[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wszystkie te nieszczęścia..spowodowaÅ‚ jeden czÅ‚owiek dokoÅ„czyÅ‚ Ricky. WÅ‚aÅ›niejego próbujÄ™ znalezć.WiÄ™c pytam jeszcze raz: podpisaÅ‚eÅ› papiery i oddaÅ‚eÅ› dzieci do adopcji,tak?Tyson pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. DostaÅ‚eÅ› jakieÅ› pieniÄ…dze?Starzec znów pokiwaÅ‚ twierdzÄ…co. Kilka tysiÄ™cy. Jak nazywali siÄ™ ludzie, którzy adoptowali dzieci? Mam papier. Gdzie? W pudeÅ‚ku, w moich rzeczach. Tyson pokazaÅ‚ odrapanÄ…, szarÄ…, metalowÄ… szafkÄ™.Ricky otworzyÅ‚ jÄ… i zobaczyÅ‚ wiszÄ…ce na wieszakach dzianinowe ubrania.Na podÅ‚odze staÅ‚a tania, zamykana na kluczyk kasetka z wyÅ‚amanym zamkiem.StarksotworzyÅ‚ jÄ…, przejrzaÅ‚ pospiesznie stare dokumenty i znalazÅ‚ plik Å›ciÅ›niÄ™tych gumkÄ… papierów.DostrzegÅ‚ na nich nowojorskÄ… pieczÄ…tkÄ™.WÅ‚ożyÅ‚ dokumenty do kieszeni marynarki. Nie bÄ™dziesz ich już potrzebowaÅ‚ oznajmiÅ‚.SpojrzaÅ‚ na mężczyznÄ™ leżącego w brudnej poszarzaÅ‚ej poÅ›cieli.Piżama ledwie okrywaÅ‚ajego nagość.PobladÅ‚y Tyson oddychaÅ‚ tlenem z maski. Wiesz co, starcze? powiedziaÅ‚ Ricky, zaskoczony wÅ‚asnym okrucieÅ„stwem. Możesz zająć siÄ™ już swoim zdychaniem.MyÅ›lÄ™, że powinieneÅ› zaÅ‚atwić to jak najszybciej,bo mam wrażenie, że czeka ciÄ™ jeszcze sporo cierpienia.CaÅ‚kiem sporo.Sto razy tyle, ilewyrzÄ…dziÅ‚eÅ› przez caÅ‚e swoje życie.WiÄ™c lepiej po prostu zdechnij. Co ksiÄ…dz chce zrobić? spytaÅ‚ Tyson.MówiÅ‚ przerażonym szeptem, przerywanymsapniÄ™ciami i dyszeniem, zduszonym przez chorobÄ™ wyżerajÄ…cÄ… mu pÅ‚uca. Odnalezć te dzieci. Ale dlaczego? Bo jedno z nich zabiÅ‚o również mnie odparÅ‚ Ricky i wyszedÅ‚.ZbliżaÅ‚a siÄ™ pora obiadowa, kiedy Ricky zapukaÅ‚ do drzwi niewielkiego domku, stojÄ…cegoprzy cichej, ocienionej palmami ulicy.Wciąż miaÅ‚ na sobie strój duchownego, co dodawaÅ‚o mupewnoÅ›ci siebie, zupeÅ‚nie jakby koloratka zapewniaÅ‚a niewidzialność i chroniÅ‚a przedwszystkimi, którzy mogli zadawać pytania.CzekaÅ‚, sÅ‚yszÄ…c ze Å›rodka szuranie stóp.W koÅ„cudrzwi siÄ™ uchyliÅ‚y i wyjrzaÅ‚a zza nich starsza kobieta.Kiedy zobaczyÅ‚a koloratkÄ™, otworzyÅ‚a jeszerzej, ale nie odsunęła moskitiery. Tak? spytaÅ‚a. DzieÅ„ dobry powiedziaÅ‚ wesoÅ‚o Ricky. Zastanawiam siÄ™, czy bÄ™dzie mi pani mogÅ‚apomóc.MuszÄ™ ustalić miejsce pobytu mÅ‚odego czÅ‚owieka nazwiskiem Daniel Collins.Kobietaodetchnęła gwaÅ‚townie i zakryÅ‚a usta dÅ‚oniÄ…, by ukryć zaskoczenie.Ricky w milczeniu przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak próbuje odzyskać panowanie nad sobÄ….PróbowaÅ‚czytać w jej twarzy, poczÄ…tkowo wyrażajÄ…cej szok, a potem stopniowo zastygajÄ…cej w mascesurowoÅ›ci, której chłód zdawaÅ‚ siÄ™ przenikać przez siatkowe drzwi.Kiedy kobieta w koÅ„cu siÄ™odezwaÅ‚a, jej sÅ‚owa brzmiaÅ‚y jak wykute z lodu. Dla nas jest już stracony powiedziaÅ‚a.W kÄ…cikach oczu pojawiÅ‚y siÄ™ powstrzymywaneÅ‚zy, przeczÄ…ce żelaznemu tonowi gÅ‚osu. Przepraszam. Ricky wciąż zachowywaÅ‚ siÄ™ swobodnie, starajÄ…c siÄ™ ukryć ciekawość.Nie rozumiem, co pani ma na myÅ›li, mówiÄ…c stracony ?Kobieta potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…, nie odpowiadajÄ…c wprost.PrzyjrzaÅ‚a siÄ™ ubiorowi Ricky ego. Ojcze, dlaczego szuka ojciec mojego syna?Ricky wyjÄ…Å‚ faÅ‚szywe zaÅ›wiadczenie z centrum onkologii, domyÅ›lajÄ…c siÄ™, że starsza pani nieprzeczyta go na tyle dokÅ‚adnie, by nabrać podejrzeÅ„.Kiedy spojrzaÅ‚a na pismo, zaczÄ…Å‚ mówić, zakÅ‚adajÄ…c, że nie bÄ™dzie w stanie skoncentrowaćsiÄ™ na tym, co czyta, i jednoczeÅ›nie go sÅ‚uchać.Odwrócenie jej uwagi nie wydawaÅ‚o siÄ™ trudne. Widzi pani, pani.Collins, tak? Nasza parafia próbuje skontaktować siÄ™ z kimkolwiek, ktomógÅ‚by zostać dawcÄ… szpiku dla tej mÅ‚odej osoby, pani dalekiej krewnej.Rozumie pani problem?PoprosiÅ‚bym paniÄ… o przeprowadzenie badaÅ„ krwi, ale podejrzewam, że w pani wieku nie możnazostać dawcÄ….SkoÅ„czyÅ‚a pani sześćdziesiÄ…t lat, prawda?Ricky nie miaÅ‚ pojÄ™cia, czy wiek ma jakiekolwiek znaczenie przy pobieraniu szpikukostnego, wymyÅ›liÅ‚ wiÄ™c pytanie, na które odpowiedz byÅ‚a oczywista.Kobieta oderwaÅ‚a wzrokod dokumentu, żeby odpowiedzieć, a Ricky wyjÄ…Å‚ go z jej rÄ…k, zanim zdążyÅ‚a zorientować siÄ™dokÅ‚adnie, o co chodzi. Jest tam sporo terminologii medycznej.WyjaÅ›niÄ™ pani wszystko, jeÅ›li pani chce.MoglibyÅ›my gdzieÅ› usiąść?Kobieta z wahaniem skinęła gÅ‚owÄ… i otworzyÅ‚a drzwi.Ricky wszedÅ‚ do domu, robiÄ…cegowrażenie tak samo kruchego jak mieszkajÄ…ca w nim starsza pani.WszÄ™dzie staÅ‚y maÅ‚e figurkiz chiÅ„skiej porcelany, wazy i inne drobiazgi.W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ zapach staroÅ›ci, walczÄ…cyo lepsze z zapachem stÄ™chlizny sÄ…czÄ…cym siÄ™ z klimatyzatora, pracujÄ…cego z odgÅ‚osem, którysugerowaÅ‚, że w Å›rodku obluzowaÅ‚a siÄ™ jakaÅ› część.Dywany przykryte byÅ‚y foliÄ…, kanaparównież.Ricky miaÅ‚ wrażenie, że wszystko w tym domu miaÅ‚o swoje ustalone miejsce, a jegowÅ‚aÅ›cicielka posiadaÅ‚a moc wyczuwania przedmiotów, które przesunęły siÄ™ choćby o uÅ‚amekcentymetra.Kanapa zaskrzypiaÅ‚a, kiedy na niej usiadÅ‚. Czy pani syn jest uchwytny? Rozumie pani, może siÄ™ nadawać. zaczÄ…Å‚ Ricky. On nie żyje powiedziaÅ‚a zimno kobieta. Nie żyje? Jak to?Pani Collins potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Jest martwy dla nas wszystkich.Dla mnie.Martwy i nic nie wart.PrzynosiÅ‚ samo cierpienie, ojcze.Przykro mi. Jak.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Jeszcze nie.Ale myÅ›lÄ™, że już niedÅ‚ugo.Ricky opadÅ‚ na oparcie.Kanapa stÄ™knęła. Obawiam siÄ™, że nie do koÅ„ca rozumiem powiedziaÅ‚.Kobieta wyjęła z dolnej półki niskiego stolika album z wycinkami.OtworzyÅ‚a go i przerzuciÅ‚a kilka stron.Ricky dostrzegÅ‚ artykuÅ‚y z dziaÅ‚u sportowegoi przypomniaÅ‚ sobie, że Daniel Collins byÅ‚ w liceum sportowcem.ZobaczyÅ‚ zdjÄ™cie z uroczystoÅ›ci na zakoÅ„czenie szkoÅ‚y i pustÄ… stronÄ™.Kobieta podaÅ‚a mualbum. Niech ojciec przewróci kartkÄ™ powiedziaÅ‚a gorzko.Na Å›rodku strony widniaÅ‚ artykuÅ‚ wyciÄ™ty z Tampa Tribune.TytuÅ‚ gÅ‚osiÅ‚: ZMIERTELNAOFIARA BÓJKI W BARZE.SPRAWCA ARESZTOWANY.Szczegółów byÅ‚o niewiele: Daniel Collins zostaÅ‚ aresztowany nieco ponad rok temui oskarżony o morderstwo.Na stronie obok widniaÅ‚ kolejny nagłówek: OSKAR%7Å‚YCIEL %7Å‚DAKARY ZMIERCI ZA MORDERSTWO W BARZE.Ten artykuÅ‚, przyklejony na samym Å›rodkukartki, zawieraÅ‚ fotografiÄ™, przedstawiajÄ…cÄ… podstarzaÅ‚ego Daniela Collinsa, wprowadzanegow kajdankach na salÄ™ rozpraw.Ricky szybko go przeczytaÅ‚.Fakty byÅ‚y jasne.Dwóch pijanychmężczyzn wdaÅ‚o siÄ™ w bójkÄ™.Jeden z nich wyszedÅ‚ na zewnÄ…trz i czekaÅ‚ tam na drugiego.WedÅ‚ug oskarżenia, z nożem w rÄ™ku.MordercÄ™, Daniela Collinsa, aresztowano na miejscuprzestÄ™pstwa, pijanego do nieprzytomnoÅ›ci i z zakrwawionym nożem w dÅ‚oni.StaÅ‚ kilka metrówod leżącej na ziemi ofiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]