[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NastÄ…piÅ‚ silny wstrzÄ…s, zgrzyt i poczuÅ‚, że jakaÅ› siÅ‚arzuca go do przodu.Zmiertelny, Å›miertelny, Å›miertelny.WirujÄ…cy kalejdoskop.ZmienneukÅ‚ady wewnÄ…trz nienaruszalnej struktury.Czy to bÅ‚Ä…d? Z potÄ™gÄ… przychodzi ból.Tarcia czasu na obrzeżach.Obluzowane centrum formuje siÄ™ w innym miejscu.Nienaruszalna? Ale.Zwrot na zewnÄ…trz.Tutaj, gdzie trwa erozja woli atakowanejpieÅ›niami jazni, a czyny leżą poronione na koÅ‚drze nocy.Ale.Znów poruszenie.Czy przetrwa poza poryw chwili? Fragmentacja.Nie kalejdoskop.Nie ma centrum.A przecież.Uformować wolÄ™.Struktura.Ból.Zmiertelny, Å›miertelny.I cudowny.JaksmukÅ‚y, niewysoki pies.Plastyczna statua.DzwiÄ™ki organów, pierwsze uderzenie ginuw pusty żoÅ‚Ä…dek.AÄ…czymy siÄ™ znowu, dalej niż kiedykolwiek.Centrum.ZwiatÅ‚o!.Trudno być bogiem.Ból.PiÄ™kno.Groza bezosobowego.DziaÅ‚ać! Tak.Centrum,centrum, centrum.Tutaj? Zmiertelny.75nieczność znowu z mostu mózgotÄ™czy kojotchórzliwy wzrok oszupada na lÄ…dalekikonieczność czasotrwania agnienia Å‚y i pÅ‚ywów zmiana jednak bestioprzyjÅ›cie animózgoburze w odwoÅ‚aniach orcalone kreÅ›lÄ… liniÄ™ co wiąże nieczność byostrzeci znajdrogÄ™ tworzy puszkopandorÄ™ pragnienieÅ›mierciziemia amen amenuacja otworzyÅ‚ludzkiÅ‚ umys zÅ‚Ä…cza ból durthwursht vernichtung pożądanie byjaÅ›niej i iertelny Å›mieczność sezamuMy jesteÅ›my kluczem.PrzebudziÅ‚ siÄ™ wÅ›ród znieruchomienia i wilgoci.CzuÅ‚ pulsowanie bólu poprawej stronie czoÅ‚a.Ramiona zdrÄ™twiaÅ‚y; dostrzegÅ‚, że leży w nienaturalnej pozycji.Prawa rÄ™ka byÅ‚a mokra.OtworzyÅ‚ oczy; noc wciąż okrywaÅ‚a ziemiÄ™.WyciÄ…gnÄ…Å‚ lewÄ…rÄ™kÄ™ i wÅ‚Ä…czyÅ‚ wewnÄ™trzne oÅ›wietlenie.Odpryski szkÅ‚a posypaÅ‚y siÄ™ z rÄ™kawa.ZobaczyÅ‚, że przednia szyba nie pÄ™kÅ‚a, a wilgoć na dÅ‚oni to wylane resztki kawy.PrzyÅ‚ożyÅ‚ palce do czoÅ‚a; nie znalazÅ‚ żadnych ran, choć wyczuÅ‚ opuchliznÄ™ bolÄ…cegomiejsca.Pojazd leżaÅ‚ na boku, poza szlakiem, z maskÄ… częściowo zgniecionÄ… po zderzeniuz drzewem.W pobliżu rosÅ‚y też inne drzewa i krzaki maskujÄ…c go częściowo.SpojrzaÅ‚w górÄ™ i w lewo, ale nie znalazÅ‚ przyczyny rozbicia bocznej szyby.Wtedy jego wzrok padÅ‚ na podgłówek.Na poszyciu, tuż obok gÅ‚owy, znalazÅ‚ czteryrównolegÅ‚e rozdarcia, jakby od ostrych jak brzytwy pazurów.Znowu popatrzyÅ‚ narozbitÄ…, bocznÄ… szybÄ™.Tak.Kocie?Cisza.Na co czekasz?PrzesunÄ…Å‚ stopy, ustawiÅ‚ je starannie na przeciwlegÅ‚ych drzwiach i wyprostowaÅ‚ nogi,przyjmujÄ…c pozycjÄ™ zbliżonÄ… do stojÄ…cej.Natychmiast poczuÅ‚ zawrót gÅ‚owy i kurczowochwyciÅ‚ kierownicÄ™.Gdy atak minÄ…Å‚, spróbowaÅ‚ otworzyć drzwi.Po czwartej próbieustÄ…piÅ‚y z zgrzytem i drapaniem.ChwyciÅ‚ sÅ‚upki karoserii i podciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ w górÄ™.Nagle przypomniaÅ‚ sobie, że coÅ› podobnego zrobiÅ‚ w starej, niebieskiej furgonetce, gdywracaÅ‚ do domu po sobotniej nocy w mieÅ›cie.WidziaÅ‚ trop.RozróżniaÅ‚ go nawet w ciemnoÅ›ci.Kot byÅ‚ tam i zniknÄ…Å‚.WymacywaÅ‚poÅ‚amane gaÅ‚Ä…zki, czubkami palców odnajdywaÅ‚ zagÅ‚Ä™bienia w ziemi.PodążaÅ‚ zanim mniej wiÄ™cej dwadzieÅ›cia metrów, w stronÄ™ pól, dalej od szlaku.Potem wstaÅ‚i zawróciÅ‚.Co planujesz, Kocie? Czego teraz chcesz? zapytaÅ‚.SÅ‚yszaÅ‚ tylko wiatr.ZawróciÅ‚ wolno i ruszyÅ‚ poboczem.ByÅ‚ pewien, że do miastapozostaÅ‚o najwyżej kilka mil.76Minęło może dziesięć minut.%7Å‚aden pojazd nie nadjeżdżaÅ‚, ale wiedziaÅ‚, że nie jest tusam.Wielkie cielsko zdawaÅ‚o siÄ™ poruszać miÄ™dzy drzewami po lewej stronie.TropiÅ‚ogo.W porzÄ…dku, Kocie, stwierdziÅ‚.W tej sytuacji moja dalsza ucieczka nie ma sensu.JeÅ›limasz atakować, atakuj.JeÅ›li nie, to przyjemnego spaceru.Odpowiedzi nie byÅ‚o.RuszyÅ‚ lekkim truchtem.Nie dotarÅ‚ daleko, gdy ogarnęła go fala mdÅ‚oÅ›ci.ZignorowaÅ‚ jÄ… i biegÅ‚ dalej.UznaÅ‚, żeto pewnie reakcja na uraz gÅ‚owy.Po chwili jednak wÅ›ród uczuć pojawiÅ‚ siÄ™ strach, że Kot zaraz na niego skoczy.PróbowaÅ‚ go stÅ‚umić, ale ten narastaÅ‚, aż Billy rozpoznaÅ‚ jego irracjonalne zródÅ‚a.CzujÄ™ to, Kocie.Ale wiem, co to jest, oÅ›wiadczyÅ‚.Po co to robisz? DotrÄ™ do Kenmare,chyba że mnie zabijesz.Może po prostu siÄ™ bawisz?Intensywność uczucia wzrosÅ‚a.OddychaÅ‚ nierówno.Nagle poczuÅ‚, że musi oddaćmocz.Przeczucie zguby unosiÅ‚o siÄ™ nad szlakiem do granic zasiÄ™gu wzroku.Przez drogÄ™ przebiegÅ‚o coÅ› podobnego do maÅ‚ego psa.W tej samej chwili zniknÄ…Å‚lÄ™k.Czy tylko cieÅ„ dostrzegÅ‚em miÄ™dzy drzewami? zastanowiÅ‚ siÄ™.Może Kot dawnoodszedÅ‚? Czy to mój prawdziwy, nie indukowany lÄ™k?Czy może wszystko jest twoim dzieÅ‚em, Kocie? Czy taki masz plan, by wzbudzić wemnie zwÄ…tpienie, zÅ‚amać mnie zanim zabijesz?PrzebiegÅ‚ prawie milÄ™, zanim poduszkowiec nadjechaÅ‚ z tyÅ‚u i zatrzymaÅ‚ siÄ™ tużprzed nim.Kierowca zaproponowaÅ‚, że podwiezie go do miasta.Kiedy ruszali, Billy sÅ‚yszaÅ‚ w myÅ›lach odlegÅ‚y Å›miech swego przeÅ›ladowcy.¬ ¬ ¬Zniknąć, zaszyć siÄ™ gdzieÅ›, pomyÅ›leć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]