[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ach, pan Wiebking.SÅ‚yszeliÅ›my, że uznano już pana za zaginionego - powitaÅ‚ goMenkhoff.- Tak, dowiedziaÅ‚em siÄ™ wÅ‚aÅ›nie od Wiebke, że mnie szukajÄ….UsiadÅ‚ na miejscu, na którym siedziaÅ‚a przedtem Wiebke.- No i gdzie siÄ™ pan podziewaÅ‚?- Ach, tu i ówdzie.Po prostu wybraÅ‚em siÄ™ na przejażdżkÄ™ autem.SÅ‚ychać byÅ‚o, że nie ma zbytniej ochoty o tym opowiadać, co jednak niespecjalnieinteresowaÅ‚o Menkhoffa.- Czy byÅ‚ po temu jakiÅ› specjalny powód?Wiebking zwróciÅ‚ siÄ™ do Wiebke Pfeiffer, która usiadÅ‚a obok niego.- PoczÄ™stowaÅ‚abyÅ› mnie piwem?- Tak, jasne.WstaÅ‚a i poszÅ‚a do kuchni.- JakiÅ› powód? Nie, nic specjalnego.Czasami czÅ‚owiek musi siÄ™ przewietrzyć, żeby miećspokojnÄ… gÅ‚owÄ™.- Aha, rozumiem.Godne pozazdroszczenia.Tylko nieliczni mogÄ… tak sobie opuÅ›cićmiejsce pracy, nie informujÄ…c o tym nikogo, kiedy przyjdzie im na to ochota.PaÅ„ski ojciec wkażdym razie wydaje siÄ™ pod tym wzglÄ™dem nieco bardziej konserwatywny.- Mój ojciec - gÅ‚os Wiebkinga zabrzmiaÅ‚ pogardliwie.- Jest mi najzupeÅ‚niej obojÄ™tne, comój ojciec sÄ…dzi na jakikolwiek temat.A przede wszystkim, co sÄ…dzi o mnie.- Czyżby to ojciec byÅ‚ powodem paÅ„skiej wycieczki, panie Wiebking? - spytaÅ‚a Reithöfer,kiedy Wiebke Pfeiffer wracaÅ‚a akurat z kuchni z butelkÄ… piwa i szklankÄ… w rÄ™ce.Zdenerwowany Wiebking przewróciÅ‚ oczami.- Ojciec wysÅ‚aÅ‚ dziÅ› mejlem okólnik do wszystkich pracowników, w którympoinformowaÅ‚ oficjalnie, że ze skutkiem natychmiastowym jego zastÄ™pcÄ… zostaje doktorGuido Löffler, co ma go przygotować do przyszÅ‚ej funkcji dyrektora.Jak pani sÄ…dzi, czy towystarczajÄ…cy powód do pojeżdżenia sobie po okolicy? Kiedy samemu wciąż jeszcze niestraciÅ‚o siÄ™ nadziei, że może jednak wÅ‚asny ojciec uwzglÄ™dni go na tym stanowisku? -ZignorowaÅ‚ stojÄ…cÄ… na stoliku szklankÄ™ i przytknÄ…Å‚ butelkÄ™ do ust.- Eva Rossbach zniknęła - powiedziaÅ‚ Menkhoff nagle, obserwujÄ…c przy tym czujnieWiebkinga.Ten odjÄ…Å‚ butelkÄ™ od ust i odparÅ‚:- A tak, Wiebke wspomniaÅ‚a coÅ› o tym.- Nie zabrzmiaÅ‚o to tak, jakby pan jakoÅ› specjalnie siÄ™ tym zmartwiÅ‚.- No cóż, po prostu w tej chwili mam wÅ‚asne problemy.Ona na pewno gdzieÅ› siÄ™znajdzie.- Ach, wiÄ™c tak pan myÅ›li? - wtrÄ…ciÅ‚a siÄ™ Reithöfer.ByÅ‚a wyraznie rozdrażniona.- Po tym,jak jej lekarz zostaÅ‚ ciężko ranny, a ona sama porwana? Czy w paÅ„skim życiu pojawiÅ‚y siÄ™kiedykolwiek chwile, gdy nie skupiaÅ‚ siÄ™ pan wyÅ‚Ä…cznie na sobie, panie Wiebking?Menkhoff spojrzaÅ‚ na niÄ… ze zdumieniem, a po Wiebkingu znać byÅ‚o, że zaskoczyÅ‚ go nietylko sposób, w jaki zwróciÅ‚a siÄ™ do niego Reithöfer.- Nie, ja.- WyprostowaÅ‚ siÄ™ w fotelu.- O tym porwaniu nie wiedziaÅ‚em.WiebkepowiedziaÅ‚a mi tylko w drzwiach, że tu jesteÅ›cie, bo Eva zniknęła.No wiÄ™c co siÄ™ staÅ‚o? I jakilekarz jest ranny? Nic z tego nie rozumiem.Jutta Reithöfer, już bardziej opanowana, zapoznaÅ‚a go z ostatnimi wydarzeniami.Menkhoff zaczekaÅ‚, aż skoÅ„czy, po czym spytaÅ‚:- ProszÄ™ pana, czy Eva Rossbach wspomniaÅ‚a kiedyÅ› w paÅ„skiej obecnoÅ›ci o bracie?- O bracie? Wiem, że jej brat dawno temu utopiÅ‚ siÄ™ w Renie.- A czy kiedykolwiek wyrażaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci co do tego, że jej brat rzeczywiÅ›cie utonÄ…Å‚?- Co takiego? Nie.Dlaczego miaÅ‚aby w to wÄ…tpić? No cóż, powoli przestajÄ™ jużcokolwiek rozumieć.- Eva Rossbach uważa, że jej brat wcale wówczas nie utonÄ…Å‚, tylko zostaÅ‚ oddany przezmatkÄ™, i że teraz wróciÅ‚.Wiebking z otwartymi ustami zagapiÅ‚ siÄ™ na Menkhoffa.Ten po kilku sekundach upewniÅ‚siÄ™:- Panie Wiebking? Wszystko w porzÄ…dku?- Tak.Tak, przepraszam.MusiaÅ‚em tylko.WÅ‚aÅ›nie coÅ› mi siÄ™ przypomniaÅ‚o, conaprawdÄ™ brzmi dość zwariowanie.Przed kilkoma miesiÄ…cami, myÅ›lÄ™, że w kwietniu albo wmaju, wieczorem na parkingu spotkaÅ‚em jednego goÅ›cia, który byÅ‚ bardzo podobny do Evy.PoruszaÅ‚ siÄ™ inaczej i wyglÄ…daÅ‚ też inaczej, po prostu jak facet, ale podobieÅ„stwo do Evy byÅ‚ouderzajÄ…ce.- No i? Co pan zrobiÅ‚? - niecierpliwie dopytywaÅ‚ Menkhoff.- Nic.Typek zauważyÅ‚, że mu siÄ™ przyglÄ…dam, i pokazaÅ‚ mi Å›rodkowy palec.SprawiaÅ‚wrażenie dosyć agresywnego i nie miaÅ‚em ochoty z nim zadzierać.WsiadÅ‚em do auta iodjechaÅ‚em.- Czy opowiedziaÅ‚ pan o tym pani Rossbach?- Nie, po wszystkim nie byÅ‚em już taki pewny, czy przypadkiem nie wmówiÅ‚em sobietego podobieÅ„stwa.Ale teraz, kiedy pan opowiedziaÅ‚ to o bracie.- Boże, to naprawdÄ™ niesamowite, kiedy to sobie wyobrazić! - Wiebke Pfeiffer spojrzaÅ‚awstrzÄ…Å›niÄ™ta na Jörga Wiebkinga.- Oto nagle zjawia siÄ™ twój wÅ‚asny brat, który podobnoutonÄ…Å‚ w dzieciÅ„stwie.Nic dziwnego, że Eva czÄ™sto ma mÄ™tlik w gÅ‚owie i tak wielezapomina.- No cóż, tak daleko jeszcze nie doszliÅ›my - studziÅ‚ emocje Menkhoff.- To jedyniehipoteza pani Rossbach, którÄ… ja z kolei uważam za maÅ‚o prawdopodobnÄ….Ale co pani miaÅ‚ana myÅ›li, mówiÄ…c, że Eva Rossbach wiele zapomina? - Kiedy Wiebke Pfeiffer zwlekaÅ‚a zodpowiedziÄ…, Menkhoff jÄ… ponagliÅ‚: - Pani Pfeiffer.?- Ach, sama nie wiem, jak mam to powiedzieć.Czasami Eva jest trochÄ™.rozkojarzona.OpowiadaÅ‚a mi, że zdarza siÄ™ jej, że nagle znajduje siÄ™ w jakimÅ› miejscu i nie wie, skÄ…d siÄ™tam wzięła.SÄ…dzi, że to coÅ› w rodzaju lunatykowania, tylko za dnia.%7Å‚e tak bardzo pogrążonajest w myÅ›lach, że automatycznie robi jakieÅ› rzeczy, zupeÅ‚nie o tym nie wiedzÄ…c.A potem,kiedy znów powróci jej Å›wiadomość, sama siÄ™ wszystkiemu dziwi.- O tak, rozkojarzona bywa czÄ™sto.MogÄ™ to potwierdzić - dorzuciÅ‚ Jörg Wiebking.- Jużnieraz zastanawiaÅ‚em siÄ™ nad tym, że kilkaset miejsc pracy zależy od kobiety, któranajwyrazniej ma problemy psychiczne.ProszÄ™ mnie zle nie zrozumieć, ale uważam, że tonieodpowiedzialne.- Czy pani przyjaciółka zasiÄ™gaÅ‚a u kogoÅ› pomocy lekarskiej? - zwróciÅ‚a siÄ™ Reithöferponownie do Wiebke Pfeiffer.- Nic mi o tym nie wiadomo.Dlatego też ucieszyÅ‚am siÄ™, kiedy zdecydowaÅ‚a siÄ™ nawizytÄ™ u Burgharda Leienberga.- A jak.- dzwonek telefonu przerwaÅ‚ Menkhoffowi.DzwoniÅ‚ Brosius i sÅ‚ychać byÅ‚o, że jest niezwykle podekscytowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]