[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku seme-strach i kilku rozstaniach i powrotach pobrali się i Jim zabrał ją i gromadkę swoich pa-sierbów na Zachód, gdzie powietrze jest ekstatycznie rozrzedzone i gdzie czarami zaj-mują się szamani z plemion Hopi i Navaho. Powiedz mi, proszę powiedziała do niej Sukie przez telefon tuż przed wyjaz-dem na czym polega twój sekret?252 Ale to nie będzie do druku zastrzegła się surowo Aleksandra.Gdyż Sukie awansowała na stanowisko redaktora naczelnego Słowa i, stosując się doobyczajów zaczynającej się ery powojennej, podczas której modny był ton bezwstydnieosobisty, musiała co tydzień zamieszczać jakieś skandalizujące materiały, jakieś plotkar-skie artykuliki, które wybredny Clyde Gabriel z pewnością by odrzucił. Człowiek musi wyobrazić sobie swoje życie wyznała Aleksandra a potemmu się to spełnia.Sukie przekazała tę informację Jane, a kochana, wiecznie wściekła Jane, której gro-ziło, że zostanie zgorzkniałą i opryskliwą starą panną i której uczniowie kojarzyli so-bie czerń i biel klawiszy z kośćmi i ciemnością piekieł, ze wszystkim, co martwe i pe-dantyczne, i grozne, kochana Jane, sycząc, wyraziła swoje niedowierzanie; od dawna nicuważała Aleksandry za siostrę, której można ufać.Mimo to jednak, w sekrecie nawet przed Sukie, wzięła kawałki z połamanego pu-dła rezonansowego (które uprawiający z poświęceniem swoje rzemiosło hippis z Ho-pe Street zastąpił już innym) i zawinęła je w czarny jak sadza smoking swego zmarłe-go ojca.Potem do jednej z kieszeni smokinga włożyła trochę okruchów z zasuszonegoziela, którym stał się Sam Smart i które wisiało w suterenie jej domu.Do drugiej kie-szeni włożyła confetti z podartego banknotu dwudziestodolarowego, bo była zmęczonai znudzona własną biedą.A potem skropiła klapy smokinga swoimi perfumami, swoimmoczem i swoją krwią miesiączkową i zamknęła dziwnie pachnącą całość w plastiko-wej torbie z pralni i włożyła tę torbę między materac i sprężyny swojego łóżka.Na tymspłaszczonym garbie sypiała teraz co noc.Aż wreszcie pewnego piekielnie zimnego dnia pojechała na weekend do matkimieszkającej w Back Bay.I cóż się okazało? Na herbatę wpadł najodpowiedniejszy czło-wieczek w smokingu i lakierkach tak błyszczących jak wrząca smoła.Mieszkał z ro-dzicami w Chestnut Hill i jechał właśnie na przyjęcie do Tavern Club.Miał wyłupia-ste oczy o ciężkich powiekach; oczy te były jasnoniebieskie i patrzyły pytająco jak oczysyjamskiego kota.Wpadł na krótko, jednak nie na tak krótko, żeby nie zauważyć w Ja-ne czegoś ciemnego, ostrego i nieprzyzwoitego, czegoś, co było w stanie rozbudzić dłu-go uśpioną erotyczną część jego osobowości.Zauważył to on, który nigdy się nie oże-nił i którego kobiety, do jakich się zalecał, spisywały na straty jako beznadziejnie prude-ryjnego i zbyt mało seksownego nawet na to, żeby go nazwać gejem.Budzimy się o róż-nych porach, a najwspanialsze kwiaty to te, które kwitną, w chłodzie.Spojrzawszy naJane, nasz dżentelmen odkrył w niej też energiczną i wspaniałą administratorkę swo-jego majątku składającego się między innymi z antyków, wyrobów firm Chippendalei Duncan Phyfe, ogromnych szaf z laki, skrzyń pełnych butelek doborowych win, papie-rów wartościowych i sreber, które miał odziedziczyć pewnego dnia po rodzicach, po ro-dzicach, którzy jeszcze żyli, podobnie jak dwie jego babki stare, trzymające się pro-253sto kobiety, niezmienne jak kryształ, mieszkające w Milton i Salem.Znakomita pozy-cja rodziny, wymagania klientów przedstawicielstwa handlowego, których pieniędzmizawiadywał, jak również jego delikatna natura alergika (musiał unikać między innymimleka, cukru, alkoholu i sodu) wymagały, żeby związał się z kimś, kto będzie odznaczałsię zdolnościami do zarządzania.Zadzwonił do Jane na drugi dzień rano, zanim zdąży-ła odfrunąć swoim zdezelowanym valiantem i zaprosił ją na drinka do baru Copleya.Chciał, żeby spotkali się tam wieczorem.Jane odmówiła, a wtedy w okolicy rozszalałasię śnieżyca i nic pozwoliła jej ruszyć się z miejsca.Wieczorem on znów zadzwonił i za-proponował lunch w zasypanym śniegiem hotelu Ritza.Jane opierała się długo, drącpazurami i chłoszcząc go swoim okropnym językiem, jednak jemu spodobał się jej ak-cent.W końcu zrobił z niej swojego więznia i osadził ją w budowli będącej architekto-niczną fantazją z wieżyczkami, zaprojektowanej przez ucznia H.H.Richardsona i stoją-cej w Brooklinie.Sukie posypywała swoje okrągłe ręczne lusterko sproszkowaną gałkąmuszkatołową aż do chwili, kiedy w lusterku można było zobaczyć tylko złoto nakra-piane zielone oczy albo wtedy kiedy trochę przesunęła głowę małpie i zbyt moc-no umalowane usta.Tymi ustami Sukie wyrecytowała siedem razy i uroczystymszeptem obsceniczną, świętą modlitwę do Cernunnosa.Następnie zdjęła z kuchen-nego stołu stare, plecione plastikowe maty pod talerze i wyrzuciła je do pojemnika naśmiecie, który miał być opróżniony we wtorek.Następnego dnia w redakcji Słowa poja-wił się wesoły, rudawy człowiek z Connecticut.Chciał zamieścić ogłoszenie, gdyż szu-kał rasowego niemieckiego psa myśliwskiego na partnera dla swojej suki.Wynajmowałdom w Southwick i mieszkał w nim ze swoimi małymi dziećmi (rozwiódł się niedaw-no; żona odbyła spóznione studia prawnicze, w czym jej pomógł, i zaraz potem oskar-żyła go o psychiczne maltretowanie).Jego suka postanowiła właśnie zacząć się grzaći bardzo się męczyła.Człowiek ten miał długi nos, osadzony trochę na ukos jak nos EdaParsleya, unosiła się wokół niego aura inteligencji i rozżalenia jak wokół Clyd a Gabrielai było w nim coś z zawodowej sztywności Artura Hallybreada.Ubrany był w garniturw kratkę i wyglądał na nadmiernie ożywionego, był jak komiwojażer zachwalający tan-detę albo showman mający właśnie przebiec w podskokach przez estradę i grać przytym na banjo.Podobnie jak Sukie, chciał być zabawny.Tak naprawdę to był ze Stamford,gdzie pracował w raczkującym przemyśle sprzedawał zachwalane pod niebiosa kom-putery, zwane przetwarzaczami tekstów, prowadził też punkt serwisowy.Teraz Sukie naswoim komputerze bardzo szybko pisze popularne romanse, pisze je jeden po drugim.Kilkoma uderzeniami w klawisze zmienia kolejność akapitów, nadaje nowe imiona po-staciom i konstruuje słowniki standardowych chwytów literackich, do których będziemogła sięgać pisząc następne powieści.Sukie opuściła Eastwick ostatnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]