[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przebieg wypadków znał pantylko z opowiadania Włodzimierza i Barbary.Nazywajmyich jeszcze dla uproszczenia Jerzmanowskimi, chociażżadne z nich ani przez chwilę nie nosiło tego nazwiska. Napadu nie było?  Kowalski zachowywał się jakczłowiek, którego nagle uderzono palką w głowę. Dobrze!  zgodził się major. Opowiem panu całąhistorię od początku.Zapalił papierosa, zaciągnął się głęboko i rozpoczął: Pewien bogaty Amerykanin, Polak z pochodzenia,postanowił ostatnie lata swojego życia spędzić wojczyznie.W USA dorobił się majątku, prowadzącrestaurację i wielki hotel.Zlikwidował te interesy iprzyjechał do Warszawy.A że pieniędzy mu niebrakowało, wybudował sobie na Mokotowie piękną willę.%7łeby zaś nie tęsknić za dawnym życiem, postanowił nawetw jednym z pokoi urządzić najprawdziwszy bar.Zkontuarem, wysokimi stołkami i bufetem pełnym trunków.Naturalnie tylko na użytek własny i swoich przyjaciół.Dodamjeszcze, że ów Amerykanin ma siostrę.Emerytkę pocztową,mieszkającą w Zielonej Górze u córki.Panią MarięKościelakową.Na dzwięk tego nazwiska Kowalski znowu drgnął.Tak samo,jak podczas poprzedniego przesłuchania. Pani Maria  ciągnął dalej major  ma również synaWłodzimierza.Jak to często się zdarza, całe swoje uczuciematka ulokowała w jedynaku.To było dla niej, i ciąglejest, najlepsze dziecko, genialny chłopiec, złoty charakter.Rzeczywistość bardzo odbiegła od ideału.WłodzimierzKościelak rozpoczął wprawdzie wyższe studia naUniwersytecie Jagiellońskim, ale wkrótce został stamtąd usunięty.Przyłapano go w szatni na okradaniu palt kole-gów i profesorów.Potem młody człowiek staczał się szyb-ko coraz niżej.Jego mieszkanie to znana krakowskiej oby-czajówce melina pijaków i prostytutek.On sam trwalezwiązał się z jedną z nich.Został po prostu alfonsem.Aponieważ sutenerstwa jest bardzo trudno dowieść, tylkodlatego uniknął do tej pory dłuższego pobytu w więzieniu.Stanisław Kowalski słuchał opowiadania majora z dziwnymwyrazem twarzy.Zaciekawienia, zmieszania, rozpaczy. Tak się złożyło, że Amerykanie, państwo Bolesław iAdela Jerzmanowscy, musieli w lipcu 1965 roku wyjechaćna kilka miesięcy do Stanów Zjednoczonych.W sprawachrodzinnych i w interesach.Powstało pytanie: co robić zmieszkaniem? Przecież nie można pozostawić go naboskiej opiece.Pan Jerzmanowski wpadł na pomysł spro-wadzenia do Warszawy siostry.Niestety, starsza pani niemogła przyjechać.Jej mąż, właśnie ten rzekomo nie żyjącybogaty przemysłowiec, a w rzeczywistości były kolejarz, niedomagał.Maria zaproponowała przeto bratu, że mieszkaniemzaopiekuje się jego siostrzeniec, Włodzi- mierz Kościelak.Wten sposób narodził się na warszawskim bruku lew nocnychlokali, pan Włodzimierz Jerzmanowski.Amerykanie zostawilimiłemu siostrzeńcowi dwadzieścia tysięcy złotych na wydatkina życie, dobrze zaopatrzony w napitki i wszystko co potrzebadom, a także kluczyki od ich samochodu.Znanego już panuczerwonego forda-mustanga.W jednej z szuflad biurka leżałytrzy paczki naboi i nowy, prawie nie używany rewolwer markiColt.Amerykanin był jednak na tyle przezorny, że zde-montował tę broń.Usunął i schował sprężynę.Słuchający opowiadania majora opuścił głowę. Po wyjezdzie krewnych Włodzimierz przestał grać rolęcichego, skromnego młodzieńca.Sprowadził z Krakowaswoją podopieczną, Barbarę Zamarską.Jej przeszłość jestrównie nieciekawa.Urodziła się i mieszkała w Tarnowie.Ojciec, majster w tamtejszej fabryce chemicznej.Barbarajuż w jedenastej klasie miała jakąś historię z miejscowąobyczajówką.Milicja jednak wówczas sprawę zatuszowała. Potraktowała to jako wybryk młodej, niedoświadczonejdziewczyny.Nie chciano jej robić przeszkód [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl