[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W dole na chodnikach tłoczyli sięprzechodnie, a ulicą ciągnął strumień motorowerów, skuterów isamochodów.Zastanawiała się, która może być godzina; słońce stało wysokona niebie, a ruch uliczny był zbyt duży jak na wczesny poranek.Odwróciła się, żeby spojrzeć na budzik przy łóżku.Wskazywałdziesiątą trzydzieści.Allegra nie mogła wyjść ze zdziwienia, że spałatak długo.Zmartwiona pózną porą, wpadła do łazienki, umalowała się iuczesała w rekordowym tempie, a potem szybko włożyła ubranie.Zbiegła po schodach na ulicę i od razu udała się do kafejki, gdziepoprzedniego dnia jadła śniadanie.Czekając na kawę i rogalika,177anulaouslaandcs przerzuciła egzemplarz  Le Monde", pozostawiony przez kogoś, nakrześle nieopodal.Na samym środku okładki znajdowało się zdjęcie księżniczkiKarimy wspartej na ramieniu Stefano Donatie-go, jej dawnegokochanka.Allegra domyśliła się, że zdjęcie musi pochodzić sprzedkilku lat, bo kobieta wyglądała na nim olśniewająco.Donati, niezbytprzystojny w potocznym rozumieniu tego słowa, emanował klasą,bogactwem, mocą i męskim czarem, co było widać nawet na tejgazetowej fotce.Oboje mieli na sobie stroje wieczorowe, jakbywybierali się na przyjęcie lub wracali z balu.Allegra od razu zwróciłauwagę na biżuterię księżniczki: naszyjnik z wielu dużych kamieni,bransoletkę stanowiącą z nim komplet oraz kilka pierścionków,spośród których ten ze szmaragdem najbardziej rzucał się w oczy.Artykuł opowiadał o nadchodzącej aukcji, ma się rozumieć, alejego motywem przewodnim była nowa ścieżka duchowa, na którąwkroczyła księżniczka Karima.Przeprowadzała się do niewielkiegomłyna pod Paryżem i wy-przedawała wszystkie swoje skarby.Allegra czytała z zainteresowaniem, popijając kawę.Byłaciekawa, co mogło skłonić tę światową damę to tak drastycznejzmiany sposobu życia.Strach? Czyżby jako osoba wierząca bała się,że nie dostąpi zbawienia po śmierci, jeśli zawczasu się nie poprawi? Amoże powodowała nią po prostu nuda? Ta kobieta widziała i robiłaniemal wszystko, co człowiek może robić w życiu.Może na tej nowejścieżce szukała jedynie kolejnej rozrywki?178anulaouslaandcs Po szybkim śniadaniu Allegra wyszła z kafejki i złapałataksówkę.Poprosiła kierowcę, żeby ją wysadził przy Madeleine,ponieważ miała dość czasu, by pójść stamtąd do Dufour na piechotę iprzy okazji zobaczyć trochę miasta.Spacer nasłonecznionymbulwarem odprężył ją i poprawił jej nastrój.Jednak kiedy dotarłaprzed wyniosłą szarą fasadę domu aukcyjnego, serce znów zabiło jejszybciej ze zdenerwowania.W co ja się wpakowałam? - zadawała sobie pytanie.Co robizwykła projektantka biżuterii, w dodatku bez grosza, w takim miejscu,pośród takich ludzi? Jak mogłam się zgodzić na propozycję HiltonaWhiteheada, uwierzyć mu, że się do tego nadaję?Weszła po kamiennych schodach do budynku, nie zwracającuwagi na strażników i dobrze ubranych ludzi zbitych w małe grupki,rozmawiających cicho jak w kościele.Udała się od razu dostanowiska rejestracji po tabliczkę do licytacji.Nawet dyżurująca tammłoda kobieta mówiła prawie szeptem.Vingt-neuf.Dwadzieściadziewięć.Szmer ściszonych głosów odprowadził Allegrę do windy.Wchodząc do sali aukcyjnej, pomyślała, że w istocie znajduje się wswego rodzaju świątyni.Zwiątyni mamony, która dawałaodwiedzającym ją wyznawcom przedsmak nieba.Usiadła na krześle w drugim rzędzie, obok środkowegoprzejścia.Zależało jej na tym, by prowadzący aukcję dobrze jąwidział, a w tym miejscu, w centrum i z przodu, nie mógł niezauważyć jej i jej tabliczki.Gdyby ją przegapił, nie uszłoby mu to nasucho.Nie w sali pełnej ludzi z zaciekawieniem śledzących aukcję.A179anulaouslaandcs była pewna, że wszyscy licytujący będą budzić ciekawość.Wyjęłaręce z rękawów, zostawiając płaszcz luzno zarzucony na ramiona,zdjęła rękawiczki i rozwiązała szalik.Zerknęła na zegarek; aukcjamiała się rozpocząć za około pięciu minut.Boże, dopomóż, modliła się cichutko.Musi mi się udać.DlaHiltona Whiteheada.Dla mojej firmy.I dla mnie.Allegrze kręciło się w głowie, serce jej waliło jak oszalałe.Próbowała rozluznić zesztywniałe od napięcia mięśnie, ale utrzymaniepozorów chłodnego opanowania i udawanie, że jest neutralnąobserwatorką, okazało się wcale nie takie łatwe.Zgromadzeni naaukcji, zarówno kupujący, jak i publiczność, byli w stanienajwyższego ożywienia; zewsząd dochodziły głośne achy i ochy,kiedy ceny szły w górę, a każdemu stuknięciu młotka, oznaczającemusprzedaż któregoś z klejnotów księżniczki, towarzyszyłyentuzjastyczne oklaski.A biżuteria sprzedawała się doskonale.Sztuka po sztuceprzechodziła w ręce nowych właścicieli; zwykle wystarczała minuta,by cena osiągała astronomiczną wysokość i uprzedzająco grzecznyprowadzący mógł pełnym dramaturgii gestem przypieczętowaćtransakcję.Dotąd wszystkie oferowane klejnoty znalazły nabywców,co rzadko się zdarzało na tego rodzaju aukcjach.Allegra nie mogławyjść ze zdziwienia, że ludzie są gotowi płacić tak ogromne sumy zaświecidełka, które niekoniecznie były bardzo cenne.Na przykład obiekt numer szesnaście stanowiło około piętnastunieoprawionych brylantów, wartych nie więcej niż pięćdziesiąt180anulaouslaandcs dolarów za sztukę, co dawało około siedmiuset pięćdziesięciu dolarówza całość.Sprytni sprzedawcy z Dufour ułożyli te drobne kamienie nakawałku czarnego aksamitu w kształt litery K - bez wątpienia po to,by kojarzyły się z księżniczką Karimą - i Allegra z niekłamanymzdumieniem przyglądała się licytacji zakończonej na kwociesiedemnastu tysięcy dolarów.Wiedząc, że zbliża się licytacja obiektu numer dwadzieściacztery, pierścionka ze szmaragdem, Allegra spojrzała na zegarek.Odpoczątku aukcji nie minęło jeszcze nawet dwadzieścia minut;wolałaby, żeby pierścionek był licytowany w dalszej kolejności.Zdrugiej strony jednak lepiej mieć najgorsze za sobą.Napięta jakstruna, ledwie mogła wysiedzieć na krześle, kiedy prowadzącywymienił oczekiwany numer.Po francusku zwięzle poinformował publiczność, żetrzydziestoczteroipółkaratowy szmaragd księżniczka otrzymała wprezencie od swego długoletniego towarzysza życia StefanoDonatiego i dlatego stanowi jeden z najcenniejszych klejnotów w jejkolekcji.Licytacja zaczęła się od miliona euro i nim Allegra zdążyłasię połapać w błyskawicznie podbijanej stawce, cena doszła dodwudziestu milionów.Nagle poczuła zimny pot na twarzy i szyi.Uświadomiła sobie,że powinna wejść do gry, zanim będzie za pózno.Uniosła swojątabliczkę z białym numerem dwadzieścia dziewięć wypisanym naczarnym tle.Prowadzący aukcję na moment zatrzymał na niej wzrok,po czym szybko rozejrzał, się po sali.Allegra nie odrywała od niego181anulaouslaandcs oczu, cały czas trzymając tabliczkę wysoko w górze.Nie widziałainnych licytujących, nie wiedziała, ilu ich jest.Poprzez łomotwłasnego serca słyszała głos prowadzącego.- Trente.Mamy trente-cinq? Trente-cinq.Quarante? Quarante.Na moment spotkali się spojrzeniami i ledwie zauważalniekiwnął głową.- Quarante-cinq.Quarante-cinq.Znów się rozejrzał; Allegra zauważyła, że tym razem skinąłgłową w stronę stolika, gdzie siedzieli młodzi ludzie z telefonamiprzytkniętymi do ucha.Przez salę przebiegł szmer ożywienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl