[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oszałamiające uczucie jak przy jezdzie rollercoasterem.Ale tak naprawdę liczyły się tylko jego usta.Kiedy Lucian uniósł głowę, Jaxonczuła się oszołomiona i musiała zamrugać kilka razy żeby skupić się na otoczeniu.Natychmiast złapała oddech i odepchnęła go.Postawił ją na nogach które wydawały się zgumy, ale czysty szok trzymał ją w pozycji stojącej.Byli w domu, przy drzwiachkuchennych.Zagryzła dolną wargę, uwalniając malutką plamkę krwi.Czuła, jak tworzy się z niej kropelka.- Jak się tu dostaliśmy? - uniosła jedną rękę do góry, żeby go powstrzymać.Lucian zignorował jej dłoń i podszedł bliżej, tak że mógł pochylić się i ponownieodnalezć jej usta.Językiem wodził po jej wargach, pieszcząc, lecząc i pochłaniając jej smak.Jaxon pchnęła jego klatkę piersiową, aby znów nie dać pochwycić się jego czarnej magii.- Odpowiedz mi.Jak się tu dostaliśmy?Wyglądał na rozbawionego.- Nie jest tak trudno poruszać się przez.-Stop! - Jaxon przycisnęła dłonie do uszu.- Nie mów nic dopóki tego nie przemyślę.ZaKażdym razem kiedy coś mówisz, staje się bardziej szalona.Zmiał się z niej bezwstydnie czarnymi oczami.Wyciągnął leniwie dłoń żeby zdjął z jejramienia karabin.Była dziko piękna i niesamowicie mu się podobała, kiedy stała tak zeswoimi ogromnymi czekoladowymi oczami i nieposkromionymi włosami.Ale jej umysłwalczył szukając odpowiedzi, i miała skłonność do przemocy, więc karabin musiał zniknąć.Wycie wilka zabrzmiało radośnie pośród nocy.- No i proszę - wskazała ręką w kierunku lasu - Twoi mali przyjaciele cię wołają.Idz znimi pobiegać i się pobawić.W tej chwili mnie przytłaczasz.Przyda mi się przerwa.Wyciągnął w jej stronę rękę.- Bieganie z wilkami to naprawdę wielka radość, aniele - Jego ramię pokryło sięTłumaczy: franekMfutrem.Czarnym błyszczącym futrem.Dłoń się wykrzywiła, zmieniła kształt.Jaxon usłyszała jak krzyczy.Nie wierzyła że stłumiony odgłos pochodzi z jej własnegogardła.Obróciła się, szarpnęła za drzwi do kuchni, weszła do środka i zatrzasnęła je.Zaryglowała je na każdą zasuwę zanim opadła na podłogę.Podciągnęła kolana do góry izaczęła kołysać się, szukając pociechy.To nie działo się naprawdę.Nie mogło.Czym ty jesteś?, krzyknęła w umyśle.Czym onbył? Co powinna zrobić? Jeśli wezwie policję, nikt jej nie uwierzy.Alternatywą było to że jejuwierzą a wtedy rząd wsadzi Luciana do laboratorium żeby go zbadać.Jaxon ukryła twarz wdłoniach.Co miała zrobić? Może to kolejna sztuczka.Kolejna iluzja.Fakt że nazwał teobrzydliwe stworzenie wampirem nie oznaczał, że to była prawda.To było złudzenie.Musiało być.Był wybitnym magikiem.To w ten sposób zarobił te wszystkie pieniądze, tak?Czy nie wszyscy magicy byli miliarderami? Proszę, żeby tylko wszyscy nimi byli.Coś sprawiło że podniosła głowę.Była bardzo ostroża żeby nadal trzymać ręce natwarzy i tylko zerknąć spod palców.Poprzez otwarte drzwi prowadzące do holu widziała cośco przypominało niski wał mgły.Wydawało się tam wisięć przez chwilę bez dzwięku.Uderzyła zębami w kłykcie.Mgła.W domu.Oczywiście, że Lucian miał mgłę w domu.Czy%7łnie miał jej Każdy?A potem elegancka postać Luciana wypełniła przejście, blokując jej widok na korytarz.Mroczne spojrzenie poruszało się powoli po jej twarzy.Widziała w nim czystą zaborczość.Rozpoznała ją wtedy, gdy jej jedynym pragnieniem była ucieczki.Ale nie mogła wstać, taksamo jak nie mogła latać.- Idz sobie, Lucian.- Przestraszyłem cię, skarbie.Przepraszam.Tylko się z tobą drażniłem.Przez chwilę trzepotała długimi rzęsami zanim znalazła odwagę by znowu na niegospojrzeć.Dlaczego musiał tak wyglądać? Tryskał mocą.- Każdy kogo znam może zmienić się w wilka.Bo to właśnie robiłeś, czy nie tak?Zmieniałeś się w wilka? - Zęby zaciskała mocno na kłykciach.Cichym swobodnym krokiem przeszedł pokój.Jej serce biło boleśnie.Starała sięstworzyć pozory mniejszej.Lucian zwyczajnie pojawił się na podłodze obok, plecami dodrzwi, przy jej ciele.Podniósł kolana, czyniąc to powoli i rozmyślnie żeby znowu jej nieprzerazić.- Popisywałem się - dotknął ręką jej włosów - Nic więcej, nic złowrogiego, po prostusię popisywałem.Jaxon mrugnęła.- Cóż, nie rób tego więcej.Ludzie po prostu nie robią takich rzeczy, Lucian.Nie mogąich robić, ok? Naprawdę nie potrafisz ich robić, więc przestań myśleć że potrafisz.Toniemożliwe.Odnalazł dłonią jej jedwabiste włosy i przeczesywał delikatnie ich pasma palcami apotem jego dłoń okrążyła jej kark.Rozpoczął powolny uspokajający masaż żeby złagodzićtrochę jej napięcie.- Aniele, mówiliśmy o tym kiedy rozmawiałaś z Barrym o wilku.Wiedziałeś że to ja.Nieugięcie potrząsnęła głową.- Nie sądziłam, że dosłownie miałeś to na myśli.Sądziłam że miałeś ze sobą wilka albopsa.Możesz sprawić że ludzie myślą pewne rzeczy przy wykorzystaniu iluzji optycznych.Sądziłam że sprawiłeś że Barry widział iluzję, a nie że byłeś wilkiem.Nigdy to do mnie niedotarło.Nie możesz zmienić się w wilka.Nikt nie może
[ Pobierz całość w formacie PDF ]