[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Vanju, czy mogę dotknąć pani włosów? Zostaw ją! Głos Sebastiana zabrzmiał jak świst bata.Hinde drgnął zaskoczony.Silna reakcja.Podniesiony głos.Tobrzmiało jak prawdziwy gniew.Ciekawe.Dotychczas Sebastiansprawiał wrażenie zdecydowanego i skoncentrowanego.Trzymał siępostanowienia, żeby nie dawać się wciągać w dyskusję, niczego nieodsłaniać.Ale ten krótki wybuch gniewu zdecydowanie był czymś, conależało lepiej zbadać.Hinde przekrzywił głowę i zaczął wodzićwzrokiem po włosach Vanji. Wyglądają tak delikatnie.Założę się, że pięknie też pachną.Vanja patrzyła na siedzącego naprzeciwko mizernego mężczyznęz rzadkimi włosami i wodnistymi oczami.Czego on chciał?Czternaście lat.Zamknięty od czternastu lat.Domyślała się, że przez ten czas Hinde nie widywał zbyt wielukobiet.Może wśród psychologów, z którymi miał do czynienia,trafiały się kobiety, może ktoś z personelu biblioteki.Ale wydawałosię niemożliwe, żeby mógł dotknąć którejś z nich.Więc mogła zrozumieć jego prośbę.Jego pragnienie.Niewiedziała tylko, jak silne było.Czy mogła coś na tym zyskać?Postanowiła, że przynajmniej zrobi w tej sprawie jeszcze jeden krok. Co dostanę, jeśli pozwolę panu ich dotknąć? Przestań wtrącił się Sebastian, nadal ostrym głosem. Nierozmawiaj z nim.Nie odrywając oczu od wyzywającego spojrzenia Vanji, Edwardanalizował sytuację.Tym razem w głosie Sebastiana oprócz gniewu izniecierpliwienia było coś jeszcze, jakiś rodzaj troski, chęcizapewnienia ochrony.Czyżby była jego kochanką? Była co najmniejdwadzieścia lat młodsza, a Sebastian, którego Hinde poznał podkoniec lat dziewięćdziesiątych, zwykle romansował z kobietami wswoim wieku.Ale to się oczywiście mogło zmienić.Jednak w ich wzajemnejrelacji nie było niczego, co sugerowałoby, że coś ich łączy Właściwiewręcz przeciwnie.Zwłaszcza Vanja odnosiła się chłodno do swojegokolegi.W spojrzeniach, jakie mu posyłała, nie było porozumienia, amowa jej ciała wyrażała taką samą niechęć do Sebastiana, jak doniego. Sypiacie ze sobą? Nie, ależ skąd powiedziała Vanja. To nie jest twoja sprawa rzucił równocześnie Sebastian.Edward był zadowolony.Odpowiedz Sebastiana, właściwie jejzaprzeczenie, służyła zachowaniu kontroli.Odpowiedz Vanji byłaemocjonalna i bezpośrednia.Szczera.Nie sypiali ze sobą.Więc skądten obronny ton? Czy na tym nie dałoby się jeszcze czegoś ugrać?Edward zwrócił się ponownie do Vanji. Jeśli tylko pani się trochę pochyli i położy włosy tutaj.Edward odwrócił przykutą dłoń grzbietem do dołu jak czarkę ikilka razy stulił palce w geście, który w jego wykonaniu wydawał sięwręcz obsceniczny Czy wtedy odpowie pan na moje pytania? Vanja odsunęła sięrazem z krzesłem, jakby zamierzała wstać. Co ty, kurwa, wyprawiasz! Sebastian wypluł z siebie tesłowa jak rozkaz. Siadaj!Zdecydowanie wyprowadzony z równowagi tymnieprzewidzianym scenariuszem.Czas podnieść stawkę. Pani włosy, jedna odpowiedz.Na jakiekolwiek pytanie.Edward spojrzał na nią najbardziej szczerze, jak potrafił. Pani piersi,trzy odpowiedzi.Sebastian zerwał się od stołu tak gwałtownie, że przewróciłkrzesło, rzucił się nad stołem i złapał odwróconą dłoń Edwarda.Zcisnął stulone palce.Mocno.Zabolało, ale Edward tego nie okazał.Ból nie był dla niego niczym nowym.To potrafił kontrolować.Trudniej było ukryć radość, że udało mu się chwycić Sebastiana zagardło. Czy nie słyszałeś, co mówiłem? Sebastian prawie wysyczałte słowa.Bardzo blisko.Jego pociemniałe spojrzenie zaledwie kilkacentymetrów od oczu Hindego.Hinde czuł jego oddech, spoconą rękę.Wygrał. Tak, słyszałem. Edward rozluznił dłoń i Sebastian ją puścił.Hinde odchylił się na oparcie krzesła.Zadowolony.W kąciku jego ustigrał delikatny uśmieszek.Z poczuciem triumfu spojrzał Sebastianowiw oczy Nawet jeśli nie chciałeś grać, i tak właśnie przegrałeś.Vanja i Sebastian szli w ciszy przez Pawilon Zamknięty.Spotkanie z Hindem właściwie zakończyło się po wybuchuSebastiana.Potem Edward nie powiedział już ani słowa, siedział tylkoodchylony do tyłu, z uśmieszkiem satysfakcji na ustach.Nie spuszczałwzroku z Sebastiana.Teraz szli do wyjścia, eskortowani przezstrażnika. Sama umiem się o siebie zatroszczyć. Vanja przerwałamilczenie. Naprawdę? Jakoś nie było tego widać.Sebastian nie zwalniał kroku.Nadal był wściekły.Edward miałrację.Przegrał.Nie, to Vanja sprawiła, że przegrał.To co innego.Taksamo irytujące, ale jednak nie to samo.Tylko dlatego, że nierozumiała, żeby niczego Hindemu nie dawać.Nawet nie wolno byłosię targować.Za każdą propozycją, jaką składał, kryła się przewrotna myśl, wkażdej obietnicy czaiła się zdrada.Może to był błąd Sebastiana.Vanjapytała, jaki jest Edward.Chciała się dowiedzieć.Nie przygotował jejporządnie, widział to wyraznie.To też go drażniło. Raczej nie miałam szansy tego pokazać, prawda? Vanjamusiała podbiegać, żeby dotrzymać Sebastianowi kroku. WielkiSebastian Bergman wkroczył do akcji i uratował bezbronną kobietę.Dotarli do wyjścia.Ciężkie stalowe drzwi z niewielkimokienkiem pośrodku.%7ładnych zamków ani klamek od wewnątrz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]