[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pewno jedzie pani do męża na wykopaliska.Życzę powodzenia.- Dobrze się złożyło, że doktor Pauncefoot Jones nie przyjechał ze mną dzisiaj do Bagdadu - powiedział Richard.- Poczciwy John Pauncefoot Jones nie zwraca większej uwagi na to, co się dzieje wkoło, ale chyba odróżniłby własną żonę od szwagierki.Dakin spojrzał z lekkim zdziwieniem na panią Pauncefoot Jones.Niskim, miłym głosem powiedziała:- Moja siostra Elsie jest jeszcze w Anglii.Ufarbowałam włosy na czarno i przyjechałam na jej paszport.Panieńskie nazwisko siostry jest Scheele.Elsie Scheele.Ja nazywam się Anna Scheele.Rozdział dwudziesty czwartyBagdad był innym miastem.Obstawiono ulice sprowadzonymi tu specjalnie oddziałami międzynarodowej policji.Amerykańscy i rosyjscy policjanci, z nieruchomymi twarzami, stali ramię przy ramieniu.Nie ustawały plotki, że nie zjawi się żaden z Wielkiej Dwójki.Dwa razy lądował pod eskortą rosyjski samolot i za każdym razem na pokładzie był tylko młody rosyjski pilot.Wreszcie rozeszła się jednak wiadomość, że wszystko w porządku.Prezydent Stanów Zjednoczonych i rosyjski przywódca znajdowali się już w Bagdadzie.W Regenfs Pałace.Rozpoczęła się historyczna konferencja.W małym salonie działy się rzeczy, które mogły zmienić bieg historii.Jak zawsze przy doniosłych wydarzeniach sprawozdania nie miały w sobie nic dramatycznego.Doktor Alan Breck z Harwell Atomie Institute złożył raport zdawkowo i zwięźle.Zmarły sir Rupert Crofton Lee zostawił mu do analizy pewne próbki.Uzyskał je w czasie jednej ze swych wypraw przez Chiny, Turkiestan i Kurdystan do Iraku.Oświadczenie doktora Brecka zawierało czysto techniczne szczegóły.Rudy metali.wysoka zawartość uranu.Umiejscowienie złóż dokładnie nieznane, ponieważ notatki i dziennik sir Ruperta zostały zniszczone w czasie wojny przez nieprzyjaciela.Następnie wystąpił Dakin.Łagodnym, znużonym głosem opowiedział sagę Henry’ego Carmichaela, o tym, jak uwierzył w pogłoski i dziwne opowieści o fantastycznych instalacjach i podziemnych laboratoriach w odległej dolinie poza zasięgiem cywilizacji.O jego poszukiwaniach uwieńczonych sukcesem.I jak wielki podróżnik, sir Rupert Crofton Lee, znawca tamtych stron, uwierzył Carmichaelowi, zgodził się przyjechać do Bagdadu, i o tym, jak zginął.I jak zginął Carmichael z rąk sobowtóra sir Ruperta.Sir Rupert i Henry Carmichael nie żyją.Jest jednak trzeci świadek, żyjący i tutaj obecny.Pani Anna Scheele przedstawi za chwilę swoje świadectwo.Anna Scheele, równie spokojna i opanowana jak w biurze Morganthala, podała wykaz nazwisk i cyfr.Z niezwykłym znawstwem spraw finansowych przedstawiła rozbudowaną siatkę, która wycofywała pieniądze z obiegu i finansowała działalność zmierzającą do podziału cywilizowanego świata na dwa zwalczające się obozy.Nie były to puste słowa.Przedstawiła fakty i cyfry.Przekonała tych, którzy jeszcze wątpili w niesłychaną opowieść o Carmichaelu.Dakin znowu zabrał głos.- Henry Carmichael nie żyje.Ale przywiózł ze swej desperackiej wyprawy namacalne, niezbite dowody.Nie mógł ich trzymać przy sobie, bo wróg mu deptał po piętach.Miał jednak wielu przyjaciół.Za pośrednictwem dwóch z nich przesłał dowody w bezpieczne ręce, także swojego przyjaciela, człowieka, który cieszy się poszanowaniem i estymą w całym Iraku.Łaskawie zgodził się on być tutaj dzisiaj z nami.To szejch Hussein el Ziyara z Karbali.Jak powiedział Dakin, szejch Hussein el Ziyara był zna-na powszechnie postacią w świecie muzułmańskim.Uchodził za świątobliwego człowieka i wielkiego poetę.Wielu ludzi uważało go za świętego.Wstał teraz z miejsca i wszyscy patrzyli na tę imponującą postać z ciemnobrązową, pofarbowaną henną brodą.Ubrany był w szarą marynarkę wykończoną po brzegach złotą lamówką i powiewny brązowy płaszcz misternej jak pajęczyna roboty.Na głowie miał zawój z zielonego materiału, ozdobiony sznurkami ciężkich złotych agali, który nadawał mu patriarchalny wygląd.Głos miał głęboki i dźwięczny.- Henry Carmichael był moim przyjacielem - przemówił.- Znałem go jako chłopca, zgłębiał wraz ze mną wiersze naszych wielkich poetów.Dwóch ludzi przyjechało pewnego razu do Karbali.Jeździli po kraju z wędrownym kinem.To prości ludzie, ale godni wyznawcy Proroka.Przynieśli paczkę i powiedzieli, że to od mojego przyjaciela, Anglika Carmichaela, który prosił, żeby ją oddać w moje ręce.Miałem ją trzymać w ukryciu, zabezpieczyć i oddać tylko Carmichaelowi, bądź posłańcowi, który powie pewne słowa.Wypowiedz je tedy, jeśliś rzeczywiście owym posłańcem, mój synu.Dakin powiedział:- Sayyid, arabski poeta Mutanabbi, „pretendent do roli proroka”, żyjący tysiąc lat temu, napisał odę do księcia Sayfu’l-Dawla z Aleppo, w której głosi te oto słowa: „Zid hash-shi bashshi tafaddal adni surra sili”.Szejch Hussein el Ziyara podał z uśmiechem paczkę Da-kinowi.- Mowę, jak książę Sayfu’l-Dawla: „Spełni się twoje pragnienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]