coś osobistego, pewne szczególne ostrzeżenie, które tylko teraz wydawałomu się zabawne.Poczuł zachodzącą w sobie przemianę, mrugnął w kierunku przerażającej głowy, poczym wzniósł się w ciemne powietrze jak widmo.Przesypywane wiatrem piaskiprzesuwały się wężowym ruchem pośród skał w dole.Pol poszybował na południe, nabierając prędkości.Wypełniła go tak wielka radość,że zapragnął wyrazić ją głosem tysiąca trąb rozbrzmiewających ponad tą krainą.Rozpostarł ciemne skrzydła, ogromne jak żagle potężnego statku, i pofrunął ponadumarłą krainą, osiągając wreszcie wysokość, z której ujrzał swoje góry.On Prodromolu pełen był sennych wspomnień ze swego poprzedniego życia.Zapomniał o głowie przy Bramie oraz o małej ludzkiej rzeczy zwanej PolemDetsonem, o którym może kiedyś śnił.Nie potrzebował niczego takiego.Dotarłszy do pasma górskiego, rzucił się na nie przeciw huraganom.Sześć razyusiłował zdobyć szczyty i sześć razy ulegał.Za siódmym razem zwyciężył, a jego pomnik, ociekający miodem, przyprawami,winem i krwią roztrzaskał się na dzwięk Nuty, którą wydobył.Gdziekolwiek przesunąłsię jego cień, budowle rozpadały się, a czciciele roztapiali się i umierali.Nyalithwzniosła się przed nim niczym wieża ciemnych ogni.Spotkali się ponad wodamicichego oceanu i zatańczyli taniec, który miał ich ponieść dookoła świata.Gwiazdyspadały obok jak płonące dusze, a wyjące wiatry niosły ich wokół pokrytej klejnotamiprzepaski planety.Wraz z umieraniem królów i padaniem świątyń, ruchy lecącychstawały się coraz dziksze.Ponownie przemówił z Gór Lodowych, zaś Zaklęcie Bramyzostało rzucone wtedy, kiedy Talkne, Wąż Cichych Wód, zakończył swoją tysiącletniąpodróż i powstał z głębin na jego spotkanie&Przez chwilę Pol wiedział o Kluczach i o obietnicy mrocznego boga; nagłeszarpnięcie sprawiło, że ocknął się w celi.Ze snem ciągle żywym w głębi swegoumysłu usiadł sztywno wyprostowany, wpatrzony w zjawę kobiety, która stała przyposłaniu gestykulując, poruszając ustami, wpatrzona w Pola bezbarwnymi oczyma.Uniósł się nieco, wyciągając do niej rękę.Cofnęła się z wyrazem nagłego przerażenia na bladej twarzy.Pol cofnął dłoń,wykonując uspokajające gesty.Postać zatrzymała się i wyglądało na to, że bada Pola.Powoli uniosła rękę i wskazała na niego.Następnie odwróciła się, wskazała na tył celi,ponownie odwróciła się do Pola i potrząsnęła przecząco głową.Zmarszczył brwi, azjawa powtórzyła swe ruchy.Nagle uniosła wszystkie pięć palców lewej oraz dwapalce prawej dłoni.Potrząsnęła głową, po czym ponownie powtórzyła sekwencjęruchów.Wzruszył ramionami i zwrócił wnętrza dłoni ku górze.Załamywała ręce.Pol wstał, na co zjawa zaczęła się cofać.Zrobił krok w jej stronę;nie przestała się cofać.Patrzył, jak dochodzi do ściany i przenika przez nią,pozostawiając tylko nikły ślad zapachu egzotycznych perfum.Pol wrócił na ławę, usiadł, a całe zdarzenie zlało się z jego przerwanym snem wpewien rodzaj halucynacyjnego półświata.Może mi się to wydawało, myślał.Chociażwysokie kości policzkowe zjawy, jej duże oczy, mały podbródek i mała przerwamiędzy brwiami pod włosami zaczesanymi mocno na boki wszystko to składało sięna niezwykle wyrazny, konkretny obraz.Rozejrzał się, ale zjawa nie pozostawiłażadnych pasm, dzięki którym mógłby sprawdzić jej realność.Podszedł do drzwi celi.Nie był pewien, jak długo spał.Ciągle był zmęczony,chociaż obecnie bardziej wypoczęty niż poprzednio.Wydawało się to prawdopodobne,że wszyscy pozostali lokatorzy zamku w tej chwili spali.Był więc odpowiedni momentna to, żeby wyjść i rozpocząć lustrację.Przeszedł na drugie widzenie, by obejrzećokolicę drzwi.Reakcja była powolna mroczna tak, jakby w mglisty dzień założył matoweokulary.Skoncentrował się na belce blokującej drzwi od zewnątrz oraz na paśmie, zapomocą którego mógłby ją wyciągnąć.Bardzo powoli pojawiło się zielonkawe włókno, po czym znikło znowu.Zwrócił sięz prośbą o moc do znamienia smoka i wydał rozkaz, by pasmo powróciło.Znamię nie zareagowało.W przedramieniu poczuł tylko swędzenie i łaskotanie.Pasmo przypłynęło znowu i Pol sięgnął po nie.Nie poczuł żadnego kontaktu.Przepłynęło mu przez palce tak, jakby ich tam w ogóle nie było.Rozpłynęło się znowu.Zaczęły go boleć oczy.Opuścił dłonie.Co się dzieje? myślał.Po raz pierwszy w tej krainie moc odmówiłamu posłuszeństwa.Czy możliwe, żeby Larick zablokował w pewien sposób przepływsiły?Wtedy przypomniał sobie słowa tamtego o skutkach inicjacji o tym, że powinnosię zaniechać nawet najprostszych działań na kilka tygodni.A jednak wcześniej, kiedyśledził kroki Laricka po zamku Aviconet, moc działała.Najwyrazniej w okresiepoinicjacyjnym zachowuje się kapryśnie, westchnął.Trudno mu było pogodzić się zmyślą, że te prawa odnoszą się także do niego.Inicjacja była w jego przypadkusymulacją, podstępem.A może nie? Wykonał wszystkie właściwe ruchy, wodpowiednich momentach doświadczył stanów natężenia świadomości.Czy możliwe,żeby przeszedł inicjację w tym samym czasie, kiedy przemienił się w potwora?Potrząsnął głową i ponowił próbę.Oczy zabolały go bardziej, a skronie zaczęłypulsować.Prawe przedramię zaczęło go parzyć.Ponownie ujrzał pasmo, najwyrazniejjednak nie był w stanie na nie wpłynąć.Wrócił na ławę i ponownie przykrył się kocem.Przed zaśnięciem długo myślał okobiecie, która odwiedziła go w celi.Jedynym obrazem, jaki mu się tym razemprzyśnił, była wyszczerzona głowa demona zatknięta na kiju.IXSądzę, że w pewien sposób było to pouczające, nie wiem jednak, w jaki.Coś to dlamnie lub mnie zrobiło, nie wiem jednak co.Mój charakter stał się po tym dla mniesamego jeszcze mroczniejszy w pewnych aspektach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]