X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ była jesień, jeziorko na jejdnie było płytkie, z szeroką obwódką suchego piasku wokół czarnego lustra wody.Wtafli odbijało się wpadające przez otwór światło, każdy podmuch wiatru wywoływałsrebrzyste refleksy na powierzchni.W głębi, za jeziorkiem, widniało w skale długie,wąskie pęknięcie.Wiosną tryskała z niego woda, teraz ledwo się sączyła.Hunter zsiadł z konia i gałęziami zamaskował wejście do jaskini.W półmrokumiejsce to stało się jeszcze bardziej tajemnicze i niezwykłe, rozświetlanesrebrzystymi refleksami na powierzchni wody.Bugle Boy podszedł bliżej i napił się.Od jego nozdrzy rozchodziły się po tafli srebrzyste kręgi. Widzisz?  spytał Hunter.Elyssa drgnęła.Hunter stał tuż przy pysku Lamparta.Lewą ręką trzymał ogiera zawędzidło. Widzę jedynie to, że przejechaliśmy szmat drogi, a jesteśmy góra kilometr od domu powiedziała. Zechcesz mi wyjaśnić, co to wszystko ma znaczyć? Cierpliwości.Cofnął się nieco, jakby wiedział, że jego bliskość działa na nią niepokojąco, i czekał,aż zsiądzie z konia.Potem ruszył przodem. Tędy  wskazał drogę.Po chwili wahania poszła za nim.Doszedł do miejsca, w którym jeziorkoprzechodziło w Ukryty Potok.Przystanął, czekając na nią. Po co mnie tu przyprowadziłeś?  spytała. Spójrz na drugą stronę.Spojrzała w rozświetloną ciemność.Na drugim brzegu majaczyły niewyrazne zarysyjakichś skrzyń. Widzisz?  spytał.Wyraznie się zainteresowała. Nie  przyznała. Niewiele stąd widać. Zaczekaj. Mówiąc te słowa, podniósł ją i przycisnął do piersi jak dziecko.Zanim zdążyłazaprotestować, wszedł w strumień, rozpryskując wodę. Hunter!Okrzyk odbił się echem w jaskini, raz, drugi i trzeci, powtarzając jego imię.Przechylił głowę i nasłuchiwał, uśmiechając się.Czułość i zmysłowość tegouśmiechu pozbawiła Elyssę tchu. Hunter?  szepnęła. Jestem.Wyszedł z wody na piaszczysty brzeg i nie zatrzymując się, szedł dalej. Puść mnie.proszę  rzekła, z trudem przełykając ślinę. Za chwilę.Już prawie jesteśmy na miejscu.Piasek pod nogami szeptał i osypywał się z jedwabistym szelestem.Chciała cośpowiedzieć, ale nie odważyła się.Bała się, że głos zdradzi zamęt panujący w duszy.Był blisko.Silny, a jednocześnie delikatny.Niósł ją ostrożnie, jakby była z kryształutak delikatnego, że najlżejszy oddech mógł go wprawić w drżenie.Tak właśnie sięczuła  krucha i drżąca.On świadom był dreszczy przeszywających jej ciało.Widział wpółprzymkniętepowieki, zaciśnięte usta i bladość gładkiej cery.Posmutniał.Sprawiała wrażeniekobiety, która się czegoś boi.Znał przyczynę tego lęku. Powiedziałem, że następnym razem ci się spodoba. Mój Boże, on chyba naprawdę ma mnie za głupią.�Następnym razem ci sięspodoba�.Przecież to bzdura.Nagle niezawodny, obmyślony zeszłej nocy plan wydał się kompletnymszaleństwem. Nienawidzę cię.Nie chcę cię już.Nigdy.Przenigdy.Nic się nie zmieniło od czasu, gdy złożyła tę deklarację.Napięcie wzrosło w nim do tego stopnia, że z trudem oddychał.Wolno postawił ją napiasku, tuż obok posłania na skrzyni, które wcześniej starannie przygotował.Kiedysię odezwał, jego głos zabrzmiał ochryple. Nie bój się mnie  powiedział. Przysięgam przed Bogiem, że nigdy nie miałemzamiaru cię skrzywdzić.Milczała.Nie ufała własnemu głosowi.Zamknęła oczy i odwróciła twarz. Naprawdę aż tak mnie nienawidzisz?  spytał szeptem.Otworzyła oczy. Naprawdę?  powtórzył z rozpaczą.W milczeniu potrząsnęła głową. To dlaczego drżysz i odwracasz się, jakbyś nie mogła znieść mojego widoku? MójBoże, nawet odezwać się do mnie nie chcesz. Ja. zaczęła i głos się jej załamał.Odwróciła się do niego plecami i westchnęła głęboko, starając się zapanować nadsobą. Wolałabym cię nienawidzić  szepnęła. Ale nie potrafię.Więc nienawidzę samejsiebie.Byłam taka głupia.Powieki mu zadrżały, gdy usłyszał ból dzwięczący w jej głosie.Odwrócił ją do siebiei spojrzał jej prosto w twarz.Wciąż unikała jego wzroku.  Wyjdz za mnie  powiedział.Potrząsnęła głową.Choć teraz milczała, wypowiedziane kiedyś słowa dzwięczały jakecho. Nic dziwnego, że oblubienice muszą być dziewicami.Inaczej nigdy by się niezdecydowały na małżeństwo.Palce Huntera z czułością przesunęły się po brwiach, a potem po policzkach Elyssy.Azy zalśniły na jej rzęsach jak krople ciepłego deszczu. Nie płacz, kochanie  szepnął. Prędzej każę się wychłostać, niż pozwolę, żebyśpłakała z mojego powodu.Nie odpowiedziała.Nie mogła.Ustami dotykał czule, lekko jej skroni, policzków,powiek.W ciszy, wśród drżeń, kradł jej łzy, zanim zdążyły spłynąć w dół.Oddechuwiązł jej w gardle.Serce waliło jak młotem.Ciało przeszywały spazmy, nad któryminie mogła zapanować.Palce zamknęły się w pięści tak mocno, że paznokcie wbiły sięwe wnętrza dłoni. On mnie nie kocha.A ja nie potrafię przestać go kochać.Czuła się rozdarta.Chciała uciec, a jednocześnie pragnęła zostać w ramionachHuntera.Miała ochotę odepchnąć go od siebie.A przecież tęskniła za jego bliskością. Nie bój się  szepnął tuż przy jej ustach. Ja tylko.Głos mu zamarł.Gdyby przeczuwała, czego od niej chce, zapewne uciekłaby zjaskini.Zamknął oczy i w myślach nazwał siebie skończonym głupcem.Przytulił jądelikatnie do piersi, lekko kołysał i głaskał plecy szeroką dłonią. Już dobrze  wymruczał. Nie skrzywdzę cię.Proszę, kochanie, nie płacz.Każdemu słowu towarzyszył czuły pocałunek, każda łza była natychmiast spijana, apotem następował kolejny pocałunek.Elyssa drżała coraz silniej. Cicho, maleńka  szeptał łagodnie. Jesteś bezpieczna.Puszczę cię, jak tylkoprzestaniesz drżeć.Choć nie miał takiego zamiaru, czubkiem języka obwiódł zarys jej ust.Panującadookoła cisza nabrzmiała była od obietnic. Czy tego chcesz?  szepnął.Jego oddech był taki słodki i ciepły.Jęknęła cichutko. To znaczy tak czy nie?  spytał. Mam cię puścić czy przytulić?Ciepło jego warg na powiekach było kojące, a jednocześnie wzmagało wewnętrznedrżenie.Kiedy wyczuł tę wibrację w jej ciele, nie mógł odpowiedzieć inaczej, jaktylko pożądaniem. Elysso?  szepnął tuż przy jej ustach. Czy mogę cię pocałować? Tylko ten jedenraz, kochanie.Potem pozwolę ci odejść, jeśli tylko będziesz chciała.Nie mogęprzestać myśleć o tym, jak to jest całować cię.Podobało ci się, pamiętasz?Odruchowo uniosła ku niemu twarz.Aż drgnął, ujrzawszy w jej oczach zgodę.Onazaś pomyślała sobie, że Hunter może nie kocha jej, ale pragnie tak bardzo, że aż całydrży.I mimo tak wielkiej namiętności panuje nad sobą. Przynajmniej choć trochę mu na mnie zależy  pomyślała. Jest dla mnie czuły.Wyszeptała jego imię, gdy poczuła na wargach usta Huntera.Lekko przyciągnąłElyssę bliżej i przytulił do piersi.Delikatnie ucałował usta, a ona zadrżała i rozchyliłaje.Smak głębokiego pocałunku był słodszy i jednocześnie bardziej poruszający niżwszystko, czego do tej pory zaznał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.