[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Huk odpalanych głównych silników rakietowychsłychać było nawet w ich kabinie.Na ułamek sekundy' ciała pasażerówstały się cięższe.Potem Chandler odczuł, że unoszą się w stronę nieba.Po raz pierwszy w życiu oderwał się od Ziemi na dłużej niż kilkasekund.Miał wrażenie, że nieprędko tu wróci.A jeśli tak, toprzynajmniej cały i zdrowy, nie jako martwa przesyłka z innej planety.ROZDZIAA 11Uwolnił się z fotela, gdy tylko przebili się przez atmosferę.Chciałzobaczyć Ziemię z tarasu widokowego, zanim będzie malutkimpunkcikiem, podobnym do miliardów innych kosmicznych świetlików.Pilot miał specjalnie okrążyć glob dla tych, którzy podobnie jakChandler, po raz pierwszy podróżowali promem. Gdzie pan idzie? Sanders powstrzymał go zdecydowanymszarpnięciem za ramię. Taras widokowy.chciałem zobaczyć. Michael wskazałplacem bliżej niesprecyzowany kierunek. Niech pan idzie, dobrze to panu zrobi. Macloud nieoczekiwaniezwolnił uścisk i momentalnie stracił zainteresowanie swoimpodopiecznym.Chandler zawahał się.Być może spodziewał się zdecydowanegosprzeciwu Sandersa.W końcu jednak wzruszył ramionami i skierowałsię w stronę wyjścia z przedziału.Minął rzędy foteli i stłoczonych nanich pasażerów.Poszedł schodkami w dół, a potem w górę.Zgubił drogędopiero na pokładzie szóstym.Chciał nawet zapytać kogoś o właściwykierunek, ale wzdłuż korytarzy przechadzali się jedynie obcy.Jakoś niemiał śmiałości do nich podejść.Przerastali go gabarytami i traktowali,jakby był powietrzem.Na wyczucie skierował się w stronę wind.Wydawało mu się, żejeśli pojedzie w górę statku, w końcu trafi na taras.Minął kilkaprywatnych kajut, skręcił przy barze w lewo i w końcu znalazłsuperszybkie przenośniki międzypokładowe.Przy jednej z wind stałagrupka obcych, między ich głowami przebłyskiwały złociste włosyChristiny. Jak trafić na taras widokowy? Michael podszedł dodziewczyny, obdarzając ją uśmiechem, za sprawą którego stopniałobyniejedno niewieście serce. Właśnie tam jedziemy. Oczy stewardesy zaiskrzyły siębłękitnymi ognikami.Otaksowała Chandlera powłóczystymspojrzeniem.Przynajmniej tak Michaelowi się wydawało. Może pando nas dołączyć dodała. Bardzo chętnie. Chandler zauważył, że obcy po raz pierwszyuważniej mu się przyglądają.Miał nadzieję, że nie słyszą szalonego biciajego serca. Jest winda oznajmiła Christina. Proszę wchodzić.Michael poczekał, aż wszyscy obcy zapakują się do niezwyklepojemnego pomieszczenia.W końcu szarmanckim gestem przepuściłstewardesę i wszedł za nią do windy.Ustawił się bardzo blisko niej.Zradością poczuł, jak ich ramiona stykają się w tłoku.Mimowolnedreszcze przeszły mu wzdłuż kręgosłupa. A gdzie pana grawiton? zapytała Christina. Grawiton? powtórzył niepewnie Michael. Tak.Jak pan sobie wyobraża pobyt na tarasie widokowym bezgrawitonu? Stewardesa pokręciła głową, uśmiechając się pobłażliwie. Proszę założyć mój.Wezmę dla siebie inny.Podała mu urządzenie przypominające zwykły pasekpodtrzymujący spodnie.Chandler założył go, czerwieniąc się jaksztubak. Dziękuję, że pomogła mi pani zapiąć wtedy pasy szepnął jej doucha.Jednocześnie skarcił się w myślach, że coś równie głupiego mogłoprzyjść mu do głowy. Nie zapinałam panu pasów, nie jest pan z mojego pokładu odpowiedziała Christina z rozbrajającą szczerością. Odpowiadam zapoziom szósty.Chandler przełknął ślinę.Słyszał chichoty obcych za swoimiplecami.Uśmiechnął się głupio i zapatrzył w ekran, na którym zmieniałasię numeracja mijanych pięter.Więcej się nie odezwał.Kilkadziesiąt sekund pózniej winda się zatrzymała.Tłum wypchnąłChandlera na obity pluszowym materiałem korytarz.Z kilkudziesięciuinnych wind wyszły podobne grupki podróżnych.Każdej z wycieczektowarzyszyła blond piękność: Christina jeden, dwa, trzy.Michaelprzestał liczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]