[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opanował się jednak, wstał z podłogi i usiadł obok niej na otomanie.- Wolałbym, aby przyszła żona była gotowa przyznać, że lubi moje towarzystwo.RLTByła małostkowa, odmawiając mu tego drobiazgu, choć oboje wiedzieli, co jeszczeniedawno czuła.Jednak wzbudził w niej te emocje w podstępny sposób, a to nie fair.- Mówił pan, że mam być szczera, prawda? W takim razie proszę mnie nie karcićza przedstawianie faktów takimi, jakimi je widzę.Jeśli pan i ojciec życzycie sobie, bymwzięła udział w balu u Tremaine'ów, to zastosuję się do waszej woli.Czemu żąda panode mnie więcej, przecież i tak postawi pan na swoim?- Rozumiem, czemu pozwala pani innym podejmować za siebie decyzje.W prze-szłości postąpiła pani niewłaściwie i nie chce ponosić odpowiedzialności.Mogłaby paniprzynajmniej docenić to, że ja wybieram to, co uważam za dobre dla siebie, nie kierującsię opinią publiczną czy polityką.Jeśli zdecyduję się na małżeństwo z panią, to dlatego,że pasujemy do siebie, a nie z żadnych innych względów.Czy to jasne?- Niezupełnie - odparła.Znowu miała przed sobą Jego Wysokość księcia Reighland, a nie spragnionego mi-łości mężczyznę o miękkim sercu.- W takim razie musi mi pani uwierzyć na słowo.Oczywiście, do czasu, gdy zdo-łam panią przekonać.A zamierzam być bardzo przekonujący.Priscilla zadała sobie w duchu pytanie, co mogło być jeszcze bardziej przekonująceod tego, co już zrobił.Podniósł się, podał jej rękę i pomógł wstać z otomany.Zachwiała się, osłabionaprzeżytą rozkoszą.Bez słowa otoczył ją ramieniem i przyciągnął do siebie.Nie znalazław sobie siły, by się opierać, zdawała się topnieć w jego objęciach.Wsparła się o jegociepłe i solidne ciało, dające ukojenie i podniecające zarazem.Nie chciała się rozstać ztym cudownym poczuciem, nie chciała wracać do domu, w którym królował wszech-obecny chłód i podejrzliwość.Pragnęła zostać w jego ramionach.Ale to oznaczałoby.- Książę? - szepnęła.- Tak?- Lubię pana towarzystwo.- Więc do jutra? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, ale się uśmiechnął.RLTPriscilla odsunęła się od niego i przejrzała w lustrze.Każdy włosek znajdował sięna swoim miejscu, suknia również leżała bez zarzutu, nic nie zdradzało zamętu panują-cego w jej uczuciach.Choć nie chciała odczuwać zadowolenia, lustrzane odbicie prezen-towało co innego: uśmiechało się radośnie.- Do jutra - powiedziała.RLTRozdział dziesiąty Monsieur G.powrócił do Londynu po długiej nieobecności.Zapewne pewna da-ma znowu będzie tańczyła, jak on jej zagra, choć ostatnio zdawała się zapraszać do mał-żeńskiego walca księcia R.".Robert cisnął w ogień wycinek z najświeższego numeru gazety.Czytał tę notatkęzamieszczoną w porannym wydaniu i nie potrzebował kolejnego egzemplarza, któryprzysłano mu anonimowo pocztą.Cel, który przyświecał ofiarodawcy, był jasny: zamie-rzał wystawić lady Priscillę na pośmiewisko, a księcia rozzłościć tak, żeby zerwał z niąwszelkie kontakty.Fakt, że ktoś postarał się, by Reighland nie przeoczył tej informacji, rozgniewał goniemal tak samo jak notka.Nie dość, że ośmielili się publicznie wymienić go w okre-ślonym kontekście, to jeszcze wyjaśnili mu znaczenie informacji, jakby sam nie mógłtego pojąć.Kim byli ci oni"? Powiedział sobie stanowczo, że ich opinie nie powinnygo obchodzić.Fakt, że ten typ Gervaise pojawił się ponownie w metropolii, był dla Ro-berta nieistotny.Dla Priscilli także powinien być nieważny.O jednym był przekonany: nie dlatego starała się go zniechęcić, by rzucić się wramiona pierwszego kochanka.Wspominała Gervaise'a wyłącznie z odrazą.Gdyby w tejobrzydliwej notatce było choć zdzbło prawdy, to z pewnością Priscilla powiedziałaby muo tym sama.Była szczera i uczciwa, co Robert bardzo sobie cenił.Jeżeli chciała się gopozbyć, to najprostszym sposobem było stwierdzenie, że woli innego mężczyznę.Spoj-rzał w ogień płonący w kominku i z szerokim uśmiechem dzgnął pogrzebaczem papier,by rozsypał się w proch.Kiedy spotkają się wieczorem, zapyta ją o to, co kryje się pod wyznaniem, że lubijego towarzystwo.Priscilla wymówiła te słowa tak, jakby miała na myśli co innego.Wo-lałby, żeby po tym, co zaszło między nimi w salonie, zwracała się do niego po imieniu,ale w jej ustach jego tytuł zabrzmiał jak czułe zdrobnienie zakochanej kobiety.Jeszcze nie była gotowa głośno przyznać, że go kocha.Gdy wreszcie to powie, bę-dzie miał pewność, że nie kłamie.Nie musi przejmować się plotkami anonimowych in-trygantów, ponieważ Priscilla sama, niepytana, opowiedziała mu o ucieczce z nauczycie-RLTlem tańca i jej konsekwencjach.Jedno nie ulegało wątpliwości: jeśli Robert spotka wLondynie monsieur G.i straci panowanie nad sobą, to elita towarzyska będzie miała oka-zję zobaczyć, jak szybko Gervaise potrafi tańczyć na połamanych nogach.- W dzisiejszej poczcie jest przesyłka dla ciebie - oznajmił Benbridge i w drodzedo swojego miejsca przy śniadaniowym stole położył obok talerza córki owiniętą brązo-wym papierem paczuszkę.Priscilla wsunęła przesyłkę pod serwetkę.Weronika wcześniej energicznie rozłoży-ła gazetę, wydarła stronę z wiadomą notką i podała pasierbicy, zanim ojciec zdążył jązobaczyć.Monsieur G.Też coś! Gdy byli sami, natychmiast zapominał o francuskim akcen-cie.Oczywiście, to było najmniej istotne z utraconych przez Priscillę złudzeń.Pal sześćnarodowość Gervaise'a, ale po co pojawił się w Londynie? I dlaczego ktoś ten fakt podałdo publicznej wiadomości? I co to dla niej oznaczało? Na myśl o tym, że Reighland mógłzauważyć tę notkę, serce jej się ścisnęło.To było nadspodziewanie trudne do zniesienia.Od początku ostrzegała go, że nie jest odpowiednią kandydatką na księżnę, ale ostatniozaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie pomyliła się w tej kwestii.I akurat terazGervaise wrócił i stary skandal mógł odżyć na nowo.Szybko zmięła wyrwaną z gazetykartkę w kulkę i wsunęła do kieszeni.- Co to było?- Nic, papo - zapewniła pośpiesznie.- Skąd wiesz, przecież jej nawet nie otworzyłaś? Paczuszka! Kompletnie o niej za-pomniała.Nie spodziewała się przesyłki.Nie obchodziła urodzin, rocznic ani świąt, któreuzasadniałyby przysłanie prezentu.Po wstrząsie, jaki przed chwilą przeżyła, wyobraziłasobie kilka innych możliwości.Czy zostawiła Gervaise'owi jakąś pamiątkę? I czy mógłbyć aż tak głupi, by teraz ją tym prześladować?Ostrożnie oddarła róg opakowania, starając się nie okazać niepokoju.Szybko zajrzała do środka i natychmiast narzuciła serwetkę na paczuszkę, a dlapewności przycisnęła ją ręką, żeby nikt nie zobaczył zawartości.Ojciec i macocha ze zdumieniem przyglądali się tym poczynaniom.- Wytłumacz się - polecił Benbridge.RLT- To od Reighlanda.- Priscilla odchrząknęła, bo nagle zaschło jej w gardle.Wczoraj udało jej się uniknąć indagacji na temat przebiegu wizyty u księcia.Wie-czorem pokojówka zauważyła podejrzane braki w jej garderobie, ale powstrzymała sięod uwag, jedynie lekko się uśmiechnęła.- Co ci przysłał? - zapytał ojciec.- Wysłanie naszyjnika poranną pocztą nie jestzbyt romantyczne.No cóż, ale po tym człowieku nie należy się zbyt wiele spodziewać.- To coś osobistego.- Priscilla tak silnie przyciskała paczuszkę, jakby chciała jąrozgnieść i uczynić, niewidzialną.- To zdecydowanie za duże jak na list miłosny - zauważyła Weronika.Priscilla zmierzyła wzrokiem paczuszkę i wpadł jej do głowy pewien pomysł.- To chyba tomik poezji.Może nawet jego autorstwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]