X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ta akurat musi mieć coś wspólnego z wilkami.Uniósł lewą brew. Ty natomiast nie wyglądasz na szczególnie grozną. Po razpierwszy zwrócił się do niej na  ty. Cóż, jeszcze mnie znasz  odparowała z niezwykłą jak na siebie śmiałością,wytrzymując jego spojrzenie. Jeśli macie tam ośrodek narciarski, to znaczy, że okolica jest bogata, prawda? rzucił Laha. Teraz owszem  odparła Clarence. Ale nie tak znowu dawno dolinie groziłocałkowite wyludnienie.Ludzie wyjeżdżali do miasta.Nie było pracy, nic, tylko mróz ikrowy.Obecnie wszystko się zmieniło.Sprowadziło się do nas dużo przyjezdnych, częśćdawnych mieszkańców wróciła, poprawiła się infrastruktura&Laha zwrócił się do brata: Widzisz? Postęp wcale nie jest taki zły.Iniko przez chwilę mieszał swoją kawę. O to należałoby spytać rdzenną ludność  oświadczył w końcu. A ja, przepraszam, kim jestem?  oburzyła się Clarence. Dla Inika jesteś kimś takim jak ja  mruknął sarkastycznie Laha. Należysz doobozu wroga. Przecież to niemądre uproszczenie!  zaprotestowała, cała czerwona.Przez stółwyciągnęła ręce w stronę Inika, żeby zwrócić na siebie jego uwagę, i odrobinę podniosłagłos. Bardzo łatwo ferować wyroki, nie zadając sobie trudu, by spytać o szczegóły.Tyw ogóle nic o mnie nie wiesz! Wiem dosyć  odburknął on. Tak ci się tylko wydaje!  wybuchnęła. Fakt, że mój ojciec był kolonizatorem, nieoznacza, że powinnam tu teraz ciągle błagać o wybaczenie&  Urwała, zadając sobiepytanie, czy któregoś dnia będzie się mimo wszystko musiała kajać przed biologicznymbratem.Iniko skrzywił się, popatrzył na Lahę i zagwizdał. Jedno ci przyznam: charakter to ona ma&Zabrzmiało to nawet dosyć pojednawczo, jednakże Clarence jeszcze bardziej sięwściekła, że oto mówią o niej tak, jakby jej tam wcale nie było.Wyprostowała się nakrześle.Nie zamierzała dalej brnąć w tę rozmowę.Na szczęście z kuchni wróciła Bisila.Wyglądała na bardzo zmęczoną.Laha zerwał się, by wyręczyć ją w sprzątaniu, ale onatylko pokręciła głową.Siedzieli w milczeniu, podczas gdy zmiatała skorupy liżanki, ażw końcu drżącym głosem spytała: Jak się nazywał twój ojciec?Clarence natychmiast pochyliła się w jej stronę, wspierając łokcie o stół. Jacobo.Nazywa się Jacobo.Wciąż żyje. Niespodziewane zainteresowanie Bisiliożywiło w niej nadzieję. Jacobo to nie było tak znowu częste imię.I czy jej się tylkozdawało, czy Bisila naprawdę zamarła?  Coś to pani mówi?Bisila potrząsnęła głową i gwałtownymi ruchami dokończyła sprzątania. Przykro mi. Przyjechał tu z moim stryjem, stryjem Kilianem.Aatwo zapamiętać.Mało kto się tak nazywa. Bisila znów się zatrzymała. Stryj też jeszcze żyje& Przykro mi  powtórzyła Bisila zgaszonym głosem  ale nie, nie pamiętam. Potemzawróciła w stronę kuchni, mrucząc:  Pamięć coraz bardziej mi szwankuje.Laha zmarszczył brwi.Zapadło krótkie milczenie, które przerwał Iniko, wstając i nalewając do kieliszkówtrzcinowej wódki.Clarence w zamyśleniu przygryzła dolną wargę.Każdy trop, który wiązał się zSampaką, urywał się i znów utknęła w martwym punkcie.Jeśli nawet ktoś taki jakBisila nie pamiętał jej ojca, to pozostawało jedynie dać ogłoszenie do prasy.Przypomniała sobie wizytę na cmentarzu i postanowiła wystrzelić swój ostatni nabój.Odczekała, aż gospodyni wróci na miejsce, po czym opowiedziała o dziwnym wrażeniu,jakie zrobiła na niej płyta z napisem  Pasolobino odnaleziona w tym miejscu w Afryce. Ciekawe  dodała  kto zadaje sobie trud, żeby składać kwiaty na grobie mojegodziadka&Bisila siedziała ze spuszczoną głową i splecionymi na podołku rękoma.Jejzachowanie wyraznie się zmieniło.Być może nie była przyzwyczajona do tak póznejpory. No, dobrze. Clarence zerknęła na zegarek. Bardzo pani dziękuję za kolację.I zagościnę.Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy przed moim wyjazdem do Hiszpanii.Bisila lekko skinęła głową, ale nic nie powiedziała.Laha rozumiał, że Clarence żegna się, bo zamierza wrócić do hotelu, lecz miał wobecniej inne plany. Jaką muzykę wolisz?  zapytał, wstając. Afrykańską czy anglosaską?  Clarencenajpierw zdumiała się tą nagłą zmianą tematu, zaraz jednak, widząc, że chłopakwykonuje taneczne ruchy, pojęła, że proponuje jej wyjście do dyskoteki. Co ty na to,Iniko? Może ją zabierzemy do naszego ulubionego klubu?Iniko zawahał się, a pózniej przeciągle cmoknął.Clarence zinterpretowała to jakooznakę zirytowania tym, że Laha ją w ogóle zaprosił. Twój brat chyba nie chce, żeby jakaś cudzoziemka dawała mu lekcje tańca  rzuciłaz ironią, zwracając się do Lahy.Iniko wydął grube wargi, wsparł dłonie o stół i powoli dzwignął się na nogi. Jeszcze zobaczymy, kto komu będzie dawał lekcje  mruknął z żartobliwymbłyskiem w oku.Pożegnawszy się z Bisilą, wsiedli do terenówki Inika i pojechali do dyskoteki, któranazywała się Bant�, tak jak hotel.Wśród rytmów dominowały tu kongijski soukous,kameruńskie bikutsi, a także antylska albo  jak tu mówiono  antylijska salsa.Gdytylko weszli, kilka osób zaczęło na nich machać od swojego stolika. Przecież to Tom�s!  wykrzyknęła Clarence, rozpoznając swojego taksówkarza,który zaraz wstał, by uścisnąć jej rękę. Nie mów, że wy się znacie! A kto na wyspie nie zna Inika?  zażartował Tom�s, raz po raz poprawiając sobieokulary.W lokalu było gorąco, więc bardzo się pocił.Usiedli wszyscy razem, faceci i dziewczyny, a po dokonaniu koniecznych prezentacji,zaopatrzeni w drinki i papierosy, zaczęli żartować i przerzucać się uwagami na temat sensacji wieczoru, czyli jej, Clarence.Imiona części z tych ludzi były proste, na przykładto, które nosiła śliczna dziewczyna z włosami splecionymi w cieniutkie warkoczyki,Melania, zdeterminowana, by Iniko usiadł u jej boku.Natomiast sporego wysiłkuwymagało zapamiętanie, jak nazywają się dwie pozostałe  Rih�ka, niska i grubiutka,oraz B�rih�, ostrzyżona na zapałkę, wysoka i atletycznie umięśniona  jak równieżmłody chłopak o wielkim nosie, niejaki K�p�.Clarence początkowo czuła się onieśmielona, choć towarzystwo Lahy i Inikadodawało jej pewności siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl