[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy go nie miałaś i niemasz.I nie aspiruj do niego, bo jest ci niepotrzebny.Miej szacunek do siebiei tego, co robisz.Ich miłość jest ci także niepotrzebna.Poszukaj prawdziwejmiłości.- Urwał, jakby zorientował się, że powiedział zbyt wiele.- Chessey zagryzła wargi i zacisnęła dłonie w pięści, aby powstrzymaćcieknące ciurkiem łzy.- Tak mi przykro, Chessey - odezwał się miękko Derek.- To jazawiniłem.Moją winą jest pojawienie się w twoim życiu.- To nie twoja wina.Właśnie twoje pojawienie się pomogło mi wielerzeczy zrozumieć.A jedną z nich jest to, że gdybym nie wiem jak się starała,to babka zawsze będzie o mnie zle myśleć.Tak, masz rację.Nie jest mipotrzebna miłość Banks Baileyów.Koniec z tym.Sama sobie dam radę wżyciu.Dam, dam, dam! - Zaczęła walić pięściami we własne kolana.- Chessey, kochanie.! - Grzbietem dłoni musnął jej policzek.Odwróciłagłowę.Derek cofnął rękę, ale niespodziewanie Chessey wyciągnęła do niegoswoją, chwyciła za ramię, przyciągnęła do siebie.SRZrzucił obuwie i położył się obok niej.Nie zaprotestowała, gdy ją objął obiema rękami, nie protestowała, gdyzaczął całować jej włosy.Zesztywniała jednak, kiedy usiłował wtulić się w nią całym ciałem.- Nic się nie bój, Chessey.Jestem ubrany.I jestem tu.dla ciebie.Dlatwojego spokoju.- Jaka ja jestem zmęczona - wyznała szeptem.- Okropnie zmęczona.I tymdniem, i wszystkim.Już zasypiałam, kiedy zadzwoniła babka.- Zaraz znowu zaśniesz.- Chyba mi się nie uda.- No, to nie śpij.Będziemy razem nie spać.Ja też mam trudności zzaśnięciem.- Nieprawda.Widziałam, jak drzemiesz w samolotach, w samochodach,w autobusach i w fotelach hotelowych.- No właśnie, właśnie.Podsypiam w ciągu dnia, bo nie mogę spać w nocy.- A co cię gryzie?- Wspomnienia.Zaczęło się, kiedy mnie schwytali.Nagle puścił Chessey i zerwał się z łóżka, chowając ręce za siebie.- Boże drogi, co ja robię! Gdyby twoja babka nas zobaczyła, to dostałabyzawału serca.Miała wielką ochotę powiedzieć, że wcale jej nie przeszkadzaprzebywanie w jego ramionach, ale uznała, że byłoby to zbyt fry wolne imogłoby zostać zle zrozumiane.Derek nerwowo drapał się w głowę.SR- Nie powinienem był tego robić.- mruknął.- To mogłoby sprowadzićnas na manowce.- Bez przesady - odparła.- Jeśli ci nie przeszkadza, to posiedzę sobie u ciebie w fotelu i cośpoczytam.Nie będę spał, a nie chcę siedzieć i dumać sam w moimapartamencie.Jest za duży.- Ależ proszę cię bardzo.Ja może jednak zasnę.A ty na wszelki wypadekwez z szafy koc i poduszkę.Leżą tam zapasowe.Kto wie, czy nie przyjdzieci ochota na drzemkę.- Dziękuję, Chessey.Chessey prawie natychmiast zasnęła, a kiedy obudziła się o szóstej rano,Dereka w pokoju już nie było.Spotkała go dopiero w hotelowym holu,czekającego na lotniskowy autobus.Derek miał niezwykle ponurą minę.Podczas lunchu z rotarianami kelnerka obchodząca stół z wazą zupywsunęła pod talerz Dereka złożoną dużą kartkę.Siedząca przy sąsiednimstole Chessey dokładnie wszystko widziała.Nie wyglądało to jakzwyczajowe rzucanie przez rozkochane stewardesy kartek z numeramitelefonów.Zwłaszcza że kelnerka, wsuwając arkusik, coś do Derekapowiedziała, a ten kartkę wyciągnął spod talerza, uważnie przeczytał i skinąłgłową.Kelnerka, wyraznie zadowolona, odeszła, zapominając zaoferowaćzupę siedzącemu obok dostojnikowi.Derek zajął się rozmową i posiłkiem, a przy jakimś nieostrożnym ruchustrącił rękawem złożoną kartkę na podłogę.Chessey, wysoce zaintrygowana, zadziałała błyskawicznie.Z teczkiwyjęła jakiś tekst i podeszła z nim do Dereka.SR- Przyniosłam ci poprawiony tekst wystąpienia - powiedziała, nieco siępochylając.Jedną ręką podawała tekst, drugą zgarnęła kartkę z podłogi.- Co ty wyrabiasz, Chessey, już sto razy poprawiałaś ten tekst! Jak długomożna?- Nie chcesz, to nie.- Wzruszyła ramionami i odeszła.W damskiej toalecie zapoznała się z treścią kartki.Była to ręcznienarysowana mapka z nazwami ulic i kierunkami jazdy.Wielka litera Xoznaczała jakieś konkretne miejsce przy ulicy czy drodze.Pod spodemtrzykrotnie podkreślone zdanie oznajmiało, że w miejscu X coś miało sięodbyć punktualnie o godzinie piętnastej!".To nie wyglądało na zaproszenie do kobiecego buduaru.Już parokrotnie, a właściwie wszędzie poza Nowym Jorkiem, Derek sięurywał.Znikał z jej poła widzenia czasem nawet na kilka godzin.Z początkumyślała, że po prostu odpoczywa w swoim apartamencie, ale potem, gdytelefonowała do niego, okazywało się, że nikt nie odbiera.Na dwie godziny zniknął jej w Oklahoma City, a na sześć w Cleveland.Wypytywała go, gdzie się podziewał, ale odpowiadał enigmatycznie, żespacerował.Wyraznie kręcił.Tym razem postanowiła być czujna i przyłapać Dereka na jegotajemniczych poczynaniach.A jeśli w grę wchodzi jednak kobieta?Ponieważ chorobliwa wyobraznia ma wielkie oczy, Chessey natychmiastzaczęła sobie wyobrażać jakąś blondynkę o wspaniałych kształtach, którajako kochanka Dereka jezdzi z nim po całym kraju, ale ze względówSRoczywistych musi się ukrywać i wyznacza randki, wykorzystując kelnerki dopodrzucania informacji, kiedy i gdzie.Chessey szybko skopiowała mapkę i raz jeszcze wróciła do stolikaDereka z jakimś nieistotnym pytaniem, a przy okazji podrzuciła muoryginalną kartkę.Poszła za Derekiem, gdy ten opuścił salę bankietową grubo po drugiej.Szybkim krokiem zmierzał do wyjścia.- Derek, może odpoczniesz przed wieczorną imprezą - zaproponowała,dopadając go przy obrotowych drzwiach.- Waśnie mam zamiar to zrobić, ale przedtem muszę się przejść.Zaczynaboleć mnie głowa.- Chętnie pójdę z tobą.- Nie! Nie! Muszę być sam i kilka rzeczy przemyśleć.Ty stanowisz zbyturoczą dystrakcję, która angażuje całą uwagę.Odpocznij, Chessey, jesteśblada.Cóż miała robić.Została w holu, a Derek wyszedł na ulicę.Przez szybęwidziała, jak umundurowany odzwierny bierze spod ściany wypakowanywojskowy worek i podaje Derekowi, a w zamian otrzymuje banknot.Ciekawe.Coraz bardziej ciekawe.Odzwierny podniesieniem ręki przywołał taksówkę, Derek wsiadł do nieji odjechał.Chessey wyskoczyła jak z procy przed hotel, podbiegła do krawężnika iwymachując ręką, zaczęła wołać: taxi! taxi!".Prawie natychmiast podjechała następna taksówka.Chessey wsiadła izdyszana z emocji wydała polecenie:SR- Proszę jechać za taksówką, która dopiero co odjechała, i nie zgubić jej.Wyczerpana oparła głowę o zimną skórę obicia fotela i zaczęłarozmyślać.Może nie powinna robić tego, co robi? Derek ma prawo do pewnejprywatności, choć jest to służbowa podróż.Ale jeśli podczas służbowejpodróży Derek wpakuje się w jakieś kłopoty, to Fairchild obarczy Chesseywiną.Derek jest narodowym ambasadorem dobrej woli i na jego wizerunkunie może pojawić się żadna skaza.I nie wolno mu się spóznić na kolejną przewidzianą programemimprezę.Z drugiej strony Derek bardzo się stara, robi wszystko, czego się od niegozażąda.Jednej rzeczy nie mogła od niego wymagać.By ją znów pocałował.Onnawet nie próbuje z nią flirtować.Nie próbuje dotknąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]