[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezwłocznie przystąpię do dalszego badania stenopisu.Gdy wyszedł, podjechała wózkiem do okna.Zza zasłony wyjrzała na skąpaną w deszczuulicę i obserwowała Hugha Westbrooka wsiadającego dq powozu.Jego podobieństwo doStephena, który wyruszył dwadzieścia lat temu na poszukiwanie złota i nie powrócił,wprawiło ją w zdumienie.Nigdy nie straciła nadziei, \e któregoś dnia odzyska ukochanego.Odsunęła się od okna i wróciła w pobli\e kominka. Parali\ spowodowany atakiemhisterii  orzekli lekarze. Nie ma \adnej fizycznej przyczyny bezwładu pani nóg, pannoTallhill.Mo\e pani chodzić, jeśli tylko pani zechce. Ich diagnoza była bezsensowna.Có\ mogli wiedzieć o schorzeniach, których korzeniesięgały serca?Westchnęła.Hugh Westbrook przypomniał jej o Stephenie.I właśnie z tego powodu niemogła odesłać go z kwitkiem.Nie zniosłaby widoku rozczarowania na jego twarzy, która byłatak podobna do twarzy ukochanego.Dlatego nie wyznała mu prawdy, \e nie zdołała odczytaćsłów w akcie własności i \e z pewnością nikt nie potrafi tego zrobić.Nazwa Dopływ Drozdamiała prawdopodobne brzmienie.Có\ komu szkodziło, \e Hugh Westbrook uwierzył wistnienie tej miejscowości? I czy jakieś znaczenie miał fakt, \e słowo Durrebar było równie\jej wymysłem? Hugh Westbrook uśmiechał się.I w chwili radości jeszcze bardziejprzypominał jej Stephena. Tajemnicze miasto  myślał Frank Downs, rozglądając się po Melbourne.Cały ten krajpełen był zagadek.Gdy Frank stał w górującym wysoko nad miastem oknie, z któregoroztaczał się widok na dachy domów, mosty i fabryczne kominy, wyobra\ał sobie ciągnącesię w oddali ogromne przestrzenie.Wiązało się z nimi tak wiele ciekawych historii ifascynujących przygód.To one pchnęły Franka do wydawania gazety  chciał być bliskopulsu tego tajemniczego kontynentu.Dobrze wiedział, czego ludzie chcą i co ich fascynuje.Od obozowych ognisk na odludziu po salony Melbourne nic bardziej nie pasjonowałoAustralijczyków ni\ niezwykłe historie.I  Times zaspokajał te oczekiwania.Teraz, kiedynauka stała się obowiązkowa w koloniach, Frank spodziewał się, \e w ciągu dwóchdziesięcioleci wyrośnie nowe pokolenie czytelników  młodych, wykształconych i \ądnychrozrywki ludzi.A ukazujący się w Melbourne  Times , dzięki energii i pomysłom FrankaDownsa, miał jej dostarczyć.Frank kupił gazetę siedem lat temu za dwa tysiące funtów.U\ył nie lada sztuczek, \eby jąuratować i stworzyć poczytny dziennik.Był innowatorem.Kiedy przejmował zarząd nad Timesem , w podawaniu najświe\szych wiadomości wyprzedzały go wszystkie inne pisma.Dobrze wiedział, \e chcąc przetrwać, musi znalezć sposób na przekazywanie informacji przedswoimi konkurentami.Wpadł na pomysł i zaczął wysyłać na pokłady przybijających do portustatków reporterów, którzy kupowali prasę od pasa\erów i od członków załogi, a potemniezwłocznie wracali do miasta i dołączali do druku dodatki bezczelnie skopiowane słowo wsłowo z angielskich gazet.Kiedy inni wydawcy zaczęli go naśladować, Frank znowu ichwyprzedził.Posyłał dziennikarzy do Adelajdy, gdzie zawijały statki w drodze do Melbourne.Pracownicy gazety na miejscu pospiesznie czytali angielskie czasopisma, a następnieprzekazywali za pośrednictwem telegrafii najświe\sze informacje.Wkrótce innewydawnictwa równie\ zaczęły to praktykować.Wtedy Frank zawarł umowę z pocztą, bydostarczała  Timesa bez pobierania dodatkowych opłat do jego wiejskich abonentów.Wysyłał nakłady pociągami oraz pospiesznymi dyli\ansami spółki Cobb i w ten sposóbzyskał sobie na prowincji spragnionych wiadomości czytelników.Symbolem sukcesu Franka była Wie\a Zegarowa, najwy\szy budynek w Melbourne.Wznosił się na pięć pięter i górował nad brudnymi ulicami, a w ka\dym jego oknie jarzyło sięgazowe światło.W ten mglisty kwietniowy dzień przywodził na myśl latarnię morską.BiuroFranka znajdowało się na ostatnim piętrze.Koledzy śmiali się z niego, gdy urządzał swój gabinet. Będziesz fruwał na górę razem z papugami kakadu  \artowali.Wszyscy wiedzieli,\e ostatnie piętra są najmniej atrakcyjne.Któ\ chciałby pokonywać tyle schodów! PrzyjacieleFranka, ludzie na stanowiskach, zwykle zajmowali pomieszczenia na parterze.Lecz Frank,entuzjasta odkryć i wynalazków, urządził wielki spektakl na otwarcie budynku i wwiózłprzyjaciół do swojego biura windą o napędzie parowym!Teraz, stojąc przy oknie, wyobra\ał sobie dudniącą pod stopami machinę wydawniczą.Drukarskie maszyny napędzane parą grzmiały dzień i noc, a prawie stu zecerów składało wdługich metalowych kolumnach jutrzejsze poranne wiadomości.W biurach wydawnictwapanował o\ywiony ruch.Ciągle przybywali nowi posłańcy, przynosząc raporty z parlamentu,z posterunku policji i z portu.Umieszczony wysoko na ścianie olbrzymi zegar, nad którymznajdował się napis:  TIMES NIGDY NIE ZPI, głośno odmierzał minuty i niczym wielkieoko obserwował zabiegany personel.Frank spojrzał na czasomierz i pomyślał, \e najwy\sza pora udać się do hotelu  KrólJerzy , gdzie umówił się z Westbrookami na kolację. Dzieje \ycia Joanny Westbrook  pomyślał. To dopiero zagadkowa historia! Czasamizdawało mu się, \e w równym stopniu jak \onie Hugha zale\y mu na poznaniuniesamowitych wydarzeń, które rozegrały się trzydzieści trzy lata temu w miejscowości KarraKarra.Có\ za niespodziewane i straszliwe nieszczęście spotkało młodego białego człowieka,jego \onę i ich małe dziecko? Jaka klątwa czy te\ trucizna-pieśń prześladowała EmilyMakepeace w snach o Tęczowym Wę\u? I w jaki sposób młode mał\eństwo zdołało \yćwśród plemienia, które dopiero co dowiedziało się o istnieniu białego człowieka?Opowieści o białych ludziach \yjących wśród Aborygenów dotyczyły zawsze zdziczałego białego mę\czyzny lub  zdziczałej białej kobiety.Krótka historia Australiiobfitowała w takie wydarzenia.Nawet teraz krą\yły plotki o znalezieniu wśród plemienia wzachodniej części Queenslandu  dzikiego białego człowieka.Frank zastanawiał się, czymę\czyzna ten nie nale\ał przypadkiem do zaginionej ekspedycji, która wyruszyła w głąblądu w 1871 roku.Ekipa policjantów natknęła się na niego wśród tubylców w pobli\uDopływu Coopera i człowiek ten twierdził, \e jest zaginionym członkiem wyprawy.Utrzymywał równie\, \e jego współtowarzyszy nie wymordowali tubylcy; sami powybijalisię nawzajem podczas kłótni.Policja przywiozła mę\czyznę do Melbourne i Frank zamierzałosobiście z nim porozmawiać.Ju\ wychodził z biura, gdy podeszła sekretarka i podała mu kopertę: Do pana, panie Downs.Tę przesyłkę doręczono przed chwilą.List był od prawnika i zawierał kontrakt przekazania Colinowi MacGregorowi dwóchtysięcy hektarów ziemi.Frank cieszył się, \e siostra w końcu wychodzi za mą\ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • ialo Michaela Chandlera
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl