[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jednak bez wątpienia on zbudził ją w środku nocy.Nie dając nawet czasu na zebranie myśli, rzuca szybko: - Musimy porozmawiać.- Jak się pan czuje?- Zwietnie.To był fałszywy alarm, a może raczej tylko dzwonek ostrzegawczy.Alenie będę ci teraz opowiadał o sobie.Chodzi o twojego ojca.- 312 -W pokoju jest ciemno, Grace nie może namacać włącznika lampki, a nogi zaplątały jejsię w skopaną kołdrę.- Nie umiem gadać ogólnikami pełnymi słów pocieszenia, dlatego powiem wprost.John nie wyszedł z tego.- John? - powtarza szeptem imię ojca, jakby nie mogła skojarzyć, o kim mowa, gdyżpodświadomie odpycha od siebie tragiczną wiadomość.- Niestety, zmarł, Grace.Zdaje się, że dostał zapalenia płuc.Brakuje mi słów, żeby ciprzekazać, jak piekielnie mi przykro z tego powodu.To nieprawda! To nie może być prawda!Chcąc jednak dowieść kłamstwa, musi się wygrzebać z pościeli, toteż zaczynawierzgać nogami i ciągnąć kołdrę, nie zważając na to, co mówi Cutter.Wreszcie uwolniona,spuszcza jedną nogę na ziemię, okazuje się jednak, że pod łóżkiem nie ma podłogi.Z drugąnogą wciąż zaplątaną w kołdrę, traci równowagę i panicznie wyciągając przed siebie ręce,spada w mroczną otchłań.Budzi się nagle.W pokoju wcale nie jest ciemno.Ze zdziwieniem przyjmuje to, żesiedzi na podłodze, oparta plecami o brzeg dziecięcego tapczaniku, obejmując rękoma nogipodciągnięte do brzucha.Obok leży jej telefon komórkowy, roztrzaskany na dwie części.Dochodzi do wniosku, że musiała się stoczyć z tapczanu, uderzyć się w głowę i stracićprzytomność, ponieważ nie może sobie przypomnieć, co robi w dziecięcym pokoiku, wsamych majtkach i za ciasnej bawełnianej koszulce.Nie kojarzy też, gdzie się podziali Otto iFeliks, nie wie nawet, czemu to miałoby być ważne.Nagle serce podchodzi jej do gardła nawspomnienie przerwanej rozmowy telefonicznej z Cutterem.- Grace! Czy jest w pobliżu Feliks albo Otto? Podejrzewam, że dostałaś szoku, a kiedyz niego wyjdziesz, będzie ci się zdawało, że to zły sen.Ale to nie sen.Dlatego nie chcę, żebyśbyła sama, gdy to się zdarzy.Grace? Jesteś tam? Grace, proszę, daj mi Feliksa do telefonu!Nie mogę.Roztrzaskał się.Spadłam z łóżka i rozwaliłam mój aparat.Matko Boska!Sięga po niego i gorączkowo próbuje złożyć razem obie części, mając nadzieję, żebędzie działał.Nic jej z tego nie wychodzi, więc rzuca nim o ścianę.Podrywa się na nogi,wybiega z pokoju i zaczyna się rozglądać po mieszkaniu, w którym nie ma nikogo opróczniej.Nawołuje to Feliksa, to znów Schnella, ale nikt nie odpowiada.Na szafce w korytarzu stoi telefon stacjonarny.Podbiega do niego, łapie za słuchawkęi zaczyna wybierać numer, ale i tego nie może sobie przypomnieć.Wraca więc do małegopokoju, odnajduje torebkę, wyciąga z niej notes z adresami i biegiem wraca do aparatu.Wybiera numer, ale się myli, robi to po raz drugi, nakazując sobie w myślach spokój.- 313 -Niecierpliwie czeka na połączenie, zasłuchana w sygnał wywoławczy.Musi sobie powtarzać,żeby rytmicznie oddychać.Błagam, odbierzcie.- Słucham, oddział intensywnej opieki - rozlega się dzwięczny kobiecy głos, zapewnedyżurnej pielęgniarki.Nabiera głęboko powietrza i mówi:- Tu Grace Flint.Dzwonię, żeby zapytać o stan mojego ojca.Czy mogłaby pani.- Och, witam, panno Flint! - pada, jakby to była towarzyska pogawędka, nic ważnego.- Zaraz zawołam siostrę oddziałową.Proszę zaczekać.- Chwileczkę!Ale jest za pózno, rozlega się stuk odkładanej słuchawki.Grace czeka niecierpliwie,wsłuchując się w szum na linii.Kiedy w słuchawce coś pstryka, nachodzą ją obawy, żepołączenie zostało przerwane.Zaraz jednak dolatuje stłumiony gwar i po chwili rozlega sięgłos, ale nie siostry oddziałowej, lecz męski:- Halo! Jest pani tam?- Oczywiście.- To świetnie.Mówi Baxter.Przepraszam za to zamieszanie, ale próbowaliśmy się zpanią skontaktować, tyle że pani telefon nie odpowiadał, widocznie się zepsuł, dlatego.- Doktorze, na miłość boską! Proszę.- Grace przełyka ślinę i wyrzuca z siebie przezściśnięte gardło: - Proszę mi tylko powiedzieć, doktorze, czy mój ojciec żyje?- Czy żyje? Ależ tak, rzekłbym, że aż nadto daje tego dowody.- Baxter chichocze.-Ocknął się ze śpiączki zaraz po północy.Nagle otworzył oczy i usiadł, czym śmiertelnieprzestraszył dyżurną pielęgniarkę.Właśnie z tego powodu próbowaliśmy się z paniąskontaktować, lecz telefon nie odpowiadał.Teraz mogę już przekazać, że pani ojciecniezupełnie wrócił do stanu sprzed urazu, objawiła się afazja oraz amnezja.Na przykład, niedo końca wie, kim jest, chociaż doskonale pamięta panią.Bardzo chce wiedzieć, gdzie panijest, do cholery, jak pozwolę sobie zacytować jego słowa.Można się pocieszać, że zanikpamięci jest prawdopodobnie przejściowy, muszę jednak zaznaczyć, że to dopiero pierwszydzień po odzyskaniu świadomości i trzeba jeszcze wykonać wiele badań.Flint nie słyszy już dalszej części wyjaśnień neurologa.Ma nieznośne wrażenie, żemózg jej się rozpływa.Podświadomie usiłuje znalezć dowód na to, że nie śni, więc tak mocnoprzygryza dolną wargę, aż czuje na języku smak krwi.Mimo woli wyrywa jej się z gardłacichy jęk, toteż Baxter urywa nagle i pyta z troską w głosie:- Halo! Czy coś się stało, panno Flint?- 314 -Gdyby tylko mogła dobyć z siebie głosu, wykrzyknęłaby radośnie: Nie! Skądże!".Upewniwszy się, że to nie sen, idzie do kuchni, chcąc zaspokoić olbrzymie pragnienie,i znajduje na stole kopertę zaadresowaną do niej kaligraficznym charakterem pisma Schnella.W środku znajduje się kaseta magnetofonowa i nic poza nią, nie ma żadnej karteczki zwyjaśnieniem.Grace rozgląda się gorączkowo, ale nie ma tu magnetofonu.Coraz bardziej zaniepokojona, zaczyna przeszukiwać mieszkanie i w dziecięcympokoiku odkrywa tandetną miniwieżę z półprzezroczystą obudową z czerwonego plastiku.Pospiesznie wkłada kasetę do kieszeni magnetofonu, wciska klawisz odtwarzania i z głośnikarozlega się dudniący głos Schnella:- Dobry wieczór, Grace!Wieża jest ustawiona tak głośno, że Flint aż krzywi się z bólu.Zatrzymujeodtwarzanie, kręci gałką głośności i ponownie uruchamia magnetofon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]