[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy przyniesiono gazetę, Berlingske Tidende", pobiegłem po nią do przedpokoju iotworzyłem na stronie z klepsydrami, był mój anons z ulubionym mamy: O susesLied".Zacząłem czytać: O Siibes Lied"* przez wielkie S" i b" zamiast s".Właściciel zakładu pogrzebowego nie wiedział, co to jest s", nie słuchał, comówiłem zrobiło mi się ciemno przed oczami, wszystko na próżno, zawszewszystko na próżno, to się po prostu nie mogło udać. Nie ma mowy o niemieckim psalmie powiedział pastor poza tym Znam taki cudnyogród to nie żaden psalm".Musiałem upraszać organistę, żeby sprowadził napogrzeb pianino, ale był temu niechętny, bo potem trzeba je będzieprzetransportować i nastroić, a to kosztuje pięćset koron.Kościół był pusty iorganista zagrał pieśni za szybko, żeby mieć to z głowy, a pastor, choć go o toprosiłem, nie wymienił nazwiska Romer Hildegard.Jorgensen* Słowo siibes" w języku niemieckim nie istnieje.188przeżyła koszmar wojny i Hildegard.Jorgensen przyjechała do Danii w 1950roku".Flaga przed kościołem była opuszczona do połowy, na zewnątrz czekałprzedsiębiorca pogrzebowy i wręczył mi kopertę, do której włożył karty związanek wszystkie były ode mnie.A potem powlokłem ojca do samochodu,trzymałem nad nim parasol, bo padało. Co robisz? mówił. Przestań!"Pojechaliśmy na cmentarz. Uważaj, nie tędy, jak ty prowadzisz, dokąd właściwiechcesz jechać?" zrzędził.Wybrałem szosę wzdłuż wybrzeża, wysiedliśmy przyOstre Kirkegard i poszliśmy do grobu dziadów.Grabarz opuścił w dół urnę, apotem przysypał ją ziemią.Ojciec nie chciał nagrobka.Nikomu nic do tego, po co mają wiedzieć, kto tuleży, niech pilnują swoich spraw.I nie pozostał żaden ślad tylko czarno--biały grys i tabliczka z numerem.Wróciliśmy do domu, zrobiłem kawę, przyniosłemz jadalni filiżanki.Nie wypowiedzieliśmy ani słowa, zanurzyłem twarz w rękach iwybuchnąłem płaczem i płakałem, płakałem, płakałem.Nad mamą i ojcem i nadwszystkim, co się wydarzyło, i nad niewypowiedzianą stratą tego, co sięnajbardziej kocha.A potem przestałem płakać.Poszedłem do swojego pokoju i otworzyłem szufladę.Wszystko w niej jeszczeleżało muszle i jeże morskie i stare kanapki z szynką i kamień z uderzeniapioruna i szklane kulki, szukałem odłamków granatu, które dostałem od wujaHelmuta.Kawałek189po kawałku złożyłem je w całość i przede mną leżał rosyjski granat ręczny dokładnie tak, jak powiedział wuj.Napełniłem go wszystkim, co w sobie nosiłem,bólem, rozpaczą, wściekłością włożyłem zapalnik, poszedłem na most Hojbro iobjąłem wzrokiem Nykobing po raz ostatni.A potem wyciągnąłem zawleczkę iodrzuciłem ją najdalej, jak się dało, zamknąłem oczy i zatkałem palcami uszy.WYDAWNICTWO REPLIKA POLECAARNO STROBEL MAG BRACTWOCo kryje się za śmiertelnym zamachem na papieża? �Mag� należy do tej kategorii książek, które, gdy wezmie się do ręki, czyta sięjednym tchem." Trierischer Volksfreund Habemus Papam!" Okrzyk radości z tysięcy gardeł.Chwilę pózniej nowy przywódcaKościoła katolickiego pojawia się na balkonie Bazyliki Zw.Piotra.W tym samymmomencie pada strzał.Zmiertelnie trafiony papież osuwa się na ziemię.Zabójcazostaje szybko ujęty, ale odmawia zeznań, domaga się za to rozmowy z biskupemCorsettim.Dzień pózniej biskup pojawia się w małym sklepiku spożywczym, abyodebrać kartonowe pudło, zdeponowane tam przez zamachowca.Pudło jest ciężkie -askrywa tajemnicę o jeszcze większej wadze.Zagadkowe dzienniki naprowadzająbiskupa Corsettiego na trop potężnego bractwa, które knuje niebezpieczny spisekprzeciw Kościołowi.Zapraszamy do księgarni internetowej Wydawnictwa:www.replika.euZamów telefonicznie: +48 61 868 25 37PIOTR ROWICKI ERYKCiepła, pełna humoru opowieść, w której realizm i zwyczajnośćmieszają się z niezwykłością i magią.Ludzie kochają się i kłócą,raz są pobożni a raz grzeszni.Na strychu objawia się Matka Boska,wieś terroryzuje małoletni piroman, Eryk ucieka z domu podczassrogiej zimy.Na pierwszy rzut oka historia dzieje się w bliżej nieokreślonejwspółczesności, ale w tekście zostały rozsiane rozmaite sygnałypozwalające całkiem precyzyjnie określić czas.Ciekawsze jednakod historycznego śledztwa może okazać się uświadomienie,co z wielkich dziejów dociera na daleką prowincjęi co z tych dziejów zostaje.Eryk Kowalik z CudownegoOto opowieść o samotności i dojrzewaniu, humorystyczna, ale takżewściekle inteligentna.Dowcipna, choć właściwie autor nie odkrywa niczegonowego, jednak jego sposób narracji wciąga i intryguje.Ten opisspołeczności, owych ludzi, postępowań.Postacie skrywają za maskamibezradność, czy wprost przeciwnie - despotyczną złośliwość.Są ludzmi.Zwyczajnymi, którzy z jednej strony potrafią przetrwać, ale z drugiej są zdolnido poświęceń.Jednak tytułowy Eryk jest odmieńcem.Papugą, którą naglezakwaterowano na Biegunie Północnym.Nadzwyczaj inteligentnym,ale właściwie w pełni nieświadomym tego, co zwiemy życiem.Wspaniała i genialnie poprowadzona fabuła i bohater,który śmieszy i wzrusza.Coś, co warto przeczytać!(Recenzja z portalu www.wp.pl)Zapraszamy do księgarni internetowej Wydawnictwa:www.replika.euZamów telefonicznie: +48 61 868 25 37
[ Pobierz całość w formacie PDF ]