[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczęśliwie siÄ™gaÅ‚a tylko po kolana, ale zgubiÅ‚em okulary.Poczciwy Propper wlazÅ‚ do rowu,wymacaÅ‚ na dnie moje szkÅ‚a.- Wojsko sÅ‚abe, ale żeby zaraz skakać do wody - zrzÄ™dziÅ‚.- Mokry dowódca - żaden dowódca.Chodzmy siÄ™ suszyć.Do Å›witu nic siÄ™ nie staÅ‚o ważnego, poza tym, że wyschÅ‚em.Potem nad lasem lataÅ‚y kukuruzniki,strzelaÅ‚y z kaemów i ciskaÅ‚y granaty na niewidoczne dla nas cele.Niemcy też strzelali z karabinówi zaraz po Å›niadaniu rÄ…bnÄ™li z dziaÅ‚a, zwalajÄ…c czwartym pociskiem wieżę koÅ›cielnÄ… w Jastrowiu.PrzybladÅ‚em, czekajÄ…c ataku, ale nikt nie szedÅ‚ do szturmu.Bardzo nam to byÅ‚o na rÄ™kÄ™, bo jedynyodwód obrony stanowiÅ‚ pluton czerwonoarmistów i dwa uszkodzone czoÅ‚gi radzieckie: jedennieruchomy, bez gÄ…sienicy, a drugi, z rozbitÄ… skrzyniÄ… biegów, mógÅ‚ jezdzić tylko tyÅ‚em.Po poÅ‚udniu szosÄ… nadjechaÅ‚ zakrwawiony szofer.Auto miaÅ‚ postrzelane, pasażerów martwych. Znowu przyszÅ‚a noc, a po niej ranek.Odsieczy nie byÅ‚o - sztab armii miaÅ‚ wiÄ™ksze kÅ‚opoty niżratowanie otoczonego Jastrowia.Dotychczasowa bezkarność oÅ›mieliÅ‚a nas i posÅ‚aliÅ›my do lasu zwiad- elektryka sierżanta NikoÅ‚ajewskiego i jeszcze kogoÅ› z zecerów, którego nazwiska nie pamiÄ™tam.Wrócili z jeÅ„cem, z paroma automatami i pokazywali zdobyczne zegarki.Teraz przeszliÅ›my dozdecydowanej ofensywy.Jeden za drugim ruszaÅ‚y zwiadowcze patrole, tak że zostaliÅ›my do obronyodcinka tylko we dwu - ja i Propper.Wieczorem nadjechaÅ‚y szosÄ… auta, drogi byÅ‚y wolne, a radzieckiekompanie drugiego rzutu przeczesywaÅ‚y lasy.Na tym koÅ„czy siÄ™ moja opowieść o epizodzie jastrowskim.Dodać tylko należy, że to byÅ‚a literackabitwa.StanisÅ‚aw Ryszard Dobrowolski napisaÅ‚ o niej opowiadanie pod tytuÅ‚em  Pióro i karabin ,Leonowi Kruczkowskiemu posÅ‚użyÅ‚a jako kanwa do sztuki  Pierwszy dzieÅ„ wolnoÅ›ci.64.Kwalifikacje zemstyPrzy szosie z WiÄ™cborka na ZÅ‚otów, w tym miejscu, gdzie stoi mostek narzece Aobżonka, obok rozbitego ciężkim pociskiem budynku dawnejkomory celnej, wisiaÅ‚o w styczniu i lutym 1945 roku czerwone płótno.BiaÅ‚e litery obwieszczaÅ‚y wszystkim przejeżdżajÄ…cym:  Wot ono, Å‚ogowofaszystskogo zwiera! -  Oto legowisko faszystowskiej bestii!Kiedy mijaÅ‚em to hasÅ‚o, ocknęły siÄ™ nagle wszystkie zawziÄ™tepostanowienia podejmowane wobec krematoriów Majdanka, nadgrobem pomordowanych na Zamku Lubelskim, wÅ›ród ciszy ruinWarszawy.ZacisnÄ…Å‚em pięści.Tak, nie sposób im odpÅ‚acić tym samym,ale choć w drobnej części musimy wymierzyć sprawiedliwość.KrzywdapiekÅ‚a w piersi, wiÅ›niowymi pÅ‚atami mroczyÅ‚a oczy.Powinni, muszÄ…poczuć twardÄ… garść na gardle, pięść na opasÅ‚ych mordach.Kaci, oprawcy, podpalacze i zbiry.BrakowaÅ‚o okreÅ›leÅ„ i tchu.Nienawiść drgaÅ‚a w mięśniach jak prÄ…d elektryczny.PoczÄ…tkowo wioski i miasteczka byÅ‚y puste.Potem coraz częściej w domach ozdobionych biaÅ‚ymiszmatami napotykaliÅ›my Niemców: zgrzybiaÅ‚ych, trzÄ™sÄ…cych siÄ™ starców, gÅ‚odne i wystraszonedzieciaki, kobiety patrzÄ…ce na wargi żoÅ‚nierzy skamlÄ…cym wzrokiem obitych suk, gotowe na każdeskinienie.StaraliÅ›my siÄ™ nie patrzeć, nie widzieć, nie dotykać.PozostawialiÅ›my nie dojedzonÄ… kaszÄ™w menażkach, udajÄ…c, że nie sÅ‚yszymy poÅ›piesznego skrobania Å‚yżek i zachwyconych pisków dzieci.Czasem dawaliÅ›my im cukier - byÅ‚y naprawdÄ™ gÅ‚odne i chude.RosÅ‚a we mnie zÅ‚ość:  WiÄ™c tak wyglÄ…da zemsta na wrogu? Oni roztrzaskiwali gÅ‚owy niemowlÄ…to mur.Jak postÄ…piliby ci, których zamÄ™czono w Majdanku, gdyby żyli?Po przerwaniu pozycji ryglowej WaÅ‚u Pomorskiego, na poczÄ…tku marca, napatoczyÅ‚a mi siÄ™ kolumnawozów - nie zdążyli Niemcy uciec, wracali.Obok koni szli chÅ‚opi; baby i dzieci siedziaÅ‚y na be tach.ChÅ‚opi uÅ›miechali siÄ™ do nas i to mnie dziwnie rozwÅ›cieczyÅ‚o.ZatrzymaÅ‚em samochód, kazaÅ‚emostatniemu stanąć. PatrzyÅ‚ na mnie gÅ‚upkowato, a ja nie wiedziaÅ‚em, co robić.Dać w czapÄ™ czy tylko po zÄ™bach?Milczenie dÅ‚użyÅ‚o siÄ™.Nogi mi mokÅ‚y w rzadkiej Å›niegowej bryi i marzÅ‚y, bo buty miaÅ‚em zdarte,sfatygowane, kierzowe.A on miaÅ‚ skórzane, na grubej podeszwie.- Zdejmuj!ZrozumiaÅ‚ gest i oburzyÅ‚ siÄ™.Baby zajazgotaÅ‚y.- Zdejmuj, taka twoja mać, bo Å‚eb rozwalÄ™ - chwyciÅ‚em za tetenkÄ™.SpokorniaÅ‚ natychmiast.ZzuÅ‚ lewy, potem prawy, chowajÄ…c w garÅ›ci jakiÅ› zwitek - pewno pieniÄ…dze.UdaÅ‚em, że nie widzÄ™.PrzysiadÅ‚em w otwartym jeepie.ZmieniÅ‚em buty i cisnÄ…Å‚em mu swoje w bÅ‚oto.UkÅ‚oniÅ‚ siÄ™.- Danke schön, Herr Leutnant.- Na co czekasz? Jedziemy - pognaÅ‚em szofera.Buty byÅ‚y mocne, wygodne.NosiÅ‚em je do wiosny, póki znajomy szewc nie zrobiÅ‚ mi oficerek zezdobycznej skóry.ZrzuciÅ‚em je z ulgÄ… - jakoÅ›, psiakrew, ciążyÅ‚y na duszy.Widocznie SÅ‚owianie niemajÄ… zaciÄ™cia na Herrenvolk.Może to zle, może dobrze.W każdym razie dziÅ›, po latach, ze znacznie wiÄ™kszÄ… sympatiÄ… niż mój rozbój na równej drodze wspominam pomysÅ‚, na który nieco wczeÅ›niej wpadli szoferzy Zwyciężymy.ByÅ‚a to grupka zwarta, koleżeÅ„ska, zwiÄ…zana ze sobÄ… wiÄ™zami zawodowymi i niejednÄ… tajemnicÄ…,która raczej nie powinna zostać rozszyfrowana przez historyków.Nie pamiÄ™tam już wszystkichnazwisk, ale też i nigdy nie zapomnÄ™ oczajduszy kaprala Jura Niestierowa, zwanego %7Å‚eÅ„kÄ…, którypotrafiÅ‚ podjeżdżać swym willysem pod okopy na pierwszej linii, ani kaprala Niedzielskiego zBydgoszczy, który  lubiÅ‚ szybkość.Nie zapomnÄ™ dobrodusznego Jurka DÄ…browskiego, mrukliwegosierżanta Naumowa czy też najmÅ‚odszego w caÅ‚ym towarzystwie, lecz już z bogatÄ… przeszÅ‚oÅ›ciÄ…bojowÄ… Piotrka Mielnika.Wszyscy oni zyskali sobie prawo do serdecznych uczuć, bo nieraz przecieżpotrafili ujść Å›mierci i nas od niej ocalić.Gdy po przeÅ‚amaniu WaÅ‚u Pomorskiego miejscem postoju redakcji staÅ‚ siÄ™ WaÅ‚cz, zwany jeszcze przedparu dniami Deutsch Krone, szoferzy zakwaterowali siÄ™ oddzielnie, w innym domu niż korespondenci,i jakoÅ› w pierwszych dniach nikt z nas ich nie odwiedzaÅ‚.Natomiast wkrótce spostrzegÅ‚em, żewieczorami odbywajÄ… zbiorowe wycieczki po bezludnym mieÅ›cie i wracajÄ… z jakimiÅ› dziwnymizawiniÄ…tkami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl