[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wychodzą.8tj.posagiem120M A K B E TPrzełożyłJZEF PASZKOWSKI121OSOBYD u n k a n król szkockiM a l k o l m i D o n a l b e i n jego synowieM a k b e t i B a n k o wodzowieM a k d u f, L e n n o x, R o s s e, M e n t e i t h, A n g u s, C a i t h n e s s panowieszkoccyF l e a n c e syn B a n k aS i w a r d hrabia Northumberland, dowódca wojsk angielskichM ł o d y S i w a r d jego synS e j t o n oficer pod rozkazami M a k b e t aC h ł o p i e c syn M a k d u f aL e k a r z a n g i e l s k iL e k a r z s z k o c k i%7ł o ł n i e r zO d z w i e r n yS t a r z e cL a d y M a k b e tL a d y M a k d u fD a m a na usługach L a d y M a k b e tH e k a t e i T r z y C z a r o w n i c eLordowie, panowie, dowódcy wojsk, żołnierze, zbójcy, słudzy i gońcy.D u c h B a n k ai wiele innych zjawisk.Rzecz dzieje się przy końcu czwartego aktu w Anglii, przez wszystkie inne w Szkocji.122AKT PIERWSZYSCENA PIERWSZAPusta okolica.Grzmoty i błyskawice.T r z y c z a r o w n i c e wchodząPIERWSZA CZAROWNICARychłoż się zejdziem znów przy blaskuBłyskawic i piorunów trzasku?DRUGA CZAROWNICAGdy bitwa owdzie wrzącaDociągnie się do końca.TRZECIA CZAROWNICAWięc przed zachodem słońca,PIERWSZA CZAROWNICAGdzież schadzka?DRUGA CZAROWNICAJak ten chrustNa wrzosach.TRZECIA CZAROWNICATam Makbet z naszych ustDowie się o swych losach.PIERWSZA CZAROWNICASłyszę głos arcywiedzmy.WSZYSTKIE TRZYRopucha skrzeczy.Jedzmy!Szpetność upięknia, piękność szpeci;Nuże przez mgły i par zamieci!Znikają.123SCENA DRUGAObóz pod Forres.Wojenna wrzawa za sceną.K r ó l D u n k a n, M a l k o l m,D o n a l b e i n, L e n n o x z orszakiem wchodząi spotykają rannego %7ł o ł n i e r z a.DUNKANCóż to za człowiek krwią zbroczony? WnoszącZ jego ran, będzie on mógł nam udzielićNajświeższą wieść o bitwie.MALKOLMJest to mężnyWojownik, panie, którego odwadzeWinienem wolność.Witaj, przyjacielu!Powiedz królowi, jaki był los bitwy,Kiedyś jej pole opuszczał.%7łOANIERZWątpliwy,Jak los dwóch burzą miotanych pływaków.Którzy o siebie zwarci wysilająCałą swą sztukę.Okrutny Makdonwald(Godzien haniebnej nazwy buntownika,Bo go natura mnóstwem wszelkich złościUposażyła), wsparty posiłkamiKemów z zachodnich wysp i galloglasów.Brał już nad nami górę i fortuna,Jak nierządnica, zdała się uśmiechaćPrzeklętej jego sprawie: gdy wtem Makbet,Dzielny nasz Makbet, gardząc szalą szczęścia,Mieczem, dymiącym się krwią jak kadzidłem,Torując sobie drogę wśród zastępów,Przedarł się aż do zdrajcy i dopótyNieubłagane zadawał mu cięcia,Aż go rozrąbał od czaszki do szczękiI głowę jego zatknął u blank naszych.DUNKANO zacny mężu, waleczny Makbecie!%7łOANIERZJak gdy ze wschodu, skąd słońce zabłysło,Wypada burza brzemienna gromami,Tak z radosnego nam przed chwilą zródłaWynikła nagle bieda.Uważ, królu:Zaledwie słuszność, uzbrojona męstwem,124Zmusiła nędznych kemów do ucieczka.Aliści szczęścia próbując na nowo,Wzmocniony świeżym ludem i rynsztunkiem,Natarł norweski władca.DUNKANNie strwożyłożTo naszych wodzów, Makbeta i Banka?%7łOANIERZJak wróble orła albo lwa zające.Zaprawdę, zdało się, że to dwa działaPodwójnie ostrym ładunkiem nabite.Z tak podwojoną uderzyli siląNa nieprzyjaciół.Czy chcieli się skąpaćW gorących ranach, czy też upamiętnićDrugą Golgotę, tego już nie umiemPowiedzieć.Siły już mnie opuszczająI rany moje wzywają pomocy.DUNKANZdobią cię one tak samo jak wieści,Które przyniosłeś: jak jedne, tak drugieTchną chwałą.Niech go opatrzą lekarze.%7ł o ł n i e r z wsparty na ramieniu dwóch innych wychodzi.Wchodzi R o s s e.Któż się to zbliża?MALKOLMSzlachetny tan Rosse.LENNOXSkwapliwy pośpiech widać w jego oczach.Kto tak wygląda, ten bywa zwiastunemNiezwykłych rzeczy.ROSSENiech Bóg chroni króla!DUNKANWitaj, szlachetny tanie! skąd przybywasz?ROSSEZ Fajf, miłościwy królu, gdzie norweskiSztandar przed naszym pochylony wiejeI chłodzi nasze wojska.Dumny Norweg,Sam przez się silny, a do tego jeszczeWsparty przez tego nikczemnego zdrajcę125Tana Kawdoru, srogi bój rozpoczął Gdy wtem Bellony szczęsny oblubieniec,Makbet, okryty zbroją, jako skałaStanął przeciwko niemu i samowtórRamię z ramieniem, ostrze z ostrzem starłszy,Ukrócił hardy jego umysł: słowem,Zwycięstwo przy nas.DUNKANSzczęsny dniu!ROSSEKról SwenoProsi o pokój i nie wprzód mu wolnoPogrzebać ludzi poległych w tej bitwie,Aż nam do skarbca na wyspie Sankt KolmesDziesięć tysięcy dolarów wypłaci.DUNKANNie będzie mi już bruzdził ten tan Kawdor;Już zdradom jego naznaczona meta.Idz mu śmierć obwieść, tanie, i MakbetaPowitaj jego mianem.ROSSEZpieszę panie.DUNKANCo on utracił, to Makbet dostanie.Wychodzą wszyscy.SCENA TRZECIADzika okolica.Grzmi.Wchodzą T r z y c z a r o w n i c e.PIERWSZA CZAROWNICAGdzieś była, siostro?DRUGA CZAROWNICAWieprzem rżnęła.TRZECIA CZAROWNICAA ty gdzie? Opisz swoje dzieła.126PIERWSZA CZAROWNICA%7łona jednego kupca wełnyKasztanów miała rańtuch pełnyI złote łuszczyła z nich jądro. Daj mi je , rzekłam, a ta kukłaZe wzgardą na mnie fukła: Precz, stary czopie, precz, ty flądro!Poczekaj no, pomyślałam, ptaszku,Pokażę ja ci, czym ja czop!Mąż jej popłynął do Damaszku,Na sicie śmignę za nim w tropI w spodzie okrętu skurczonaPrzycupnę jak szczur bez ogona;Za babę odpowie mi chłop.DRUGA CZAROWNICAMój wiatr ci dam.TRZECIA CZAROWNICAI ja mój dam.PIERWSZA CZAROWNICADziękuję wam.W mocy mej wszystkie inne mam;Wszystkie porty, gdzie szaleją,I przeciągi, kędy wiejąZmienną róży swej koleją;Kłuć go będę, szczypać, dręczyć,Cherlać musi i kawęczyć;Snu nie znajdzie w noc i we dnie.Przez dni siedm, siedm razy siedmPastwą będzie wrażych wiedm;A jeżeli z burz nawałyOkręt jego ma wyjść cały,Trzeba, by go wichrów szałyTęgo pierwej skołatały.Patrzcie, co to ja mam.DRUGA CZAROWNICAPokaż nam.Jakiś skóry kawalec.PIERWSZA CZAROWNICASternika to jest palec,Którego orkan mój pomacał,Kiedy do domu wracał.TRZECIA CZAROWNICATrąba brzmi, puzon dmie:Makbet, Makbet zbliża się.127WSZYSTKIE TRZYDalej, dalej, siostry wiedzmy,Czarodziejski krąg zawiedzmyOt tak, ot tak, ot tak;Trzykroć tak i trzykroć wspak,Trzykroć jeszcze do dziewięciu:Pst! już po zaklęciu.Wchodzą M a k b e t z B a n k o.MAKBETTak ponurego dnia i tak pięknego,Jak żyję, nigdy jeszcze nie widziałem.BANKODalekoż jeszcze Forres? Ale któż sąTe tam postacie wywiędłe i szpetne?Nie zdają się mieć nic wspólnego z ziemią,Są jednak: na niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]